Periodyk wskazuje jednak, że jest również odwrotna zależność: matki, które chcą karmić swe dziecko piersią, ale nie mogą tego robić, są aż dwukrotnie bardziej zagrożone tego rodzaju depresją.
Depresja poporodowa ujawnia się zwykle już po 4-6 tygodniach i występuje u 10 proc. matek. Z wcześniejszych badań, jakie przeprowadziła dr Giulia Muraca-Muir z University of British Columbia w Vancouver, wynikało, że na depresję najbardziej podatne są kobiety w wieku 40-44 lat, występuje ona u nich aż pięciokrotnie częściej w porównaniu do matek w wieku 35-39 lat.
Autorką najnowszych badań jest dr Maria Iacovou z Cambridge University. Po przebadaniu 13 tys. 998 matek z południowo-zachodniej Anglii doszła do wniosku, że kobiety, które po urodzeniu dziecka karmią je piersią, tak jak to zamierzały, o 50 proc. rzadziej wpadają w depresję poporodową.
Dr Iacovou twierdzi, że karmienie naturalne chroni kobiety przed tzw. baby blues. Ostrzega jednak, że najbardziej zagrożone są nią te matki, które nie mogły karmić naturalnie, choć bardzo tego chciały. Nie ma jednak pewności, jak duże znacznie ma długość karmienia.
Jakie są główne wnioski z tych badań?
Specjalistka potwierdza, że warto zachęcać kobiety karmienia naturalnego, bo jest ono korzystne zarówno dla dziecka, jak i dla niej samej. Zwraca jednak uwagę, że szczególną troską powinny być otoczone matki, które bardzo pragnęły karmić piersią, ale z różnych powodów nie mogą tego robić.
Dr Iacovou twierdzi, że kobiety po porodzie są częste wyczerpane opieką nad dzieckiem, choćby z powodu ciągłego niedospania. Karmienie piersią pozwala je odstresować i złagodzić związany z tym ogromny wysiłek. Ssanie piersi przez dziecko powoduje wydzielanie korzystnych dla zdrowia psychicznego hormonów i neuroprzekaźników. PAP