Urbanowicz podkreśla, że prezydent nie popiera przymusowego kierowania uczniów do szkół zawodowych.
„Oczywiście pozytywnie patrzymy na to, aby prowadzony był stały monitoring osiągnięć i wyników ucznia oraz żeby wyniki te są wykorzystywane były do jego indywidualnych postępów i pomocy w porę. Ale nie popieramy przymusowego kierowania uczniów do szkół zawodowych, „segregowania” tych, którzy zdawali PUPP po ukończeniu klasy dziesiątej. Jeśli uznajemy, że po sprawdzianie osiągnięć można kontynuować naukę w szkole średniej, to znaczy, że każdy musi mieć zagwarantowaną możliwość wyboru” – powiedziała Urbanowicz dla agencji ELTA.
Doradca prezydenta zwraca uwagę na to, że wyniki PUPP powinny być instrumentem monitorowania indywidualnych postępów uczniów i pomocy. „Jako instrument te sprawdziany mogą być przydatne. Oczywiście ważne jest wprowadzenie zabezpieczeń, aby te wyniki nie stały się narzędziem rankingowania” – powiedziała.
Urbanowicz podkreśla, że najbardziej niepokoi PUPP w dziesiątej klasie. Według niej, to, że dzieci, które zdadzą PUPP, będą „segregowane”, stwarza ryzyko. Nie wszyscy mieliby zagwarantowane wysokiej jakości wykształcenie średnie. Doradca prezydenta przypomina, że tylko 1 proc. absolwentów szkół zawodowych podejmuje studia wyższe.
„Dla przykładu według wyników z 2022 roku prawie 40 proc. zdających PUPP nie otrzymałoby podstawowego wykształcenia. Około 20 proc. miałoby prawo do kontynuowania nauki na poziomie średnim w szkołach zawodowych, a około 40 proc. dzieci miałyby prawo do kontynuowania nauki na poziomie średnim w szkołach ogólnokształcących. Obecnie 80 proc. dzieci kontynuuje naukę w gimnazjach. To naprawdę duża różnica i zmiana” – powiedziała Urbanowicz.
Zwraca również uwagę na to, że taka decyzja jest sprzeczna z celem wzmocnienia prestiżu szkolnictwa zawodowego.
„Tą decyzją mówimy, że szkolenie zawodowe jest odpowiednie tylko dla najsłabszych. I to jest w pewnym sensie powrót do czasów sowieckich. Szkoły zawodowe również potrzebują dzieci silnych naukowo. Nie tylko tych, którzy już „nie nadają się” do szkoły średniej. Jeśli chcemy wzmocnić kształcenie zawodowe, musimy uczynić je atrakcyjnym również silniejszym uczniom, którzy po nauce w szkole zawodowej mieliby możliwość dalszego zdobywania wyższego wykształcenia” – podkreśliła Urbanowicz.
Doradca prezydenta dostrzega również ryzyko, że obecna sieć szkół zawodowych nie będzie w stanie przyjąć wszystkich uczniów, którzy nie osiągnęli zadowalającego poziomu osiągnięć. Aż w 11 samorządach nie ma ani jednej szkoły zawodowej, a w 29 samorządach – zaledwie po jednej filii szkoły zawodowej. Obawia się też, że te zmiany w ustawie oświatowej wpłyną również na liczbę uczniów w niektórych gimnazjach, w których nie dałoby się już utworzyć klas o odpowiedniej licznie uczniów.
„Może być tak, że w niektórych samorządach z powodu gorszych wyników PUPP gimnazja przestaną istnieć, bo powstaną zbyt małe klasy, które nie mogą mieć statusu gimnazjalnego według zasad sieci szkolnej. Jest kilka samorządów, w których w tym przypadku nie zachowałyby się gimnazja, między innymi nie ma w nich też placówek kształcenia zawodowego. A więc tworzylibyśmy coś od nowa, ale może lepiej wzmocnić to, co mamy” – rozważała doradca.
Przypominamy, że Pochodząca z Jawniun na Wileńszczyźnie prof. Jolanta Urbanowicz 7 listopada br. objęła stanowisko doradcy prezydenta Gitanasa Nausėdy ds. oświaty. Prof. Jolanta Urbanowicz była w latach 2019-2020 wiceministrem oświaty, nauki i sportu. Niedawno wespół z dr Barbarą Stankiewicz powołała Instytut Badań Edukacyjnych i Innowacji.
Zainteresowania naukowe Jolanty Urbanowicz oscylują wokół polityki i zarządzania oświatą, a także polityki i administracji publicznej. Bierze udział w licznych konferencjach międzynarodowych i krajowych. Jest autorką kilkunastu publikacji dotyczących problematyki zarządzania oświatą, administracji publicznej oraz służby cywilnej.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.