Administracja konstruktywnie starała się rozsądnie zagospodarować pieniądze zebrane do budżetu i nie marnowała otrzymywanych środków na drugorzędne wręcz szkodliwe cele, jak zwiększenie liczby pracowników aparatu, nieuzasadnione zwiększanie wypłat poprzez różne dodatki, zakup drogich telefonów, sprzętu biurowego czy samochodów. Samorząd skrupulatnie analizował możliwości finansowe i potrzeby mieszkańców, zawsze potrafiąc znaleźć wyjście z sytuacji nie zadłużając rejonu.
Niestety, takie dotychczasowe gospodarowanie i zarządzanie wraz z rozpoczęciem nowej kadencji mera ma inne realia i oblicze, które noszą znamiona niegospodarności i nieuczciwej rozrzutności, gdyż są zadłużane przyszłe pokolenia. Administracja, kierowana przez nowego mera, zamierza pożyczyć, czyli zadłużyć się kosztem pokoleń mieszkańców rejonu ogromną sumę, bo aż 4,4 mln euro na różne projekty, chociaż są niemałe rezerwy wewnętrzne rejonu.
Warto zaznaczyć, że realizacje projektów zainicjowała i rozpoczęła ubiegła administracja samorządu. Jednak teraźniejsza administracja zaczyna swoje „gospodarowanie“ z milionowych zadłużeń dla mieszkańców wraz z rozdmuchiwaniem aparatu samorządowego, zatrudniając bez wyraźnej potrzeby wiele osób z szeregów partyjnych socjaldemokratów, często nawet bez wykształcenia.
Na przykład do Działu Porządku Publicznego został przyjęty Justinas Gaulė – osoba, która ma ukończoną tylko szkołę ogólnokształcącą, ale kandydatował z listy socjaldemokratów. Natomiast do samorządowego Działu Audytu została przyprowadzona Janina Girucka widocznie za zasługi jako przewodnicząca okręgowej komisji wyborczej i bezprawne faworyzowanie w procesie wyborczym interesów socjaldemokratów. Jak na przykład jej głosem anulowano dwa punkty wyborcze do głosowania przedterminowego w Rudominie i Ławaryszkach, co utrudniało oddanie głosu dla połowy wyborców rejonu. Która też, między innymi, zablokowała oczywisty ze względu na mnóstwo naruszeń proces przeliczenia głosów, na co wskazali również międzynarodowi obserwatorowie. Tylko jednej Janiny Giruckiej etat będzie kosztował dla podatnika rejonu 40 tysięcy euro rocznie, a takich partyjnych nominacji na różne stanowiska za ostatnie miesiące jest aż 12.
W trakcie zarządzania ubiegłej kadencji konserwatyści i socjaldemokraci, a najwięcej Robert Duchniewicz, ciągle wypowiadali się na posiedzeniach Rady za optymizacją aparatu samorządowego. Natomiast dzisiaj, można rzec, od pierwszego dnia swej pracy zaczęli zatrudniać swoich partyjniaków, stwarzając im dziesiątkami etaty kosztem realizowania projektów ważnych dla mieszkańców rejonu. Jako przykład, ubiegła administracja świetnie działała i radziła bez zastępców kierowników niektórych wydziałów, niestety teraźniejsza władza postanowiła, że skoro są wolne miejsca, trzeba ich jak najszybciej zaofertować swoim towarzyszom. Już pierwszego miesiąca stworzone zostały także nowe 3 etaty, na które podatnik samorządu z własnej kieszeni zapłaci rocznie ponad 130 tys. euro jedynie na wypłaty. To tylko początki kadencji i nieracjonalnym zarządzaniem finansów, dużymi krokami są wprowadzane niegospodarne porządki nieuzasadnionej rozrzutności, jak i w samym aparacie administracyjnym, tak i dotyczące całego systemu budżetu i inwestycji.
Powstaje pytanie, z jakimi zadłużeniami finansowymi skończy się kadencję, a nawet rok samorządu rejonu wileńskiego, skoro to dopiero początek? Tylko na wyżej wspomniane, sztucznie stworzone etaty, samorząd będzie musiał z kieszeni mieszkańcow rejonu przeznaczyć aż pół miliona euro na same wypłaty. Czyżby nie słuszniej byłoby tę sumę inwestować i przeznaczyć na wykonanie i zakończenie rozpoczętych projektów? Nie trudno zrozumieć, dlaczego właśnie frakcja AWPL-ZChR samorządu rejonu wileńskiego wypowiedziała się pryncypialnie, że nie zgadza się na marnowanie pieniędzy oraz zadłużenie rejonu, które będą musiały spłacać przyszłe pokolenia.
Przed dekadą powyżej opisane fakty zadłużania się, nieuzasadnionej rozrzutności, zwiększanie biurokracji i przyjmowanie pracowników bez kompetencji, ale według klucza partyjnego, miało miejsce w stolicy. Wilno zostało zadłużone na ogromne sumy, a teraz te długi powinna spłacać Rada nowej kadencji, do której zostałem po raz pierwszy wybrany. Te ogromne zadłużenia miasta Wilna, opiewające na setki milionów euro, przyjdzie się spłacać przez dziesięciolecia, a może i więcej. I to jest bardzo nieuczciwe w stosunku do przyszłych pokoleń – naszych dzieci i wnuków. Myślę, że stosowne wnioski wyciągną nie tylko radni Wilna i rejonu wileńskiego, ale i całej Litwy.
Wiktor Jusiel
Komentarze
natomiast skutki tych poczynań będą odczuwalne przez długie lata, bo kredyty przecież trzeba będzie spłacać
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.