Utwory zebrali członkowie sekcji literackiej „Znad Niewiaży”, działającej przy Stowarzyszeniu Polaków Kiejdan, krzewiącego także polskie tradycje, język i kulturę. Polski przekład opracowali Irena i Kazimierz Duchowscy. Jak widać, już po wymienieniu tego niepokaźnego indeksu osób, które współtworzyły almanach – głównym motorem napędowym jego powstania była Irena Duchowska, znana z wielu spotkań w ojczyźnie przodków, w tym na Podkarpaciu. Napisane przez nią wiersze również zdążyły zaskarbić sobie sympatię entuzjastów literatury; nakłady jej tomików rozchodzących się w naszym kraju same o tym świadczą.
Nie sposób nie wymienić jeszcze raz nazwiska Dariusza Łukaszewskiego, który jest poniekąd wydawcą zbioru, a także autorem znakomitego wstępu przybliżającego współczesne relacje i realia polsko-litewskie (nie tylko poetyckie). Inicjatywa to godna uznania.
Każdemu tego typu przedsięwzięciu przyświeca zazwyczaj pewien cel. Sądzę, że w interesującym nas przypadku tym nadrzędnym dążeniem jest zachowanie i ocalenie duchowej integralności tamtej krainy, tamtego, ale i jakoś naszego świata, bez którego bylibyśmy zubożeni. Wszystko to przebiega pod znakiem wiary w słowo, język, w poezję. Może i w pojednanie, w powrót do rozmów o niełatwej, wspólnej historii polsko-litewskiej.
I zacytuję przy tym passus ze wstępu: Istnieją Polacy z litewskimi nazwiskami. Nie brakuje Litwinów noszących nazwiska polskie. Dawniej, to nie przeszkadzało. Kto dzisiaj młodym Polakom, i młodym Litwinom, zechce o tym opowiedzieć? A może to jakieś fatum, nieodwracalne przekleństwo? Przeciwnie. Tak łatwo doszukać się w tym pozornym galimatiasie czegoś więcej. Prawdy nie muszą stać za drzwiami. Nie musimy kłaniać się pokrętnym okolicznościom. Wierzę, że nachodzi czas celebracji wyśmienitego dziedzictwa. Może przepadną wówczas demony, groźne po obydwu stronach granicy. Wspólnie odnajdziemy czas pojemniejszy, który obejmie krzywdy, blaski, intencje, przekleństwa, przebaczenia i nadzieje.
Osobiście zachowuję wiarę, że ten tom jest takim obejrzeniem się za nadzieją. Wiarę, że wspólny język jest możliwy. Może przemówią nim poezja, wiersz, literatura i sztuka w szerszym kontekście?
Zawarte w tomie utwory można podzielić na kilka grup tematycznych. Pierwszy z nich to litewski krajobraz, tęsknota za rodzinnym domem, ojczyzną. Drugim jest religijność, wiara. Trzecim – najogólniej pojmowana miłość, poszukiwanie uczucia; czwartym – tematyka przemijania, a piątym – metafizyka, filozofia bytu. Właściwie zawsze dzieje się tak, że jeden z tych lejtmotywów łączy się z innym.
Irena Duchowska pisze w wierszu Już nigdzie o kolorze nieba nad swoim rodzinnym domem: Już nigdzie więcej/ nie ujrzę nieba/ utkanego z niezapominajek… Niezapominajka przywołuje kolor (przeważnie niebieski), ale i stanowi symbol pamięci; jest też kwiatem osób zakochanych, które czeka tymczasowa rozłąka. Autorka wierzy w jej przejściowość w szerszym kontekście, bo tylko poetyckie słowo ma moc zatrzymywania biegu chwil i przywracania barw.
Także Elvyra Kisielienė porusza ten wątek w wierszu Urodziłaś się latem, gdy notuje: Złap świeżego powietrza./ Naniż poziomki na słomkę trawy/ W borze. Za przywracaniem najbardziej ulotnych, najsubtelniejszych obrazów może stać tylko czuła wyobraźnia poety.
Stara troska Laimutė Beinarauskienė (Lukošiūnaitė) wskazuje, gdzie można odnaleźć utracone dzieciństwo: Odnaleźć wymarzone szczęście/ Ono kołysze się na pajęczynie.
W utworze Mamie Regina Čirickaitė namyśla się nad kwestią rodzinnego języka i jego korzeni: Mamo, ty rozmawiałaś/ ze mną po litewsku/ ale i mowy praojców/ nauczyć się pomogłaś.
Elena Pauliukevičienė sławi wartość miłości do ojczyzny w liryku Mnie nie wszystko jedno: gdzie mieszkam./ Tu Litwa – duchem przeszłości żywa./ Tu pada deszcz, śnieg i zorza świta.
Dalia Poškienė porusza problem rozstania w utworze zatytułowanym W moim parku dzieciństwa, snując refleksje: Kołyszą się puste gniazda/ Bez ptaków,/ Odleciały na południe,/ Bez głosu –/ Jak dom rodziców/ Po odejściu dzieci…
Religia, wiara stają się zaś cechą wierszy Genė Augaitė-Sereikienė. W jednym z tekstów bez tytułu przygotowuje on grunt na spotkanie z Najwyższym, przekonując, że już: Ostra Brama / Otwarta.
Danutė Kriščiūnienė zwraca się w utworze Życie ludzkie ku kruchości człowieczego losu w konfrontacji z Bogiem: Jest człowiek. On – dzieło Boże/ Z wielkim marzeniem i nadzieją./ Nieustannie twierdzi, że zrobi porządek.
Także Raminta Matulytė-Šilienė w Spowiedzi wigilijnej robi swoisty rachunek sumienia: Zobaczę puste ulice/ I nie dlatego, że dzisiaj jest Boże Narodzenie,/ A tylko dlatego, że minęła nadzieja.
Rozalija Marija Racevičiūtė podkreśla naszą znikomość w obliczu wieczności w wierszu Świat: Świat jak ziarnko piasku/ W wielkiej dłoni Boga,/ A my tylko malutkie cząsteczki.
Renata Šimanauskienė zakreśla w liryku bez tytułu przestrzeń, w której słowa materializują się w ciało: Modlitwa, jeśli jest nieskalana, znajduje odpowiedź,/ Jest miejsce, w którym słowo staje się ciałem.
Palmira Vansevičienė w swoim Oczekiwaniu zauważa, że okres świąt to również czas pustych miejsc po bliskich: Adwent – ku naszemu zdziwieniu –/ Doczekamy się Bożego Narodzenia/ Tylko do wigilijnego stołu już siadają nie wszyscy.
Zita Vozgirdienė w Ziemi Maryi łączy żywioł religijny z etosem ojczyzny: Pada i pada, słońce w deszczu/ Ziemia Maryi – moja Litwa./ Pięknieją miasta, znikają wioski.
Powrót do krainy czułości, miłości prezentuje w swych wierszach Valė Bilienė, pisząc w Samotnej koniczynie: Różowa koniczyna zabłądziła na łące,/ Nie rumianku ona szukała/ A szukała ciebie…
Nina Kučinskienė w swoim Wieczornym walcu także porusza strunę uczucia zdominowanego zdecydowanie przez ciemne kolory: I gwiazdy zielone, tylko jasnozielone/ Migają w ciemnym niebie./ Czy odejdziemy, czy odejdziemy?/ Czy uda się nam wyzwolić/ Z ciemności?
Aušra Kuusienė też zwraca się ku porywom serca w wierszu zatytułowanym Miłość, ale u niej emocje mają lekkość motyla: Latają słowa/ Jak motyle/ Wypuszczone z ust.
Podobnie Vytautas Nargelavičius w liryku bez tytułu wypowiada się o nieco gorzkim kielichu namiętności: Tęsknoto, ty nie męcz mnie,/ Nie proponuj kielicha miłości./ Ona przeleci jak zawieja – jak burza.
W utworze Bez słów Irena Sokelienė zauważa, że ważnym pierwiastkiem doświadczania miłości może być milczenie: Jak wiele mogą powiedzieć oczy,/ Jak wiele poczuć mogą nasze serca./ To, co czujesz, spróbuj wypowiedzieć bez słów,/ Bez słów spróbuję cię usłyszeć.
Neringa Visockė bardzo realistycznie porywa nas w krainę czułości w Dwuwierszu dla Erosa, szkicując obraz: boża krówka/ skrada się/ do jaskini pępka/ mietlica łaskocze kostkę/ leżąc na łące we dwoje. Nawet gdyby się okazało, że to: był sen/ i trwa.
Zita Zokaitytė w wierszu bez tytułu oznajmia, że wszystko, co nas otacza, może być darem: stawiam nogę na białym śniegu/ po którym jeszcze nikt nie chodził/ czuć błogość/ że śnieg/ tylko dla ciebie.
Kwestie przemijania porusza w swym liryku, również nieopatrzonym tytułem, Angelija Bučienė: Wszystko przemija,/ ale zanim przeminie,/ stale wraca i szarpie/ struny twej duszy/ jak urwis.
Także wśród tej tematyki można wyróżnić wiersze Valdasa Daškevičiusa, który we fragmencie Coraz więcej godzin zapisuje: Zbieram sekundy,/ rozsypane po asfalcie,/ niepokojąc się,/ że odprowadzający/ szybko straci pamięć.
Wątek eschatologiczny porusza zmarły w 1988 roku Anicetas Onaitis w utworze Ziemia: Z ciebie wyszedłem,/ Do ciebie, jak do matki, wracam…/ Ty – jedyna dla mnie planeta/ Z sercem,/ Chlebem i/ Piosenką.
Ina Stuogė w swoim rozrachunku ze światem w wierszu Poznanie eksponuje problem odchodzenia, przemijania: Samotny liść/ Po ziemi wędruje./ Szuka wśród śmieci/ Swojej jesieni…
Ks. Justas Jasėnas w liryku Dla laureata Nagrody Nobla Czesława Miłosza pisze: Nad brzegami Issy podnosi się mgła/ Obejmując kołyskę/ Stary park bez róż i pokrzywy/ Tu nie ma nic i nie będzie/ Tylko cisze oszalałego czasu i horyzonty/ Nic tu nie będzie/ Tylko niejasna pamięć startego przydroża/ Podnosi się mgła i prowadzi/ Kochaną Issę pod rękę… Zaiste, pozostaje jedynie zamknąć oczy i dać się poprowadzić autorowi w tę mgłę, gdzie wszystkie nieoczywistości mogą się zdarzyć, pomimo że nie ma nic – jak mówi poeta – i nie będzie.
Również u Jolanty Abarienė w jej migotliwej Nocy świętojańskiej, gdzie: Bosa noc/ Szukająca cudu/ bytu/ otwierają się wrota transcendencji.
Także o jej granice ociera się Nijolė Jadviga Kulnickienė, gdy przekonuje w wierszu Nadszedł dzień: Dzień bez drzwi, bez okien/ Krople deszczu spadły na ziemię. Może te krople przywrócą okna i drzwi do samego siebie każdemu z nas?
Wreszcie Justė Šimanauskaitė mówi, że nawet słowo zapomniane przemawia usłyszaną ciszą w utworze Nie wraca: Słowo każde/ Jakby zapomina./ Nocą zostawia,/ Usłyszaną ciszę.
Jak w każdym almanachu w Znad Laudy i Niewiaży występują wiersze lepsze i słabsze. Sądzę jednak, że należy z dozą przychylności przyjąć ten tom. Wszyscy spośród autorów pomieszczonych w nim tekstów próbują nam przekazać niezapomnianą aurę swojego realnego i metafizycznego świata. Z konstelacji codziennych smutków, udręk, trosk wyłuskują oni obrazy, sprawy, rzeczy, tęsknoty, które składają się na panoramę problemów i miarę kondycji współczesnego człowieka.
Jan Belcik
Pomysłodawcą tego subtelnego i unikalnego tomu współczesnej poezji żmudzkiej jest Irena Duchowska, wieloletni pedagog i wychowawca pokoleń uczniów szkoły w Akademii. Choć sama kończyła szkołę w prastarych, oddychających polskością, Miednikach Królewskich, los posłał ją do pracy na tereny historycznej Laudy w okolice Kiejdan, do gniazda i serca żywiołu litewskiego. 32 lata czynnej pracy jako nauczycielki fizyki w tej samej szkole w Akademii, zjednało polskiej poetce serca jej litewskich uczniów, którzy zarazili się poetyckim spojrzeniem na otaczający świat, w czasie, tylko z pozoru nie mających nic wspólnego z poezją, zajęć odnoszącej się do praw światem rządzącej fizyki.
Irenie udało się zebrać w jednym, wspólnym tomie i udostępnić w obu językach jednocześnie (dzięki także pomocy jej nieocenionego syna Kazimierza) niepowtarzalny zbiór płynącej z serc twórczości współczesnych, młodych Litwinów, mających w korzeniach, podobnie jak cała tutejsza ziemia, oprócz jądra litewskiego, pierwiastki i żydowskie i polskie i rosyjskie i nieraz odleglejsze.
Niech ten tom służy idei budowania porozumienia między tak sobie przez wieki bliskimi społecznościami Litwinów, Żydów, Rosjan, Polaków, Jaćwingów, Szkotów i innych narodowości, którzy na tej ziemi tworzyli niepowtarzalny kobierzec utkany z sympatii, przyjaźni, miłości i wspólnych trudów codzienności. Idei, której życie poświęciła, mentorka tomu tego i pięknych bezinteresownych działań przybliżających sobie ludzi.
Odtwarzanie takiej duchowej wspólnoty, pomimo zawirowań politycznych, które nieraz – z powodu prawdziwej jakości małością ludzką przeplatanej – przenosi nas do mitycznej krainy, po której płynąć miała Issa. W wierszach tu zebranych słychać przesłanie Czesława, który Ziemię tę ukochał, a na uporczywe pytania dotyczące jego narodowości, nigdy nie odpowiadał jednoznacznie, nie chcąc dać oręża tym, którzy chcieliby go zawłaszczyć i, nie daj Boże, użyć przeciw innym współbraciom, którym ta Ziemia była Matką.
dr Mirosław Reczko,
Ciechanowiec