Bajka nosi tytuł „Królewna-kotka” i razem z sześcioma innymi utworami weszła do książki „Siedem bajek o królewnach”. Autorem wszystkich jest Lech Abłażej (wł. Aleh Abłażej), białoruski artysta malarz i pisarz.
Urodził się 6 maja 1954 r. we wsi Leźniewicze w obwodzie grodzieńskim, na Nowogródczyźnie. Jeszcze w szkole średniej pasjonował się malarstwem, w 1976 r. ukończył wydział grafiki Uniwersytetu Pedagogicznego w Witebsku. Jednak coś ciągnęło go do niedalekiego przecież Wilna, o którym tak wiele słyszał. Trzy lata później przeniósł się mieszkać nad Wilię i podjął studia na wydziale malarstwa Wileńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Sfinalizował je uzyskaniem kolejnego dyplomu, grafika, w 1985 r. Tu, w mieście nad Wilią, spotkał Krystynę Bałachowicz, dziewczynę o romantycznej duszy, również studentkę akademii, z którą stworzyli zgodną rodzinę artystów.
Rozmawiam z Krystyną, wdową po Lechu Abłażeju i również malarką, za kogo się uważał jej mąż. Nie odpowiada, ale podaje mi wiersz, który i może być odpowiedzią. Jego autor – Stanisław Kruk, polski poeta, którego tomiki wierszy ilustrował Lech Abłażej, tak napisał o przyjacielu z Litwy:
Gdzieś pod Nowogródkiem
Syn białoruskiego „primaka”
Z postrzępionego elementarza
Uczył się
Służącej rodzicom
Do rozmowy z Bogiem
Polskiej mowy.
Dorobek literacki Lecha Abłażeja nie jest zbyt obszerny, ale różnorodny. Pisał bajki, opowiadania, aforyzmy, wiersze dla dzieci w trzech językach: białoruskim, litewskim, ale najwięcej – po polsku. Ilustrował książki, w tym napisane przez siebie, należał do grupy artystów białoruskich „Maju humar” (Mam humor), był również członkiem Związku Pisarzy Białorusi.
Z książkami było tak. Z początku zaczął pisać bajki po polsku. Zainteresowało się nimi warszawskie wydawnictwo „Elipsa”. Rezultatem współpracy oficyny i autora stało się wydanie w 1997 r. wspomnianej jego książki „Siedem bajek o królewnach”, oczywiście, z ilustracjami autora tekstu. Oprócz wspomnianej już bajki „Królewna-kotka” znalazły się również takie utwory, jak „Biały jeleń ze snu”, „Królewna o złotych włosach”, „Królewna bez twarzy”, „ Ptaszek z błękitnymi piórami”, „Królewna w białej sukni” i „Rybak z Kraju Marzeń”.
Czas artysty mijał między malowaniem obrazów a pisaniem. I znowu pisał po polsku, tym razem spod pióra powstała „Bajka o złotoustym sercu”. Niestety, nie udało się jej wydać w oryginale, dlatego autor przetłumaczył na język białoruski i w 2015 r. ujrzała świat pod tytułem „Krasamounae serca” w mińskim wydawnictwie „Mastackaja literatura”.
Dwie fascynacje: malarstwo i literatura, zawładnęły duszą artysty. Stał się uczestnikiem plenerów literackich. W dniach 8-13 września 2007 r. trzydziestu literatów z Litwy, Białorusi i Polski spotkało się w domu pracy twórczej „Urbo kalnas” w nadmorskiej Nidzie. Owocem pleneru były setki przetłumaczonych wierszy kolegów, wiele portretów twórców, które zostały zamieszczone w trójjęzycznym almanachu „Žodžiai ir spalvos=Słowy i farby=Słowa i kolory”. Również pięć wierszy Lecha Abłażeja, napisanych po białorusku, zostało przetłumaczonych na język litewski i polski, a także kilka portretów litewskich kolegów po piórze jego autorstwa.
Latem 2008 roku w Druskienikach odbył się kolejny plener kilkudziesięciu poetów z Litwy, Polski, Białorusi i Ukrainy. Lech Abłażej wybrał wiersze następujących autorów: Litwina Valdasa Gedgaudasa, Białorusina Siarżuka Sysa i Ukraińca Petro Zasenki i przetłumaczył właśnie na język polski. Opublikowano je obok innych tłumaczeń w almanachu „Karalių delnuose= W dłoniach królów” wydanym przez wileńskie wydawnictwo „Homo liber” w językach krajów, skąd przybyli uczestnicy.
Słowa i kolory – te dwa pojęcia były mu drogie. Ilustrował książki wydawane w Polsce, a znajdujące się obecnie w Bibliotece Narodowej w Warszawie, malował portrety, pejzaże. Jako malarz brał udział w wystawach indywidualnych i zbiorowych, m. in. w Wilnie, Witebsku, Mińsku, Warszawie, Nowym Jorku. Tę twórczość cechuje poetyckość i nastrojowość.
Kochał bardzo język polski. Przygotowywał rozmówki polsko-rosyjskie „na wesoło”, które i bawiłyby, i uczyły poprawności językowej. A przecież nie był filologiem! Rozmówki miały zawierać kilkaset kalek językowych, kolorowe ilustracje, a część pracy już została wykonana. Niestety, dokończyć zamiar nie było mu sądzone.
Artysta zmarł 18 maja 2016 r. Msza żałobna odbyła się w kościele św. Bartłomieja na wileńskim Zarzeczu, które artysta tak kochał. Jego prochy spoczęły obok rodziców na cmentarzu w Leźniewiczach.
Józef Szostakowski
Rota