– To zaszczyt i wielka przyjemność przedstawić prace Wojciecha Klimaszewskiego – fotografika, nauczyciela, wędkarza, wnikliwego obserwatora i uwrażliwionego na piękno przyrody człowieka, a prywatnie mego kolegi – powiedział, zagajając przedsięwzięcie Marian Dźwinel, prezes Stowarzyszenia Fotografików, od kilku lat działającego przy placówce muzealnej.
Jak poinformował Dźwinel, nie jest to pierwsza, ani ostatnia wystawa Klimaszewskiego, gdyż fotografią „para się" on od dawna. Autor zdjęć niegdyś uczęszczał do Klubu Fotografów, który prowadził Michaił Rebi, fotoreporter dziennika „Czerwony Sztandar".
W 1991 roku Klimaszewski wraz z innymi ośmioma fotografikami z Litwy wziął udział w międzynarodowej wystawie „Polska fotografia na świecie" w Szczecinie, gdzie przedstawiono 1340 prac autorów polskiego pochodzenia z czterech kontynentów.
Wojciech Klimaszewski już jako znany autor został wyróżniony przez renomowaną japońską firmę Fujifilm.
Mirosław Gajewski, starosta gminy zujuńskiej zaznaczył, że Klimaszewskiego pasja fotografowania pochłonęła bez reszty i nie było takiego przedsięwzięcia, żeby Wojciech był bez aparatu fotograficznego.
– Tematyka wystawy jest mi bliska, gdyż oboje pochodzimy z Ziemi Bujwidzkiej, gdzie pięknych krajobrazów i wód nie brakuje – podkreślił starosta, ziomek autora.
Marek Pszczołowski określił Klimaszewskiego jako wszechstronnego i artystycznie uzdolnionego pedagoga.
– Ponad 90 proc. zdjęć na naszej szkolnej stronie internetowej jest jego autorstwa – z satysfakcją odnotował kierownik placówki oświatowej w Zujunach.
Zabierając głos Wojciech Klimaszewski skromnie zauważył, że woli przemawiać za pośrednictwem obiektywu i obrazu przezeń utrwalonego. Stwierdził, że pomysł wystawy „Nad moimi wodami" narodził się spontanicznie i nie obeszło się bez swego rodzaju paradoksów.
– Nie lubię jesieni, a większość utrwalonych pejzaży pochodzi właśnie z tej pory roku. Urodziłem się nad Wilią, a na wystawie jest tylko jedno zdjęcie zrobione nad „naszych strumieni rodzicą". Czyż to nie paradoksalne? – retorycznie pytał sam siebie autor.
Autor przyznał, że bakcyla „wodniaka" połknął jeszcze w dzieciństwie, a największą jego pasją jest wędkarstwo. Na pytanie „TW", jaką największą rybę udało mu się złowić, autor najpierw tajemniczo się uśmiechnął, a potem spojrzał wymownie na żonę...
Prace Klimaszewskiego – to hołd pięknu natury. Najwięcej zdjęć (9) zostało wykonanych nad niemenczyńskim jeziorem Gieła, jedno znad Wigier w Polsce, a reszta z różnych miejscowości „nadwodnych" na Litwie. Ludzie z zainteresowaniem przyglądali się pracom autora, a nastroju dodawały subtelne dźwięki saksofonu, na którym grał Rafał Jackiewicz.
Zygmunt Żdanowicz
"Tygodnik Wileńszczyzy"