„Myślę, że odroczenie może trwać z całą pewnością nie rok, tylko jakieś 3-4 lata. Tyle, ile potrzeba na zapewnienie przynajmniej bezpiecznego limitu lokalnej generacji ze źródeł odnawialnych” – powiedziała premier we wtorkowym wywiadzie dla rozgłośni LRT.
Premier podzieliła się również przemyśleniami na temat skandalu wokół spółki „Perlas Energija”.
„Część użytkowników będzie zmuszona wrócić do publicznej dostawy prądu (…), kolejna zaś część powinna trafić do innych niezależnych dostawców. Niewykluczone, że część nie zdąży wszystkiego zrobić w ciągu najbliższych dni (…), dlatego na czas określony wrócą do publicznej dostawy prądu, a różnicę w cenie do końca roku wyrówna rząd” – powiedziała konserwatystka, która wcześniej w tym miesiącu oświadczyła, że odpowiedzialność w tej skomplikowanej sytuacji ponoszą również… sami użytkownicy, którzy, zdaniem premier, sami mieli ocenić szereg okoliczności, a nie tylko patrzeć na cenę.
III etap tak zwanej liberalizacji rynku energii elektrycznej obejmuje użytkowników zużywających najmniej prądu (do 1 tys. kilowatogodzin). Tak zwanego niezależnego dostawcę energii elektrycznej mieli oni wybrać do 18 grudnia, ale, jeśli wierzyć obietnicom obecnych władz, termin wyboru dostawcy prądu ma być jednak odłożony z uwagi na cienie kładące się na cały proces liberalizacji w kraju.
Na Litwie trwa tak zwana liberalizacja rynku energii elektrycznej, której towarzyszą skandale i afery. Kolejna afera wybuchła w tym kontekście na początku bm., kiedy to tzw. niezależny dostawca energii elektrycznej „Perlas Energija”, poinformował, że jednostronnie przenosi klientów, którzy wybrali plany z cenami stałymi do planu cenowego „Birža”. Dzisiaj spółka zawiadomiła, że zawiesza działalność.
„Perlas Energija” będzie dostarczała prąd dla klientów do 31 sierpnia, nowego dostawcę klienci tej spółki mają wybrać do 28 sierpnia.