„Trudno powiedzieć dokładnie, kiedy nastąpi szczyt, ale myślę, że inflacja powinna spaść w drugiej połowie roku” – powiedziała w czwartek minister finansów w wywiadzie dla rozgłośni „Žinių radijas”.
Uważa, że pod koniec roku ceny nie muszą wzrosnąć gwałtownie, bo już w grudniu zeszłego roku były wysokie. „Inflacja wzrosła już w zeszłym roku, więc ten poziom nie powinien rosnąć tak gwałtownie, nie powinien być tak wysoki pod koniec roku” – mowiła Skaistė.
Według minister, przed wojną na Ukrainie przewidywano, że tempo wzrostu cen osiągnie szczyt w lutym lub marcu, ale w związku z rosyjską inwazją na Ukrainę zmieniły się wszystkie perspektywy przyszłości gospodarczej, zwłaszcza ze względu na rosnące ceny energii i żywności.
„Również z uwagi na to, że Rosja i Ukraina są dużymi graczami w tym sektorze. Oczywiste jest, że jeśli nie będzie wystarczającej podaży lub zostanie to usankcjonowane, ceny wzrosną, i rynki są zaniepokojone. Po prostu prognozy inflacji zmieniły się diametralnie” – wyjaśnia szefowa resortu finansów.
Ekonomiści też prognozują, że inflacja zacznie spadać w drugiej połowie roku.
Ekonomista banku „Luminor” Žygimantas Mauricas powiedział dla delfi.lt, że szczyt inflacji może nastąpić już w kwietniu, maju, a nawet w czerwcu. Prognozuje, że w drugiej połowie roku inflacja ma zacząć spadać. Podobnie uważa ekonomista Aleksandras Izgorodinas. Według niego, szczyt inflacji ma nastąpić w czerwcu-lipcu, a potem tempo wzrostu cen zacznie spadać.
Minister rozważała też, że podobnie wysokie ceny gazu utrzymają się jeszcze przez co najmniej półtora roku. Według niej, wysokie ceny będą się utrzymywały, bo transakcje terminowe na kilka miesięcy do pół roku zostały już zawarte po tych wyższych cenach, częściowo sztucznie zawyżonych w związku z ograniczeniem dostaw gazu przez Rosję.
Na podst. ELTA, inf. wł.