Według zastępcy dyrektora Państwowej Służby Żywności i Weterynarii Mantasa Staškevičiusa, w przyszłości zostaną podjęte wysiłki w celu zwiększenia kar pieniężnych.
„Zgodnie z ustawą o żywności grzywna wynosiłaby od 144 euro do 24 000 euro” – powiedział Staškevičius na konferencji prasowej w czwartek.
„To ogromna rozpiętość, w zależności od rozmiarów, czy podmiot współpracował. Istnieje wiele kryteriów i po uwzgędnieniu tych kryteriów będzie ustalone naruszenie ustawy o żywności” – podkreślił zatępca dyrektora.
Według niego, kary grożą zarówno „Maximie”, jak i spółce „Biovela”, gdyż obie zachowały się nieodpowiednio.
Zwlekanie „Maximy” z poinformowaniem o skażonym mięsie, jak podkreślił Staškevičius, jest nie do zaakceptowania i powinno zostać surowo ukarane.
„To nieinformowanie i zwlekanie jest naprawdę nie do zaakceptowania przez nas. Cały czas deklarujemy i mówimy, że to niedobrze i że w przyszłości zaostrzymy sankcje. Zwiększymy liczbę kar, sankcji i w przyszłości, jeśli takie spółki nie zgłoszą niebezpiecznych produktów, rozważymy wstrzymanie lub zamknięcie takich firm” – mówił przedstawiciel Państwowej Służby Żywności i Weterynarii.
Przypominamy, że w miniony piątek „Maxima” z powodu skażenia mikrobiologicznego, znalezionego w karkówce i szynce wieprzowej firmy „Biovela”, wstrzymała do soboty sprzedaż świeżego mięsa.
Zastępca dyrektora Państwowej Służby Żywoności i Weterynarii Mantas Staškevičius powiedział, że o niebezpiecznych produktach mięsnych „Maxima” wiedziała już 3 lutego, jednak poinformowała o skażeniu mięsa dopiero 7 lutego. „Maxima” zaś twierdzi, że nie poinformowała Służbę o pierwszych wynikach testu samokontroli mięsa, gdyż 2 lutego podjęto decyzję o zamknięciu działu ze świeżym mięsem.
W miniony wtorek dyrektor handlowy sieci sklepów „Maxima”, Vilma Drulienė oznajmiła, że klienci kupili 11 ton mięsa, zawierającego zanieczyszczenia mikrobiologiczne.
Na podst. BNS, inf. wł.