„Nie posiadamy takiej informacji. To, że możliwe pewne zmiany w strukturze, to wiadomo. (…) Ale o wycofaniu się nie śmiem mówić. Te przesłanki, że wycofał się „Danske Bank” (…). Ta decyzja była podjęta wcześniej, jeszcze przed skandalem (…). Opierać się na tych przesłankach, sądzę, nie jest właściwie” – mówił Vasiliauskas.
Niemniej jednak przewodniczący zarządu Banku Litewskiego twierdzi, że sytuacja jest niespokojna, gdyż dowolne drgnięcie na rynku może mocno wpłynąć na gospodarkę.
„Bez wątpienia, że jest niespokojnie, gdyż koncentracja jest niemała i dowolny ruch miałby wpływ na gospodarkę, gdyż poprzez pożyczki miałby wpływ na PKB i tempo rozwoju gospodarki” – powiedział Vasiliauskas.
Przypominamy, że w tym roku w sektorze bankowym wybuchły skandale z rzekomym praniem brudnych pieniędzy. Fińska telewizja YLE podała, że bank „Nordea” prawdopodobnie wyprał około 700 mln euro, większość których przelano z już zamkniętych banków „Snoras” i „Ūkio bankas”. Zaś jeden z największych szwedzkich banków „Swedbank” w ciągu ośmiu lat mógł wyprać ponad 40 mld kron (około 3,5 mln euro). Ta suma wyprana została prawdopodobnie przez oddziały „Danske Bank” i „Swedbank” w krajch bałtyckich, a dokładniej w Estonii. Te operacje są powiązane z wcześniej odkrytymi machinacjami w „Danske Bank”.
Tymczasem Tonu Palmas, ekonomista jednego z największych banków w krajach bałtyckich – „Luminor” uspokaja, twierdząc, że pojawiające się w mediach pogłoski o wycofaniu się banków skandynawskich z krajów bałtyckich to tylko spekulacje.
Na podst. ELTA, BNS