Agencja ELTA donosi, że na akcję protestacyjną przybyło ok. 1500 rolników z całej Litwy. Maszerowali od Sejmu do Ministerstwa Rolnictwa, gdzie i odbywa się akcja protestacyjna.
Protestujący domagają się ponadto m.in. wzrostu zmniejszonych dodatkowych dopłat bezpośrednich, rekompensaty strat w wysokości 70 mln euro poniesionych w 2015 roku, zmniejszenia o 30% liczby pracowników Ministerstwa Rolnictwa i urzędów znajdujących się w jego gestii.
Protestujący początkowo zapowiadali, że będą maszerowali centrum miasta z krowami, ale ostatecznie samorząd nie zgodził się na to, krowy zostały w domu, a podczas pikiety symbolizował je krowi szkielet. Scenariusz pikiety zakłada inscenizację pogrzebu.
Bojowych nastrojów rolników nie pomniejszyło również przyjęcie w ubiegłym tygodniu ustawy, którą do 2017 roku zostały ustalone minimalne ceny skupu mleka – co najmniej 165 euro za tonę dla skupujących i przetwórców i co najmniej 130 euro za tonę dla pośredników. Ustawy nie podpisała jeszcze prezydent Dalia Grybauskaitė.
Część rolników oświadczyła, że nie ruszy się spod gmachu Ministerstwa Rolnictwa przez miesiąc, a nawet grozi, że zablokuje drogi w kraju.
Rolnicy narzekali na trudne warunki prowadzenia działalności w kraju. „Najbardziej boli to, że mamy tak niskie ceny skupu mleka. Za mleko płacą 10,5 centów. Śmieszne to" – ubolewała rolnik z rejonu malackiego.
„Jeśli koszt własny wynosi 17 centów, a otrzymujesz 15 centów, masz jeszcze wyrównać straty, byś mógł przeżyć"- wtórował jej rolnik Rimantas z rejonu płungiańskiego.