Ornitolodzy wyjaśniają, że podczas ciepłej aury ptaki poradzą sobie bez ich dokarmiania, pisze interia.pl.
Z obserwacji specjalistów wynika, że z karmników korzysta zaledwie kilka procent populacji. Ponadto, jak podkreślają ornitolodzy, dokarmianie, a zwłaszcza nieumiejętne, może stać się dla ptaków przyczyną poważnego zagrożenia. Biorąc pod uwagę to, że karmnik jest wspólnym wielkim miejscem wymiany różnych bakterii oraz wirusów. Niebezpieczny jest także nadmiar pokarmu, który spadając na ziemię, zostaje niezjedzony, a leżąc w błocie i wodzie przyczynia się do rozwoju szkodliwych mikroorganizmów.
Ornitolodzy alarmują także o tym, że dokarmiając zwierzęta zaburzane są naturalne procesy kształtowania się populacji, ponieważ pomaga się przeżyć słabym osobnikom. Ponadto poprzez dokarmianie zatrzymuje się niektóre gatunki ciągle na tym samym miejscu, co ma negatywny wpływ na ich migrację, a także karmniki przyciągają drapieżników.
Ale są i pozytywne wyniki dokarmiania ptaków. Przede wszystkim dla ludzi, dla ich zdrowia psychicznego, które wymaga bezpośredniego kontaktu z przyrodą.
Ornitolodzy uważają, że bliski kontakt z naturą jest szczególnie cenny dla najmłodszego pokolenia, bo to im pokazuje przyrodę, uczy ich przyjaznego stosunku do przyrody.
Znawcy życia i ochrony ptaków doradzają i uznają, że najlepszą metodą dokarmiania tego gatunku zwierząt jest posadzenie w ogrodzie, przed szkołą czy własnym domem jarzębiny, dzikiej jabłoni, rokitnika lub głogu. Rośliny tych gatunków tuż za oknami utworzą prawdziwy naturalny i zdrowy karmnik dla ptaków zimujących w lokalnym klimacie. Mogą być też odpowiednim punktem obserwacyjnym ich życia, co dodatkowo pozytywnie wpłynie też na zdrowie obserwatora.