"Zaangażowanie w związek jest uzależnione od dostępności partnerów. Możemy więc uznać populację za potencjalny rynek, nad którym kontrolę sprawują popyt i podaż. Jeśli jesteśmy przedstawicielami liczebniejszej płci, musimy się troszczyć o potrzeby płci, która nie jest tak liczebna" - mówi autor badań, dr Ryan Schacht Uniwersytetu Utah (USA).
Jak dodaje, można zatem spodziewać się, że mężczyźni będą zainteresowani związkami krótkoterminowymi, jeśli wokół jest wiele kobiet. "Jednak gdy kobiety są w zdecydowanej mniejszości, stają się cennym zasobem, dlatego mężczyzna będzie zmierzał do zdobycia względów jednej kobiety oraz pozostania w monogamicznym związku, gdyż utrata partnerki zbyt wiele kosztuje" - zauważa antropolog.
Dr Schacht wraz ze swoją żoną badali związki damsko-męskie wśród przedstawicieli liczącego około 13 tys. osób ludu Makuszi, zamieszkującego sawanny w południowej części Gujany Francuskiej. Makuszi zajmują się głównie prowadzeniem gospodarstw rolnych i hodowlanych, rybołówstwem i myślistwem. Rozbudowane klany rodzinne mieszkają w wioskach liczących 160-750 osób, a partnerzy najczęściej pochodzą z tej samej wioski. Tendencja do migracji kobiet w kierunku miast sprawiła jednak, że liczebność płci żeńskiej znacznie zmalała.
Naukowcy przeprowadzali anonimowe wywiady z członkami ośmiu społeczności wiejskich, którzy mieli od 18 do 45 lat. Pytania były osobiste, dlatego wcześniej przez 16 miesięcy badacze starali się wniknąć w życie mieszkańców oraz zyskać ich zaufanie i sympatię. Z mężczyznami rozmawiał Schacht, natomiast z kobietami - jego żona. PAP