Dlaczego jesteśmy przesądni? Jedna z teorii mówiących o tym, dlaczego bywamy przesądni, dotyczy ewolucji i instynktów przetrwania, które były nam niezbędne do uciekania przed drapieżnikami i unikania trujących pokarmów. Pierwsi ludzie mieli wrodzone umiejętności unikania niebezpiecznych sytuacji i obiektów, co pozwalało im nie umierać zbyt szybko i doprowadzało do rozprzestrzeniania się genów, a co za tym idzie – także kompetencje przetrwania. Nazywamy to selekcją naturalną i jest także odpowiedzialna za wiele cech fizycznych, które wykształciliśmy w toku ewolucji.
Współcześnie jesteśmy przesądni, ponieważ nasze mózgi wykształciły sobie uproszczone wzorce rozwiązywania problemów. Korzystają ze skrótów myślowych. Z tego powodu często widzimy połączenia tam, gdzie ich tak naprawdę nie ma.
Stąd wzięły się takie przesądy jak na przykład awersja do czarnych kotów. Nasze mózgi zostały „ostrzeżone” setki lat temu w wielu legendach i podaniach przekazywanych nam przez mędrców, że czarny kot jest zagrożeniem. Teraz szybko „łączy fakty”, które wywołują lęk. W przesądnych zachowaniach pojawia się problem ich kontynuacji poprzez „zapobieganie” im np. odpukując w niemalowane drewno czy spluwając przez lewe ramię.
Innym powodem tego, że ludzie bywają przesądni może być przyczynowość i skutek. Ludzie zakładają, że to, co robią przyniesie zawsze określony rezultat. I tak, na przykład, mogli raz założyć zielone skarpetki podczas oglądania meczu ulubionej drużyny piłkarskiej, która akurat wtedy wygrała. Od tamtej chwili ich mózg zaczął łączyć oba fakty skarpetki – wygrana. Co ciekawe, jeśli zespół przegra, nie jest to postrzegane jako „wina” skarpetek, ale innych czynników zewnętrznych. Pokazuje to, że w osobach przesądnych dużo silniejsza jest potrzeba uwolnienia się od wyimaginowanego pecha i rytualne zachowania, które mają za zadanie do tego doprowadzić, niż zdroworozsądkowe myślenie.
Najnowsze teorie dotyczące przesądności mówią o tym, że podnosi ona pewność siebie oraz zwiększa wydajność przy wykonywaniu określonych zadań. Badania psychologiczne pokazały, że ludzie wykazywali się większą skutecznością, gdy mieli ze sobą jakiś amulet szczęścia. Podnosi to ich samoocenę i sprawia, że wykazują się większym zaangażowaniem w zadanie. Zatem, jak się okazuje, bycie przesądnym to nie tylko durne „czary-mary”. Podświadomie możemy wierzyć, że miś na szczęście albo czterolistna koniczynka w portfelu może nam pomóc w czasie ważnej prezentacji przed szefem i otrzymaniu awansu.
Rota