17 listopada 2022 roku o godz. 17:30 w Domu Polonii im. profesora Andrzeja Stelmachowskiego Krakowskie Przedmieście 64 w Warszawie
***
W II Rzeczpospolitej Zaleszczyki były grodem granicznym. Drogą lądową można było dojechać tu tylko od strony północnej, od Tarnopola i Czortkowa, a na południe wyjechać jedynie przez most na wysokich przęsłach, wówczas prowadzący do Rumunii. Drugi brzeg Dniestru, mocno zalesiony, zwany bukowińskim, wznosi się na niemal 300 m nad poziom rzeki, dzięki czemu doskonale osłania miasto od wschodnich, zimnych wiatrów.
Temperatury rzeczywiście bywały tropikalne. Na jednej z przedwojennych fotografii widać, jak termometr (w słońcu) wskazuje 55 st. C. Zaleszczyki i sąsiednie Pokucie były jedynym regionem Polski z klimatem zbliżonym do węgierskiego i rumuńskiego. Sezon turystyczny rozpoczynał się na dobre wraz z początkiem czerwca, a kończył na przełomie września i października, wtedy też odbywało się winobranie. Największą atrakcją Zaleszczyk były plaże: słoneczna i cienista, gdzie letnicy mogli korzystać z leżaków, koszy. Przy pomoście można było wynająć łodzie wiosłowe i kajaki. Wzdłuż plaży ciągnęła się promenada z licznymi kawiarniami i restauracjami. Bawiono się szumnie na potańcówkach i dancingach na ogrodowych parkietach.
Na miejscu funkcjonowało ok. 20 pensjonatów (w tym dwa otwarte przez cały rok), dwa hotele: Grand i Centralny, oraz Oficerski Dom Wypoczynkowy. W Zaleszczykach, które miały oficjalny status miejscowości uzdrowiskowej, urzędowała Komisja Uzdrowiskowa. Najbardziej uczęszczana trasa do Zaleszczyk rozpoczynała się we Lwowie i wiodła przez Tarnopol. Słynna Luxtorpeda, najszybszy pociąg w II RP, była w stanie dotrzeć tam w 4,5 godz.
Najpopularniejszym letnikiem w dziejach miasta był jednak Józef Piłsudski. Nie brakowało znanych polityków pisarzy i artystów. Dzięki temu kurort stał się modny, wypadało tu bywać.
W czasie wojny obronnej 1939 r. do Zaleszczyk ewakuowały się tłumy uciekinierów, gdyż był to ostatni skrawek Rzeczpospolitej. Po 17 września pozostała już tylko droga przez most do Rumunii. Wbrew obiegowej opinii nie przez Zaleszczyki, ale przez Kuty nad Czeremoszem opuściły kraj władze II RP.
Dzisiejsze miasto nie przypomina dawnego kurortu. Nie ma promenady, nie ma plaż, jedynie stylowe budynki dawnych pensjonatów przypominają przeszłość Zaleszczyk. Czynny jest niewielki kościół katolicki, a na cmentarzu znajdziemy jeszcze polskie nagrobki, w większości odrestaurowane.
***
JAN SKŁODOWSKI
dr nauk humanistycznych UW, fotografik, pisarz, podróżnik, badacz Kresów. Członek Stowarzyszenia Historyków Sztuki i Związku Polskich Artystów Fotografików.
Współpracuje z Instytutem Sztuki PAN, Narodowym Instytutem Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granica POLONIKA oraz Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Wykonał ponad 60 podróży badawczo-inwentaryzacyjnych na tereny Litwy, Łotwy, Słowacji i Ukrainy. Autor 10 książek i albumów oraz ok. 100 artykułów w takich periodykach jak „Cenne, Bezcenne/utracone", „Kurier Galicyjski", „Lwowskie spotkania", „Nasza Rota, „Płaj - Almanach Karpacki, „Spotkania z Zabytkami", „Twórczość" oraz wystaw fotograficznych w kraju i za granicą, poświęconych ziemiom oraz dziedzictwu kulturowemu terenów wschodnich dawnej Rzeczypospolitej.
Uczestnik międzynarodowych kongresów pn. „Stan badań nad wielokulturowym dziedzictwem dawnej Rzeczypospolitej" i autor referatów.
Założyciel i prezes Stowarzyszenia „Res Carpathica", w 2009 roku otrzymał odznakę Honorową „Zasłużony dla kultury Polskiej".