W swojej istocie działania zbrojne na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie w lipcu były drugim po Powstaniu Warszawskim w 1944 r. zrywem wolnościowym Polaków i słuszna jest teza, by określać je Powstaniem Wileńskim.
Polacy na Kresach podjęli opór przeciw okupantom od pierwszych dni wojny. Sytuacja polityczna Wileńszczyzny różniła się od sytuacji pozostałych ziem kresowych. Na Ziemi Wileńskiej mieliśmy od 17 września 1939 okupację sowiecką – zwaną „pierwszymi bolszewikami", która trwała do 27 października, kiedy to za rozmieszczenie kilku sowieckich baz wojskowych na terenie Litwy Stalin „wspaniałomyślnie" oddał Wilno i 7 tys. km2 w zarządzanie potomkom Giedymina.
Niedługo ta zabawa w kotka i myszkę trwała, w czerwcu 1940 r. Związek Sowiecki upomniał się u Kowna o „swoje" i wkroczył do Republiki Litewskiej, która w niedługim czasie stała się Litewską Socjalistyczną Republiką Radziecką. Był to okres tzw. drugich bolszewików. Przez rok Związek Sowiecki wprowadzał tu terror komunistyczny. 22 czerwca 1941 wybuchła wojna niemiecko-sowiecka i, po błyskawicznym marszu na wschód wojsk hitlerowskich, Wilno znalazło się pod okupacją niemiecką. Ta ostatnia okupacja trwała do 13 lipca 1944, kiedy na te ziemie wkroczyła po raz trzeci Armia Czerwona.
Polacy na Wileńszczyźnie do akcji „Burza" przygotowywali się kadrowo i organizacyjnie od pierwszych dni wojny. Specyfika Wileńszczyzny polegała na tym, że Polacy mieli przeciwko sobie nie tylko Rosjan i Niemców, ale również Litwinów, którzy współpracowali z tym, kto był głównym okupantem.
Współpracowała z okupantami przede wszystkim Sauguma – tajna policja litewska, która służyła zarówno NKWD, jak i Gestapo. W 1944 r. pod dowództwem gen. P. Plechavičiusa Niemcy zorganizowali i uzbroili kilkanaście batalionów ochotników litewskich. Celem tego wojska była pacyfikacja wsi polskich i walka z partyzanckimi oddziałami Armii Krajowej. Kolaboranckie wojsko zostało w bardzo krótkim czasie kompletnie rozbite.
Pierwszy polski oddział partyzancki na Wileńszczyźnie powstał z oddolnej inicjatywy por. Antoniego Burzyńskiego ps. „Kmicic" wiosną 1943 r. Oddział rozwijał się w szybkim tempie. We wrześniu 1943 powstały też inne oddziały partyzanckie. Zbrodnicza reakcja Związku Sowieckiego była zdecydowana. 22 czerwca 1943 gen. Ponomarienko, dowódca sowieckich brygad partyzanckich, w latach pięćdziesiątych ambasador rosyjski w PRL, wydał rozkaz, nakazujący likwidację wszystkich oddziałów AK. Żołnierze AK mieli być rozbrajani i wcielani do brygad sowieckich, a opornych miano rozstrzeliwać.
Pierwszymi ofiarami tego rozkazu na Wileńszczyźnie stali się „Kmicic" i około stu jego żołnierzy. Zostali w bestialski sposób zamordowani w sierpniu 1943 r. Jego następca rtm. Zygmunt Szendzielarz ps. „Łupaszka" został zmuszony nie tylko do walki z okupantem niemieckim, ale także z rosyjsko-żydowskimi bandami. W podobnej sytuacji jak „Kmicic" w Puszczy Nalibockiej znalazł się ppor. Adolf Pilch ps. „Góra - Dolina", jego oddziały AK też musiały walczyć z tymi samymi wrogami.
Od końca 1943 r. oddziały zbrojne AK na Wileńszczyźnie i Nowogródczyźnie organizowały się niezwykle sprawnie i ich stan liczbowy zwiększał się z tygodnia na tydzień. Na kilka dni przed Powstaniem Wileńskim liczyły kilkanaście batalionów, które na Wileńszczyźnie nosiły miano brygad. Polskie oddziały partyzanckie toczyły boje z niemieckimi formacjami wojskowymi, batalionami Plechavičiusa, formacjami litewskich i białoruskich policjantów.
24 czerwca 1944 r. z „bramy smoleńskiej" ruszyła ofensywa Armii Czerwonej. Pochód odbywał się niezwykle szybko, piechota i oddziały pancerne pokonywały na dobę po 60 km.
Dowódca połączonych Okręgów AK Wileńskiego i Nowogródzkiego płk Aleksander Krzyżanowski ps. „Wilk" wydał rozkaz, by 6 lipca uderzono na Niemców, stanowiących załogę Wilna. Zasadniczy szturm od wschodu na bardzo silnie umocnione pozycje niemieckie nie powiódł się. Oddziały AK opanowały natomiast prawobrzeżną część miasta – dzielnicę Kalwaryjską. Dopiero szturm Armii Czerwonej przy wsparciu ciężkiej artylerii, wojsk pancernych i lotnictwa doprowadził do wkroczenia do Wilna 13 lipca oddziałów AK i Armii Czerwonej, ale walki o miasto trwały tydzień.
Próby nawiązania współpracy Armii Krajowej z Armią Czerwoną, prowadzone przez płk. „Wilka", skończyły się tragicznie. Aleksandra Krzyżanowskiego i jego sztab podstępnie aresztowano, podobny los spotkał 7 tysięcy żołnierzy AK. Zostali oni zamknięci w murach zamku w Miednikach Królewskich, następnie przewiezieni do Kaługi, a kiedy odmówili przysięgi na wierność Związkowi Radzieckiemu, zostali skierowani do wyrębu lasu, w niezwykle trudnych warunkach bytowych i klimatycznych.
Walki z niemieckim okupantem na Wileńszczyźnie, po Powstaniu Warszawskim, były najbardziej masowe i wzięło w nich udział kilkanaście tysięcy żołnierzy AK. Centralnym miejscem walk było Wilno, które miało być zdobyte własnymi siłami, a w rzeczywistości teren walk obejmował całą Wileńszczyznę i było to w rzeczywistości Powstanie Wileńskie.
W czasach PRL-u cała historia Kresów, jako ziem organicznie związanych z Polską i to od najdawniejszych czasów, była tematem przemilczanym, a podejmowanie tej problematyki spotykało się z represjami. Dopiero po 1989 r. cenzura nie działała i niewygodne dla komunistów tematy, w tym i los Polaków na Kresach Wschodnich, można było omawiać. Niestety, od wielu lat w III RP ten temat jest pomijany.
Zbliża się siedemdziesiąta rocznica akcji „Burza" na Kresach, w tym i Powstania Wileńskiego. Mam poważne wątpliwości, czy czynniki oficjalne w jakiś sposób uczczą ten poważny i krwawy zryw Polaków na Wileńszczyźnie, Nowogródczyźnie, Polesiu, Wołyniu, Ziemi Lwowskiej. Zapewne tak jak w czasach PRL-u, zmowa milczenia zapadnie nad losami Polaków połowy ziem II Rzeczypospolitej.
Władysław Trzaska-Korowajczyk
„Tygodnik Wileńszczyzny"