Więcej mówimy niż słuchamy. Należy znaleźć czas i ochotę na coś więcej niż zdawkowe pytania. Zobaczyć, jak ciekawym rozmówcą jest nasze dziecko. Posłuchać jego opowieści, dowiedzieć się, co je interesuje. Wyłączcie telewizor i wspólnie poukładajcie puzzle, pooglądajcie zdjęcia. I rozmawiajcie jak najwięcej. To w takich sytuacjach dziecko uczy się, że jest ważne dla rodzica.
Za rzadko żartujemy. Humor łączy się z ufnym spojrzeniem na świat i z optymizmem. Dzieci i nastolatki, które dużo i serdecznie się śmieją, lepiej sobie radzą ze stresem i agresją. Dlatego już od małego warto z dziećmi żartować, łaskotać się. Ze starszymi oglądajmy komedie, obracajmy różne sytuacje w żart. To je nauczy dystansu do świata, a także siebie samych.
Dajemy zły przykład. Jeżeli chcemy, by dzieci miały ten sam system wartości, musimy dawać dobry przykład, żyć według zasad, które chcemy przekazać. Ich odzwierciedleniem jest nasza postawa, mimika, gesty oraz czyny. Dzieci bacznie nam się przyglądają i nas naśladują. Psycholodzy mówią, że rodzice modelują zachowanie dzieci. To, jak żyją dorośli, jest wzorem dla ich pociech. Przekazanie systemu wartości nie odbywa się podczas jednej rozmowy umoralniającej. To są lata dawania dobrego przykładu.
Nie jesteśmy konsekwentni. Dzieci są mistrzami badania granic. Maluchy płaczem, a nastolatki krzykiem lub obrażaniem się wymuszają na rodzicach różne rzeczy. Ustępujemy dla świętego spokoju. Wolimy nie walczyć o każdy drobiazg. Dla dobra całej rodziny trzeba jednak podjąć tę walkę. Bez konsekwencji dzieci stają się kapryśne i roszczeniowe, a rodzice nerwowi. Ważne, by podczas takiej walki nie przejmować emocji dziecka. Nie krzyczeć, jak ono, nie złościć się. Spokój i cierpliwość to klucz do sukcesu. Cdn.
„Rota”