Napadają na nas w momencie naszych słabości
Na przykład przyszliście do kosmetologa. Praktycznie zdrzemnęliście się w czasie masażu. Poczuliście się odmłodzeni i jakby odnowieni. I w tym momencie kosmetolog proponuje nabyć słoiczek z cudownym środkiem, który pomoże się przeobrazić. Lub inna sytuacja. Podchodzicie do kasy, by zapłacić za obuwie, a tu proponuje się jeszcze kupić środek chroniący go. Lub wybieracie miejsce na letni urlop, gdy nagle się wyjaśnia, że wystarczy tylko „troszeczkę” dopłacić, by trafić do bardziej luksusowego hotelu. Chodzi o to, że jesteście już gotowi „pożegnać się” ze swoimi pieniędzmi i w tym momencie próbują sprzedać wam coś jeszcze. Myślicie: „Dopłacić troszeczkę, to nic strasznego”. Ale w takich sytuacjach to „troszeczkę” znaczy o wiele więcej. A co jest najważniejsze, że bez tych dodatkowych kosztów można byłoby się obejść.
Wasze działanie: Jeżeli wiecie, że łatwo jest namówić do dodatkowego kupna, to trzeba moralnie przygotować się nim pójdziecie do sklepu. Zaplanujcie, co chcecie kupić i ile pieniędzy na to przeznaczyliście. Przyszykujcie na ten wypadek takie dyżurne wypowiedzi, gdy będą proponowane inne towary: „Nie, dziękuję, innym razem”, „Nie dziś”, „Pomyślę i wrócę”. Odpowiadajcie grzecznie, ale stanowczo. Zwykle to działa. I nie poddawajcie się schlebianiu: „Ta sukienka tak podkreśla figurę” albo „Wyglądacie młodziej na 10 lat”. Powiedzcie, że pomyślicie i możliwie wrócicie. I wychodźcie, by pomyśleć.
Straszą nas tym, że nie zdążymy nabyć towar w tak promocyjnej cenie
Na niektórych stronach sklepów internetowych jest migający zegar, który odlicza czas do końca wyprzedaży. Sprzedawca odmawia odłożenia na 2 godziny jakiejś promocyjnej rzeczy, ponieważ jest na nią „bardzo wielki popyt”. Albo obliczacie koszt wbudowanej szafy i mówicie, że trzeba wam pomyśleć, a sprzedawca szepcze, że od poniedziałku cena podniesie się o 10 proc. A was ogarnia uczucie zdenerwowania.
W ten sposób sprzedawcy robią taki klimat, że należy kupować teraz i natychmiast! Gdy połączą się popłoch i podniecenie, to mózg nie jest w stanie adekwatnie ocenić stan rzeczy.
Wasze posunięcia: Organizm potrzebuje nie mniej niż 20 minut, by zregenerować się po zdenerwowaniu lub po silnym podnieceniu. A to znaczy, że najlepiej jest wyjść ze sklepu, by się uspokoić. Wiele osób już po godzinie, dwóch po silnym stresie, same się dziwią, że denerwowały takim głupstwem. Wypijcie kawę, pospacerujcie, zajmijcie się czymś innym. Jeżeli po pół godzinie chcecie kupić tę rzecz – to wracajcie do sklepu. Kupujcie tylko w tym wypadku, jeśli towar można zwrócić. Należy udokładnić, czy ten promocyjny podlega zwrotowi lub wymianie. Jeżeli nie będzie można zwrócić, to lepiej pomyśleć do jutra.
Gdy naprawdę wiecie i przypuszczacie, że towar podrożeje lub go kupią? W tym wypadku wyślijcie zdjęcie do męża albo trzeźwo myślącej koleżanki i zasięgnijcie porady. Najważniejsze prawidło spontanicznego zakupu: maksymalnie należy zwiększyć czas między impulsem a opłatą towaru.
Mówią jak eksperci
Chcecie założyć depozyt w banku, nabyć aparat do kawy, oddać do naprawy komputer itd. Zwracacie się o pomoc do pracownika i nic nie rozumiecie, co on mówi i komentuje. Może sypać niezrozumiałymi terminami albo bardzo szybko mówić, że będzie trudno złapać sens jego wypowiedzi. Z tego powodu zaczynacie się tracić, wstydzicie się zadawać pytania i trafiacie pod wpływ pracownika, który może wtedy wcisnąć wszystko, co chce.
Wasze poczynania: Przyszykujcie się nim wyjdziecie do sklepu. Przeczytajcie w Internecie opinie kupujących i rady ekspertów. W trakcie rozmowy poproście pracownika, by mówił wolniej i „ludzkim” językiem. Nie wstydźcie się zadawać pytania. Jeśli nawet w tym wypadku nie bardzo rozumiecie i nie znacie się na rzeczy – to weźcie do pomocy przyjaciela lub krewnego. Osobę, która zna się na tym i pomoże.
Udają, że są naszymi przyjaciółmi
Sprzedawca może stworzyć klimat bliskości z wami, opowiadając jakieś wypadki ze swego życia. Na przykład: „Jak ja pogrubiałam po urodzeniu dziecka…”. I jak już porozmawialiście serdecznie ze sobą, to już odmawiać się od kupna jakoś nie wypada. Na to i liczy sprzedawca.
Wasze podejmowane kroki: Oddzielajcie wasze emocje, które wywołuje sprzedawca od emocji, które wywołuje towar. Dziewczyna sprzedawca może być bardzo miłą, a sprzedawca mężczyzna w sklepie ze sprzętem technicznym zachowywać w ten sposób, że czekał na was przez całe życie. Ale to nie oznacza, że obowiązkowo należy kupować krem, który kosztuje jak połowa statku kosmicznego.
Zawsze pamiętajcie, że sprzedawca to nie wasz przyjaciel i ma określone cele komercyjne. Zachowujcie się przyjaźnie, ale też skupcie się na tym, po co tu przyszliście i co chcecie nabyć.