Akwen Laacher See leży w 40 kilometrach od Bonn. Te jezioro jest efektem ogromnego wybuchu wulkanu, który wydarzył się ok. 13 tys. lat temu. Wówczas podczas jego erupcji na powierzchnię wydobyło się kilkadziesiąt kilometrów sześciennych popiołów i pumeksu.
Dotychczas ten wulkan wydawał się, że jest nieaktywny, jednakże naukowcy odkryli, że w pobliżu południowo-wschodniego brzegu wydobywają się spod powierzchni wody bąbelki dwutlenku węgla. Takie zjawisko wskazuje na to, że wulkan nie jest wygasły. Dowodem są także niewielkie trzęsienia ziemi – na szczęście są nieodczuwalne dla ludzi. Ich epicentra zlokalizowane są coraz płycej, co świadczy, że magma znajduje się coraz bliżej powierzchni.
Należy jednak zauważyć, że nie jest to sygnał, że dojdzie do wybuchu. Może on nigdy nie nastąpić. Ruch magmy nie oznacza, że nieuchronnie zbliża się do powierzchni, ale jedynie, że jest ona aktywna. W Indonezji po erupcji wulkan Anak Krakatau znacznie się zmniejszył.
– Nie spodziewamy się, że erupcja nastąpi natychmiast, a nawet w niedalekiej przyszłości – mówi dr Torsten Dahm w rozmowie z Deutsche Welle. – Ale wskazuje nam na to, że trwa działalność, a także aktywność magmatyczna. I po raz pierwszy mamy na to dowód w postaci obserwowania sygnałów sejsmicznych. Więc wiemy, że to naprawdę się dzieje – dodaje naukowiec.
Więc gdyby jednak doszło do erupcji, to według szacunków, z wulkanu mogłoby się wydobyć ponad 7 km sześciennych lawy i kolejne kilkadziesiąt km sześciennych popiołów. Wybuch mógłby więc wpłynąć na życie całej Europy. Eksperci prognozują, że wulkan Etna także może mieć kolejne erupcje.
Na podst. Interia.pl/Deutsche Welle, Forbes