Obecnie święcenie odbywa się po południu lub wczesnym wieczorem. Po odśpiewaniu przez księdza "Gloria" podczas mszy towarzyszącej święceniu, "rozwiązywały się" dzwony. Chłopcy biegli natychmiast do dzwonnicy i który pierwszy zadzwonił, miał się bogato ożenić.
W Żołyni koło Łańcuta podczas dzwonienia potrząsano drzewami owocowymi, by się obudziły ze snu i obficie rodziły. Podobnie jak w Wielki Czwartek, dźwięk dzwonu był także sygnałem dla dzieci, które wówczas obiegały dom trzy razy, by odegnać wszelkie zło. Po powrocie z kościoła, dla ochrony przed bólem gardła, żołądka i głowy, pito wodę, do której wrzucano węgielki z ogniska palonego przy święceniu ognia. Część wody wlewano do studni, kropiono nią także dom i dzieci, by rosły, oraz robiono znak krzyża na drzwiach. Resztę wody przechowywano i używano przy pierwszym wypędzaniu bydła na pastwisko, wywożeniu obornika w pole i święceniu ziarna siewnego. Węgle z tarniny kładziono w celach ochronnych na polach zasianych zbożem oraz grządkach z cebulą. We wsiach na Pogórzu chłopcy przynosili do kościoła w celu poświęcenia ogień, wiązki patyków składające się z kłokoczki (krzew podobny wyglądem do leszczyny), leszczyny i szakłaku. Do kłokoczki była przywiązana huba bukowa, wygotowana odpowiednio w wodzie z popiołem, którą zapalano i przynoszono do domu, a następnie zapalano, jak mówiono, ogień na cały rok.
W Wielką Sobotę święcono pożywienie wielkanocne przygotowane przez gospodynie. W koszu niesionym do święcenia znajdowały się paska, sól, pisanki, mięso, chrzan i często ocet w buteleczce, a ponadto masło i ser. Podobnie jak obecnie, ceremonia święcenia odbywała się w kościele około południa, bądź, gdy nie było we wsi kościoła, w wybranym domu, do którego przywożono księdza. Po uroczystości powracano szybko do domu, omijając boczne drogi, by nie błądzić w ciągu roku. Szybki powrót do domu zapewniał powodzenie szczególnie dziewczętom, które szybko miały wyjść za mąż. W wielu wsiach po rezurekcji ścigano się wozami konnymi wierząc, że kto pierwszy dojedzie do wsi, pierwszy skończy żniwa.
W niektórych miejscowościach po powrocie do domu nie wchodzono do środka, ale obchodzono budynek trzykrotnie, uderzając w węgły koszem z poświęconym pożywieniem. W Jedliczu, Moderówce i Jaszczwi w powiecie krośnieńskim mówiono, że zabieg ten miał na celu ochronę domu przed wężami i jaszczurkami.
Po powrocie z kościoła cała rodzina zasiadała do wspólnego śniadania. Rozpoczynał się Dzień Zmartwychwstania Pańskiego, głoszący ogólną radość i nadzieję na dobry czas wiosny i bogate plony.
W drugi dzień święto wielkanocne, po nieszporach, chłopcy przebrani za kominiarzy i niedźwiedzie chodzili po wsi, zbierając datki, żywność i słodycze.
Bardzo charakterystyczny dla Świąt Wielkanocnych był śmigus czy dyngus. Początek tego zwyczaju sięga najprawdopodobniej dalekiej przeszłości. Nie jest jasne pochodzenie tych słów. Być może wywodzą się od niemieckiego "Düngess" i "Schmachosern", co oznacza wodnistą polewę, chlust wody. Znane są także polskie określenia niemieckich nazw, np. "lejek", "oblewanka" lub "dyngowacz". Śmigus był jednym z najciekawszych i najbardziej bogatych w treści i formy zwyczajów wielkanocnych (tańce, muzyka, przyśpiewki, przebierańcy, itp.) . Niestety, w ostatnich latach przekształcony został w formę bitwy nastolatków, których "zabawy" mogą być niebezpieczne dla dziewcząt i ludzi dorosłych.
Na podstawie: Krzysztof Ruszel, Leksykon kultury ludowej w Rzeszowskiem, Rzeszów 2004
Muzeumkolbuszowa.pl, Milosierdzie.com