W Holandii jeden z chorych z niewydolnością nerek po takim ogłoszeniu doczekał się już operacji, jednak w innych krajach, np. w Belgii, lekarze nie godzą się na dawców wyszukiwanych za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Erardo Kea z Holandii w 2014 r. zamieścił na Facebooku ogłoszenie, że bezskutecznie czeka na liście pacjentów zakwalifikowanych do przeszczepu nerki i prosi by ktoś oddał mu swą nerkę. Jego ogłoszenie zostało powielone przez 2,7 tys. osób. Podobno zgłosiło się wielu chętnych (tygodnik nie podaje jednak jak dużo), którzy ze względów medycznych nie mogły jednak zostać dawcą.
Do przeszczepu zakwalifikowano kobietę, która zgłosiła się na Facebooku. Operację jeszcze tego samego roku przeprowadzono w klinice uniwersyteckiej w Amsterdamie. W Holandii dozwolone są transplantacje od żywych dawców, którzy nie są ze sobą spokrewnieni, ale pozostają w „stałym związku".
Rzecznik prasowy szpitala uniwersyteckiego w Amsterdamie, Marc van den Broek twierdzi, że nie jest ważne, w jaki sposób doszło do nawiązania kontaktu z potencjalnym dawcą nerki. Jego zdaniem, osoby mające online wielu znajomych lub duży krąg przyjaciół, mogą czerpać z tego korzyści również „offline".
Nie wszyscy lekarze się z tym zgadzają, nawet w krajach o najbardziej liberalnych przepisach, dopuszczających przeszczepy od niespokrewnionych dawców. Przekonał się o tym 39-letni Roel Marien, który 12 stycznia 2015 r. na Facebooku obwieścił, że pilnie szuka dawcy nerki w wieku 18-45 lat z rzadką grupą krwi A rh-. Do ogłoszenie dołączył swoje zdjęcie w towarzystwie dwóch córek. Przekonywał, że od ponad 3 lat czeka na transplantacje i nie może doczekać się dawcy.
Po 4 tygodniach zgłosiło się do niego czterech chętnych do oddania nerki. Z operacji nic jednak nie wyszło, bo belgijscy lekarze odmówili pobrania nerki od dawcy z Facebooka. W ich opinii, poszukiwanie potencjalnego dawcy za pośrednictwem mediów społecznościowych jest niezgodne z prawem.
Dr Johan van Eldere ze szpitala uniwersyteckiego w Leuven w wypowiedzi dla pisma „Trouw" uzasadnia, że fotogeniczność ani umiejętność promowanie siebie nie powinny odgrywać jakiekolwiek roli przy poszukiwaniu dawców narządów. Obawia się również, że w dłuższym okresie Facebook może otworzyć drzwi do handlu narządami. „Nie należy podążać w tym kierunku" - podkreśla.
Innego zdania jest Marc van den Broek: uważa, że media społecznościowe mogą się przyczynić do skrócenia kolejki pacjentów oczekujących na przeszczep.
Roel Marien stara się teraz o uzyskanie od kasy chorych zgody na przeszczep od osoby niespokrewnionej w jednym z ośrodków w Holandii, skoro odmawia się mu wykonania jej w Belgii.
W Polsce prawo dopuszcza transplantacje od dawców niespokrewnionych, jednak według art. 13 Ustawy Transplantacyjnej musi być to uzasadnione „szczególnymi względami osobistymi".
Chodzi o takie sytuacje, gdy potencjalni biorcy, którzy mają wśród swoich bliskich osoby, które chcą i mogą być dawcą nerki, ale z przyczyn immunologicznych (niezgodność grup krwi, przeciwciała anty HLA u biorcy) nie mogą być dawcą dla swojego bliskiego, mogą uczestniczyć w programie przeszczepień krzyżowych.
Dawca taki może oddać nerkę biorcy z innej pary, w zamian za przeszczepienie nerki od dawcy żywego z tej pary, która jest w podobnej sytuacji. Są to tzw. przeszczepy krzyżowe, które od niedawna są wykonywane w naszym kraju.
Pierwsze takie operacje u dwóch par przeprowadzili w lutym 2015 r. specjaliści Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie. Cztery zabiegi przeprowadzono u dwóch par, w których mężczyźni chcieli oddać nerkę swym partnerkom, ale nie mogli tego zrobić z powodu niezgodnej grypy krwi lub próby krzyżowej, który wykazała, że nie można między nimi wykonać przeszczepu. PAP