"Zagrożeń związanych z przekarmianiem dziecka nie widać od razu. Pojawiają się zazwyczaj po kilku latach, kiedy np. nasze dziecko zaczyna nadmiernie tyć. To obecnie jest wśród dzieci i młodzieży bardzo duży problem. Kolejnymi są bulimia lub anoreksja; te zaburzenia odżywiania też mogą być spowodowane wcześniejszym przekarmianiem" - oceniła w rozmowie z PAP Karolina Mazurczak z Fundacji Dzieci Niczyje.
Jak dodała, osoby, które w dzieciństwie zmuszane były do jedzenia, gdy dorosną, traktują jedzenie jako obowiązek, nie czerpią z niego przyjemności, często też jedzą niezdrowo.
"Dziecko powinno dostawać jedzenie wtedy, kiedy czuje głód, a my jako rodzice powinniśmy rozpoznawać sygnały pokazujące, że jest głodne" - dodała ekspertka. Jej zdaniem, nie należy karmić dziecka wtedy, kiedy nam się wydaje, że powinno coś zjeść.
Według niej, takie podejście do odżywiania dzieci wynika m.in. z mitu, że "dobra matka powinna dobrze karmić swoje dziecko". Nie bez znaczenia jest też to, że dzisiejsi rodzice są dziećmi osób wychowanych przez pokolenie, które doznawało biedy i głodu.
"Tymczasem dziecko nie jest w stanie się zagłodzić. Problemem jest raczej to, że nasze dzieci jedzą za dużo, zdecydowanie za dużo. To są "nadjadki", a nie "niejadki" - oceniła.
"Pracuję z nastolatkami, które w dzieciństwie były zmuszane do jedzenia. Często są to osoby otyłe. Mówią, że nie były głodne, ale musiały jeść za zdrowie mamy, taty, babci, dziadka albo były straszone, że jak nie będą jeść, to będą chore, pójdą do szpitala. Zaprzeczały więc swojej wewnętrznej potrzebie i jadły np. z lęku" - dodała.
Mazurczak zasugerowała, że rodzice, których dzieci nie chcą jeść, powinni przyjrzeć się całej sytuacji rodzinnej, zastanowić się, co dzieje się przy stole i w jakiej atmosferze spożywane są posiłki.
Zdaniem ekspertki, istotne są m.in. przekąski, którymi "zapychane" są dzieci. "Proszę zobaczyć, jak wyglądają wózki dzieci na placach zabaw. 70 proc. maluchów do 12. miesiąca życia ma w wózku jakieś przekąski - chrupki, paluszki, jabłuszka, ciasteczka. Jak dziecko zapłacze, przewróci się, podtykamy mu pod nos jedzenie, a dziecko płacze nie dlatego, że jest głodne, tylko dlatego, że się przewróciło" - zauważyła ekspertka. PAP