Pod koniec 2020 roku na rynku farmaceutycznym pojawiły się szczepionki koncernów Pfizer-BioNTech (szczepionka amerykańsko-niemiecka), Moderna (amerykańska) oraz AstraZeneca (brytyjsko-szwedzka) i już na starcie państwa ustawiły się do nich w kolejce. 27 grudnia w krajach Unii Europejskiej rozpoczęto pierwsze szczepienia przeciwko COVID-19. Na Litwie jako pierwsi zostali zaszczepieni pracownicy służby zdrowia. Wakcynę Pfizer-BioNTech podano prawie dla 10 tys. lekarzy i pracowników medycznych.
Nowe zjawisko
W pohamowaniu skali zarażenia się wirusem ważna jest dyscyplina społeczna, jednak, według lekarzy, jednym z najskuteczniejszych środków ochrony przed koronawirusem jest właśnie szczepionka.
W rejonie wileńskim podstawowym organizatorem szczepień mieszkańców jest Centralna Przychodnia Rejonu Wileńskiego.
– Proces szczepienia mieszkańców przebiega zgodnie z zatwierdzoną przez ministra ochrony zdrowia kolejnością i listą priorytetowych grup mieszkańców. Ważne jest wiedzieć, że zarówno sama wakcyna, jak również jej podanie pacjentowi jest usługą nieodpłatną – podkreśla Rasa Venskutonienė, lekarz metodolog działu nadzoru szczepionek w Centralnej Przychodni Rejonu Wileńskiego.
Lekarz przychodni rejonowej nie ukrywa, że szczepienia przeciwko koronawirusowi, to zjawisko całkiem nowe i niesie sporo wyzwań, nie tylko dla pacjentów, ale i pracowników służby zdrowia.
– Jesteśmy gotowi na wszelkie wyzwania, ale ta wakcyna wciąż jest novum na rynku farmaceutycznym. Na domiar tego wiąże się ze skomplikowaną logistyką, przechowaniem, zachowaniem odpowiednich, bardzo ścisłych terminów wykorzystania oraz innymi warunkami i zaleceniami z powodu ryzyka szczepienia, które częstokroć korygują się w trakcie pracy – mówi pani Venskutonienė.
Jeszcze w grudniu ubiegłego roku Ministerstwo Ochrony Zdrowia ustaliło priorytetowe grupy osób, które powinny być zaszczepione w pierwszej kolejności. Wkrótce te listy zostały skorygowane. Częste zmiany przepisów, w przekonaniu naszej rozmówczyni doktor Venskutonienė, wcale nie ułatwiają pracy, niemniej jednak, kosztem wielkiego zaangażowania odpowiedzialnych pracowników instytucji medycznych, szczepieniu jest poddawanych coraz więcej ludzi.
Zgodnie z kolejnością
W pierwszej połowie lutego druga dawka wakcyny została zaaplikowana osobom, które w życiu codziennym stykają się z ryzykiem zarażenia się koronawirusem. Są to przede wszystkim pracownicy placówek służby zdrowia, pensjonariusze i pracownicy placówek opieki społecznej oraz szpitali opiekuńczo-pielęgnacyjnych, a także aptekarze.
11 lutego w rejonie wileńskim rozpoczęło się szczepienie nauczycieli i pracowników placówek oświatowych.
Jak poinformował samorząd rejonu wileńskiego, pracownicy sektora oświaty są szczepieni w Centralnej Przychodni Rejonu Wileńskiego i Przychodni w Niemenczynie, gabinetach zdrowia, urządzonych w szkołach rejonu w osiedlach: Mickuny, Rzesza, Suderwa, Czarny Bór, Kowalczuki, Mejszagoła, Mariampol, Niemież, Podbrzezie, Pogiry, Rudomino. Miejsca szczepień zostały wybrane w centrach gmin, aby były łatwiej dostępne dla większości pracowników placówek oświatowych.
– Po rozpoczęciu szczepień pedagogów i osób mających największe zawodowe ryzyko zachorowania będziemy kontynuowali dalszą wakcynację. Obecnie jako pierwsi są szczepieni 80-latkowie i osoby powyżej tego wieku, następni w kolejce to osoby w wieku 75-79 lat, a za nimi plasują się pacjenci 70-74- i 65-69-letni. Z każdą osobą, która zdecydowała się zaszczepić, pracownicy naszej przychodni skontaktują się osobiście i wyznaczą dzień i czas wizyty. W przychodni rejonowej szczepionki przeciwko COVID-19 są wykonywane w gabinecie 113 – informuje lekarz Venskutonienė.
Szczepienie pacjentów przypisanych do ambulatoriów i gabinetów lekarza rodzinnego, należących do przychodni rejonowej, rozpoczęło się 23 lutego. Pacjenci tych placówek na wykonanie szczepionki są zapraszani indywidualnie przez telefon.
Przychodnia rejonowa zaleca, aby szczepieniom nie poddawać osób, które przed 3 miesiącami miały zdiagnozowaną chorobę COVID-19 lub przed szczepieniem wykonane im badanie serologiczne wykazało obecność przeciwciał koronawirusa.
Stosunek korzyści do szkody
Lekarka przychodni rejonowej nie ukrywa, że nie wszyscy – nawet w gronie pracowników służby zdrowia – szczepionkę przeciwko COVID-19 powitali entuzjastycznie. Szczepienie przeciwko koronawirusowi wygląda podobnie jak przeciwko innym chorobom. Niemała liczba osób się szczepi, ale jest też spora grupa wątpiących w skuteczność dowolnej wakcyny. Co dopiero mówić o wakcynie, która jest całkiem nowa, świeża. Ponieważ wakcynacja jest rodzajem interwencji do organizmu osoby, to każdorazowo placówka zdrowotna powinna uzyskać pisemną zgodę pacjenta, zaś w przypadku osoby niepełnosprawnej lub ubezwłasnowolnionej zgodę jej przedstawiciela.
– Z doświadczenia wiem, że ludzie odmawiają się od szczepionek z powodu niewiedzy, dlatego wątpiącym zawsze wyjaśniam, że w medycynie zawsze należy rozważyć stosunek korzyści do ewentualnej szkody. Jeżeli zastanowimy się nad szkodliwością wakcyny i szkodą wyrządzoną przez samą chorobę, to się okaże, że szkodliwość choroby jest znacznie większa. A są to przede wszystkim powikłania pochorobowe, które w lżejszej lub cięższej formie występują zarówno u starszych, jak też u młodszych pacjentów. W przypadku COVID-19 są to choroby autoimmunologiczne. Ta choroba ma też niemałą śmiertelność, tymczasem skutki uboczne wakcyny przeważnie trwają do 2 dób. Pierwszego dnia pacjenci najczęściej się skarżą na podwyższoną temperaturę, czują ból ramion, słabość, bóle żołądka, bo COVID-19 objawia się nie tylko poprzez drogi oddechowe, ale może też naruszyć układ trawienny – tłumaczy Rasa Venskutonienė. Według lekarki, szczepionka, to nie woda, i nie należy się łudzić, że po wstrzyknięciu wakcyny, nie wystąpi żadna niepożądana reakcja. Jednak, jak zapewnia, niepożądane uczulenie na szczepionkę najczęściej mija w ciągu dwóch dni i zdrowie wraca do normy.
Nie bacząc na masę mitów, prawd i niedopowiedzeń na temat antykoronawirusowej szczepionki, pani lekarz radzi, zwłaszcza osobom, w których rękach jest zdrowie wielu, aby nie szkodzili sobie, ale też nie narażali na niebezpieczeństwo choroby innych.
Irena Mikulewicz
„Tygodnik Wileńszczyzny”