Narodowe Centrum Zdrowia Publicznego (NVSC), które odpowiada za wykresy, twierdzi, że taka liczba przypadków w wykresie to suma danych z ostatnich dwóch dni. Według NVSC, na skutek wtorkowej awarii systemu NVSC nie otrzymano pełnych informacji o nowo potwierdzonych przypadkach COVID-19.
„Sytuacja była taka, że przedwczoraj w naszym systemie nastąpiły zakłócenia dotyczące nadsyłania informacji. Poinformowaliśmy Ministerstwo Ochrony Zdrowia o tym, że mamy taką sytuację. Uzgodniono, że nie będziemy publikować tych danych, więc NVSC niczego nie opublikowało” – powiedziała dla agencji ELTA Austina Vžesniauskaitė, przedstawicielka NVSC.
„Te dane zostały opublikowane dzisiaj, sprawdzono, czy wszystko jest w porządku. Wczoraj mieliśmy podejrzenie, że dane są niepełne, to dlatego dziś zostały opublikowane przypadki za kilka dni, liczba ta jest powiązana” – dodała.
Vžesniauskaitė podkreśla, że obecnie wyjaśniane są przyczyny awarii systemu. Mimo to twierdzi, że cyberatak, którego NVSC doznał w tym tygodniu, nie ma związku z zakłóceniami.
Ze swojej strony Vaidotas Zemlys-Balevičius, analityk danych z „Euromonitor International” jest zaskoczony sytuacją i wini NVSC w sprawie niedokładnych danych. Według niego, NVSC nawet nie stara się prawidłowo przetwarzać danych, dlatego, jego zdaniem, można sceptycznie podchodzić do rzetelności analiz publikowanych danych.
„Kto nie zauważył, wczoraj była zakłócona praca NVSC. Dzisiaj on „wyzdrowiał”. I wcisnął w jeden dzień wszystkie przypadki odnotowane za dwa dni. Dziś okazuje się, że jest „rekord” 5668 przypadków. Kiedy mamy instytucję, która nawet nie próbuje przetwarzać danych, co możemy mówić o rzetelności jej analiz?” – pisze na Facebooku Zemlys-Balevičius.
„Departament Statystyki dał radę i wczoraj, i dzisiaj oddzielić te dane, ponieważ rozumie, że takie niedorzeczności nie mogą być dopuszczone do normalnej analizy?” – podkreślił naukowiec.
Na podst. ELTA