„W ciągu ostatnich siedmiu dni na Litwie z powodu koronawirusa zmarły 142 osoby. (…) Nie ma co się oszukiwać, naprawdę rozumiemy, że ta liczba na pewno jeszcze wzrośnie i będziemy mieli wiele smutnych statystyk” – powiedział w Sejmie Stankūnas.
Według niego, aby rozprzestrzenianie się wirusa na Litwie zostało opanowane, współczynnik reprodukcji wirusa musi być mniejszy niż 1.
„Na Litwie, kiedy na początku listopada ogłosiliśmy pierwsze obostrzenia kwarantanny, wskaźnik ten sięgnął 1,5. 100 zakażonych osób zakażało 150 nowych, obserwowaliśmy nagły wzrost przypadków. Ograniczenia wprowadzone przez poprzedni rząd były skuteczne i widzimy, że rozmiar reprodukcji zmniejszył się do 1. Później nastąpił skok i teraz mamy 1,17. Aby poradzić sobie z tym wyzwaniem dla zdrowia publicznego, musimy obniżyć wskaźnik efektywnej wielkości reprodukcji poniżej 1. Im bliżej zera, tym szybciej pandemia będzie się zmniejszać” – powiedział posłom profesor LSMU.
Według niego, przyszłe scenariusze pandemii nie są optymistyczne.
„Do połowy stycznia możemy mieć około 60 tys. przypadków, co oznacza, że placówki medyczne będą potrzebowały ponad 3 tys. łóżek, ponieważ tyle ludzi będzie hospitalizowanych. Dzisiejsze statystyki – co czwarty hospitalizowany pacjent ma COVID-19” – powiedział Stankūnas.
Ekspert ds. danych Vaidotas Zemlys-Balevičius również zwraca uwagę na to, że sytuacja epidemiologiczna w kraju na razie pogarsza się i Litwie nie udaje się osiągnąć ujemnego przyrostu zakażeń koronawirusem. Zaznacza też, że sukcesywnie rośnie również odsetek pozytywnych testów.
„Zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia, wskaźnik ten musi wynosić mniej niż 5 proc., aby można było opanować epidemię. Tymczasem 5 proc. ostatni raz był pod koniec października i na razie nadal rośnie i nie spada” – powiedział Zemlys-Balevičius. Jest on przekonany, że na Litwie szczyt zachorowań na COVID-19 jeszcze nie nastąpił.
Na podst. ELTA