„Trudno mi dzisiaj mówić, bo muszę przyznać, że w naszym szpitalu po długotrwałym leczeniu zmarł wczoraj 27-letni mężczyzna, który chorował na zapalenie płuc związane z Covid-19 z ciężką niewydolnością oddechową” – powiedział w czwartek na konferencji prasowej prof. Vidas Pilvinis, kierownik Kliniki Intensywnej Terapii Kowieńskich Klinik.
Prof. Pilvinis powiedział, że mężczyzna zakaził się koronawirusem 1 listopada. Miał typowe objawy grypy: gorączkę, słabość i do lekarza zwrócił się natychmiast. Chory nie miał chorób współistniejących, uprawiał sport.
„Chciałbym zwrócić uwagę na to, że pierwsze testy PCR w ostrym okresie choroby były negatywne, ale postępowała niewydolność oddechowa i nasi koledzy na podstawie przebiegu klinicznego choroby podejrzewali, że pacjent choruje na Covid-19. Tym bardziej że członkowie jego rodziny byli chorzy” – poinformował lekarz.
Dwa tygodnie później, jak powiedział prof. Pilvinis, chory trafił do szpitala w Mariampolu. W szpitalu został powtórnie zbadany na obecność koronawirusa, wynik znów był negatywny. Dopiero kliniczny przebieg choroby pozwolił ustalić chorobę. Bardzo ciężka niewydolność oddechowa pacjenta postępowała i potrzebna już była pomoc na poziomie krytycznym. Chory został przewieziony do szpitala w Kownie.
Według profesora, podczas transportu pacjent był podłączony do respiratora, ale po przybyciu do Kowieńskich Klinik okazało się, że tradycyjne metody leczenia już nie są skuteczne. Dlatego u pacjenta zastosowano pozaustrojową oksygenację membranową. Ale i to leczenie nie zadziałało, u pacjenta rozwinęły się później inne powikłania infekcyjne.
„Pacjent był zawsze pod obserwacją, leczony do wczorajszego dnia. Jednak niewydolność oddechowa postępowała i tkanki, i komórki były niedotlenione, funkcje organizmu zostały zakłócone. Tkanki płucne obumierały, rozwinął się wyciek. Niestety, działania mające na celu ratowanie życia chorego, nie przyniosły skutku” – powiedział lekarz.
Na podst. ELTA