Obecnie w szpitalnych izbach przyjęć i oddziałach ratunkowych pracują lekarze o najprzeróżniejszych specjalizacjach. Jednakże ratowanie ludzi wymaga specyficznej wiedzy, dlatego medycyna ratunkowa na Zachodzie już od dawna stała się osobną specjalizacją.
W przyszłym roku pierwsi lekarze ratunkowi ukończą 5-letnie studia i trafią na krajowy rynek pracy.
Dr Kęstutis Stašaitis, jeden z inicjatorów przygotowywania na Litwie lekarzy ratunkowych, twierdzi, że obecnie lekarze ogólni pracujący w szpitalnych izbach przyjęć i oddziałach ratunkowych są bardzo zależni od konsultacji innych lekarzy.
W opinii dra K. Stašaitisa taka zasada „jednego okienka”, gdy lekarz, który jako pierwszy obejrzy pacjenta i będzie w stanie sam wszechstronnie go zbadać, pozwoli na szybsze zdiagnozowanie choroby i niezwłoczne rozpoczęcie jej leczenia, co pozwoli na zaoszczędzenie i czasu pacjenta, i pieniędzy państwowych.
Przyszli lekarze ratunkowi odbywają obecnie praktyki nie tylko na Litwie, ale i w USA.
Medycyna ratunkowa jest podstawową specjalizacją medyczną.
Medycyna ratunkowa jest dziedziną medycyny mającą zastosowanie w szpitalnych oddziałach ratunkowych, na miejscu wypadku (w zmienionej formie) i we wszystkich przypadkach nagłych zachorowań. Pomoc medyczna, stabilizacja podstawowych funkcji życiowych, przekazanie poszkodowanego do odpowiedniego oddziału. Działanie na etapie przedszpitalnym i szpitalnym.
Medycyna ratunkowa skupia się na diagnostyce i leczeniu ostrych zachorowań i urazów wymagających natychmiastowej pomocy. Choć zwykle nie prowadzą długoterminowej opieki, lekarze medycyny ratunkowej i pozostały personel pogotowia ratunkowego podejmują działania mające wpływ na długoterminowe rokowanie chorego.
Komentarze
Kolejnym przejawem dyskryminacji lekarzy medycyny ratunkowej jest brak możliwości rozpoczęcia innych specjalizacji tzw. krótszą ścieżką, do których to podjęcia jesteśmy naturalnie przygotowani – toksykologia kliniczna, intensywna terapia, anestezjologia i intensywna terapia. Podobno z obawy przed odpływem kadr, ale w praktyce znacznie bardziej obniża to napływ kandydatów – z braku perspektyw.
Wszystkie działania rządu – w tym tłumaczenie likwidacji karetek z lekarzem z powodu domniemanego niedoboru lekarzy to czysta hipokryzja. Po pierwsze – niedobór lekarzy ratunkowych to zamierzony, permanetny i niezależny od aktualnej opcji politycznej proceder, sztucznie generowany przez kolejne rządy i ministrów zdrowia.
Po drugie, równie dobrze np. z braku chirurgów poślijmy na bloki operacyjne psychiatrów, a jak będą niewprawnie operować, to przecież są jeszcze instrumentariuszki.
Podobnie w karetkach: mała ilość lekarzy ratunkowych ->w karetkach pracują lekarze rodzinni, dermatolodzy 3000 h, ginekolodzy 3000 h, urolodzy, neurolodzy -> jak sobie nie poradzą lub karetek nie obsadzą to zamienimy ich na ratowników medycznych – czyli ludzi kształconych na 15 algorytmach – i tyle.
A może by zapytać lekarzy radiologów, czy w ich miejsce zatrudniać techników radiologicznych skoro są tańsi – ciekawe że ten absurd każdy dostrzega.
Całe środowisko lekarskie powinno się obecnie zjednoczyć, aby zapobiec zrównaniu z nami personelu średniego.
Na całym świecie odchodzi się od zespołów podstawowych bez lekarza, na rzecz powrotu lekarzy do karetek – a w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej jak zwykle odwrotnie niż inni. Pozostaje życzyć rządzącym, aby do nich zawsze przyjeżdżały zespoły wyłącznie bez lekarza – ale to byłoby złorzeczenie…
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.