"Czarna skrzynka, którą znaleźliśmy kilka godzin po katastrofie, zostanie natychmiast przekazana śledczym" - powiedział dziennikarzom Cazeneuve w Seyne-les-Alpes, ok. 10 kilometrów w linii prostej od miejsca katastrofy, która nastąpiła w trudno dostępnym terenie.
Dodał, że wieczorem miejsce katastrofy zostanie zabezpieczone, aby umożliwić służbom ratowniczym łatwiejszy dostęp.
Samolot Airbus A320 rozbił się na wysokości ok. 2 tys. m n.p.m. w miejscowości Meolans-Revel, w pobliżu popularnego ośrodka narciarskiego Pra Loup. Airbus zniknął z radarów niedaleko miejscowości Barcelonnette.
Rzecznik linii Germanwings, należących do Lufthansy, Thomas Winkelmann sprecyzował na konferencji prasowej w Kolonii, że samolotem podróżowało najprawdopodobniej 67 Niemców. Na pokładzie było dwoje niemowląt, a także 16 niemieckich nastolatków wracających z wymiany z jednym z hiszpańskich liceów.
Wcześniej hiszpańska wicepremier Soraya Saenz de Santamaria mówiła o 45 "hiszpańskich nazwiskach" na liście pasażerów Airbusa A320, natomiast prezydent Francji Francois Hollande informował media, że poza Niemcami i Hiszpanami na pokładzie byli "bez wątpienia" Turcy. Według wstępnych przekazanych przez Hollande'a danych wśród ofiar nie ma Francuzów. Zaznaczano, że na liście pasażerów figurowały jedynie nazwiska i daty urodzenia, a kontroli dokumentów nie przeprowadzono, ponieważ lot odbywał się w ramach strefy Schengen.
Przedstawiciel Germanwings podkreślał na konferencji prasowej, że za sterami maszyny siedział doświadczony pilot, który pracował 10 lat dla niemieckiego przewoźnika i miał wylatanych 6 tys. godzin. Poinformował, że samolot kontrolowany był w poniedziałek wieczorem, a ostatni przegląd techniczny przeszedł w 2013 roku.
Przedstawiając przebieg katastrofy Winkelmann wyjaśnił, że samolot osiągnął o godz. 10.45 przewidzianą wysokość 12 tys. metrów, a następnie po upływie jednej minuty zaczął się gwałtownie obniżać - w ciągu 8 minut znalazł się na wysokości 2 tys. metrów. Główny pilot Germanwings Stefan Scheib podkreślił, że pilot airbusa nie zgłosił obniżania lotu. Nie wiadomo, dlaczego tego nie zrobił - dodał. Nie wiadomo też, czy wysłał sygnał SOS.
Francuska Dyrekcja Generalna Lotnictwa Cywilnego podała, że załoga samolotu sama nie wysłała sygnału SOS, ale to kontrola powietrzna zdecydowała o ogłoszeniu tzw. fazy niebezpieczeństwa, gdy utracono kontakt z załogą, a samolot rozpoczął zniżanie. Faza niebezpieczeństwa jest trzecim i ostatnim poziomem zagrożenia, służącym do koordynowania akcji ratowniczej, gdy uznaje się, że samolot znalazł się w niebezpieczeństwie. Wcześniej władze lotnicze informowały, że załoga niemieckiej maszyny wysłała sygnał SOS w niecałą godzinę po starcie.
Premier Francji Manuel Valls powiadomił, że w pobliżu trudno dostępnego miejsca katastrofy zdołał wylądować śmigłowiec; ustalono, że nie ma tam żadnych ocalałych ludzi. We wtorek po południu pogoda w miejscu katastrofy uległa pogorszeniu, zaczął padać marznący deszcz. Wcześniej francuski sekretarz stanu ds. transportu Alain Vidalies mówił, że w chwili katastrofy nie panowały "szczególnie złe warunki pogodowe".
Przedstawiciel władz departamentu Alpes-de-Haute-Provence Gilbert Sauvan przekazał mediom, że szczątki samolotu są rozrzucone w promieniu 100-200 metrów. Według niego największa z części wraku jest wielkości małego samochodu. Sauvan oznajmił, że na miejsce katastrofy nikt nie ma dostępu, ale w okolicy jest ok. 500 strażaków i żandarmów. Według francuskiej policji wydobywanie zwłok potrwa zapewne kilka dni.
W związku z katastrofą krótko po przylocie do Paryża król Hiszpanii Filip VI anulował dalszy ciąg trzydniowej wizyty państwowej we Francji.
Prezydent Francji Hollande w rozmowie telefonicznej złożył kondolencje niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, która oświadczyła, że jest wstrząśnięta doniesieniami o wypadku i ogłosiła, że odwołała wtorkowe spotkania. Merkel zapowiedziała, że w środę uda się na miejsce katastrofy. Jeszcze we wtorek mają tam być szefowie resortów spraw zagranicznych i transportu Niemiec, Frank-Walter Steinmeier i Alexander Dobrindt. Hollande wysłał na miejsce ministra spraw wewnętrznych Bernarda Cazeneuve, Hiszpania - wicepremier Saenz de Santamarię.
Rzecznik polskiego MSZ Marcin Wojciechowski zaznaczył, że polskie służby konsularne - jak zawsze w takich sytuacjach - sprawdzają, czy na pokładzie samolotu nie było Polaków. PAP