Nadużycia wyszły na światło dzienne dzięki doktorowi Davidowi Bellowi, który w ośrodku Gender Identity Development Service pracował z dorosłymi pacjentami. Z prośbą o pomoc zwróciło się do niego siedmiu lekarzy zajmujących się nieletnimi, którzy zauważyli stosowanie nieetycznych i niemedycznych metod w klasyfikowaniu dzieci do procesu zmiany płci.
Nadużycia dotyczyły m.in. wysyłania na taką terapię dzieci z depresją (jej przyczyna bez odpowiednich badań była klasyfikowana od razu jako wynikająca z problemów z własną tożsamością płciową), problemami rodzinnymi czy ofiary różnych nadużyć. Fundacja korzystała z pracy niewyspecjalizowanych psychologów i psychoanalityków, a na podawanie leków blokujących dojrzewanie kierowano już pod dwóch spotkaniach nie przeprowadzając wystarczających badań klinicznych.
Brytyjskie media ujawniły m.in. takie nieetyczne praktyki, jak przedstawianie rodzicom terapii blokującej dojrzewanie jako „jedynego możliwego leczenia, które decyduje o życiu lub śmierci ich dzieci”. Wskazano też na rozwój i umacnianie w Wielkiej Brytanii transseksualnego lobby, którego indoktrynujące działania sprawiają, że coraz więcej dzieci zgłasza się do kliniki.
Zmiana płci przedstawiana była w niej jako coś „naturalnego, łatwego i bezbolesnego”. Zakwestionowała to jedna z pacjentek, która zeznała w sądzie, że została poddana terapii zbyt wcześnie i bez pełnych informacji i gdyby miała obecną wiedzę i doświadczanie to nigdy nie zgodziłaby się na blokadę dojrzewania.
Mimo prób zastraszenia przez klinikę lekarze ze sprawy uczynili „kwestię sumienia” (18 zwolniło się z pracy), dążąc do tego, by w przyszłości podobne praktyki nie mogły mieć już więcej miejsca. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który nakazał, że każde skierowanie na terapię genderową musi być poprzedzone zgodą trybunału. Klinika wniosła apelację, która ma być rozpatrywana w czerwcu. Ze zebranej dokumentacji wynika, że do kliniki trafiło 2519 dzieci, z czego najmłodsze miało 3 lata.
Doktor Bell, który jest psychologiem i praktykującym od trzech dekad psychoanalitykiem, podkreśla, że gdyby sprawa nie dotyczyła gender, „poleciałyby konkretne głowy”, a tak praktycznie skończyło na skandalu, który powoli się wycisza.
„Jasno widać, że mówienie przez liberalne środowiska o dobru dziecka i trosce o nie to pusty frazes, liczy się jedynie promowanie genderowej ideologii. Prawda o człowieku się nie liczy. Niestety także coraz więcej lekarzy obawia się tego, że zostanie uznanych za transfobicznych” – podkreśla David Bell. Dodaje, że brak możliwości jasnej i otwartej debaty na ten temat jest współczesną tyranią i nową formą represji.
Na podst. inf. „Radia Watykańskiego”