„Parasite” otrzymał aż cztery statuetki, w tym tę najważniejszą – za najlepszy film. Obraz wyróżniono też w kategoriach: najlepsza reżyseria, scenariusz i międzynarodowy film, gdzie pokonał m.in. polskie „Boże Ciało”.
Historia pisała się na naszych oczach, gdyż Bong Joon-Ho został pierwszą osobą od 1953 roku, która na jednej gali otrzymała cztery statuetki. Ostatnim, który tego dokonał, był słynny Walt Disney. Rok temu bliski tej sztuki był Alfonso Cuarón, który ostatecznie otrzymał jednak „tylko” trzy Oscary za „Romę”.
Autorzy „Irlandczyka”, „Pewnego razu... w Hollywood”, „1917” i „Jokera”, to najwięksi przegrani oscarowej gali.
Mający jedenaście szans na statuetkę „Joker”, wieczór zakończył z zaledwie dwiema nagrodami. Zgodnie z oczekiwaniami otrzymał go Joaquin Phoenix za najlepszą męską rolę pierwszoplanową oraz Hildur Guðnadóttir za muzykę. Tym samym po raz pierwszy w 92-letniej historii Oscarów nagrodę za muzykę do filmu otrzymała kobieta.
Dwa Oscary trafiły w ręce „Pewnego razu... w Hollywood” Quentina Tarantino. Otrzymali je Brad Pitt za najlepszą drugoplanową rolę męską oraz Barbara Ling i Nancy Haigh za scenografię.
Ani jednej statuetki nie udało się natomiast zdobyć filmowi „Irlandczyk” Martina Scorsese, mimo że podobnie jak „Pewnego razu... w Hollywood” i „1917” również miał aż dziesięć oscarowych szans.
Oscary za role kobiece trafiły w ręce Renée Zellweger za pierwszoplanową kreację Judy Garland oraz Laury Dern za drugoplanowy występ w „Historii małżeńskiej” Noaha Baumbacha.
Nagrodę za najlepszy scenariusz adaptowany trafił w ręce Taki Waititiego za „Jojo Rabbit”.
Oscar za najlepszą animację trafił w ręce twórców „Toy Story 4”, a najlepszym dokumentem okazała się produkcja Netfliksa "Amerykańska fabryka".
Statuetkę za najlepszą piosenkę – za utwór „(I'm Gonna) Love Me Again” z filmu „Rocketman” – odebrali Elton John i jego wieloletni współpracownik Bernie Taupin.
Przypominamy, że podczas gali nie zabrakło również polskiego akcentu. Co prawda twórcy „Bożego Ciała” musieli obejść się smakiem, ale na scenie pojawiła się za to Katarzyna Łaska. Wraz z Idiną Menzel, a także wokalistkami z całego świata (m.in. Niemiec, Japonii, Norwegii, Rosji, Tajlandii czy Hiszpanii), które użyczyły głosu Elzie, zaśpiewała „Into the Unknown”, jedną z pięciu piosenek nominowanych do Oscara.
Na podst. interia.pl