Kuropaty – uroczysko na skraju Mińska na Białorusi, w którym odkryte zostały masowe groby ludzi rozstrzelanych przez NKWD w latach 1937-1941. Miejsce kaźni ofiar represji stalinowskich ma status zabytku i znajduje się pod ochroną państwa. Liczba ofiar nie jest dokładnie znana. Według różnych szacunków w tamtejszych dołach śmierci spoczywa od kilkudziesięciu do 250 tys. ofiar, wśród nich są także Polacy.
Memoriał z krzyży powstawał w ciągu ostatnich 30 lat. W 2018 r. z inicjatywy władz umieszczono tam pomnik upamiętniający ofiary.
Usuwanie krzyży rozpoczęło się w czwartek rano. Do lasu kuropackiego pod Mińskiem wjechały buldożery. Zarówno Kościół katolicki, jak i Cerkiew prawosławna, a także mieszkańcy i niektóre organizacje wyrazili zaniepokojenie z tego powodu.
Przewodniczący episkopatu Białorusi abp Tadeusz Kondrusiewicz w specjalnym oświadczeniu zaznaczył, że to bolesne doświadczenie ma miejsce w czasie, kiedy cały chrześcijański świat przeżywa okres Wielkiego Postu i wzrok wszystkich wiernych jest skierowany w stronę krzyża. Hierarcha przypomniał, że każde miejsce śmierci i pochówku zmarłych powinno być miejscem pamięci i modlitwy.
Abp Kondrusiewicz wezwał wszystkich odpowiedzialnych za niszczenie krzyży, aby pilnie zaprzestali podjętych działań i poprzez dialog między różnymi siłami politycznymi i społecznymi, z udziałem przedstawicieli różnych wyznań rozpoczęli proces rozwiązywania zaistniałej sytuacji.
Białoruskie media poinformowały, że robotnicy zdemontowali 70 krzyży, postawionych w ostatnich miesiącach przez niezależnych aktywistów, i stawiają ogrodzenie. W piątek władze wyjaśniły, że demontowane są „nielegalne konstrukcje”, a celem jest uporządkowanie terenu.
Natalja Ejsmant, rzeczniczka prezydenta Alaksandra Łukaszenki, powiedziała dla gazety „Nasza Niwa”, że „zrobione będzie wszystko, by to miejsce wyglądało godnie, ale – bez żadnej polityki”.
Na podst. vaticannews.va, PAP