Wielu europosłów wzywało UE do nałożenia sankcji na Rosję. Nie zabrakło też krytyki dotychczasowego podejścia UE wobec Moskwy.
- To, co wydarzyło się na Krymie, było niczym niesprowokowanym i niemożliwym do zaakceptowania pogwałceniem suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy - powiedział szef Komisji Europejskiej Jose Barroso.
Zaapelował o pokojowe rozwiązanie kryzysu, zgodne z prawem międzynarodowym, aby zapobiec ponownemu rozlewowi krwi na Ukrainie.
Zdaniem Barroso, jakakolwiek próba usprawiedliwiania zapowiedzianego na niedzielę referendum w sprawie przyłączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej jest "sprzeczna z konstytucją Ukrainy i międzynarodowym prawem".
- Przez cały czas trwania kryzysu Unia Europejska była konstruktywna i zjednoczona - powiedział szef KE. - To kluczowe dla stabilności dobrobytu Ukrainy, a także dla naszej wiarygodności - dodał.
"Aktualna sytuacja jest dla nas wyzwaniem (...) i testem naszej jedności. Rozwój wydarzeń będzie mieć wielki wpływ na geopolityczną konfigurację naszego kontynentu w najbliższych latach" - oświadczył Barroso.
Przyznał jednak, że aktualnie sytuacja "nie rozwija się w dobrym kierunku". Jak dodał, UE dała Rosji jasne przesłanie, że pójście dalej tą drogą będzie miało konsekwencje.
Barroso zapowiedział też, że 19 marca Komisja Europejska zaproponuje przekazanie Ukrainie nowego wsparcia makroekonomicznego z budżetu UE w wysokości 1 mld euro; będzie to część pakietu pomocy dla tego kraju o łącznej wartości 11 mld euro.
Wsparciem dla Kijowa ma być także szybkie podpisanie politycznej części umowy stowarzyszeniowej UE-Ukraina. Według europosła PO Jacka Saryusza-Wolskiego ma to nastąpić już w przyszłym tygodniu. Unijne źródła nie potwierdzają na razie, że tak się stanie. Przewodnicząca Unii Grecja zasygnalizowała jedynie, iż sytuacja na Ukrainie będzie jednym z głównych tematów szczytu UE, planowanego na 20 i 21 marca.
Także europosłowie ostro skrytykowali działania Rosji na Krymie.
- Rosja musi włączyć wsteczny bieg" - nawoływał hiszpański chadek Jose Ignacio Salafranca. "To, co robi Rosja, jest nie do przyjęcia - ocenił szef grupy socjaldemokratów w PE Hannes Swoboda.
Część europosłów, szczególnie z Polski, krytycznie oceniła dotychczasowe podejście UE wobec Rosji.
- Nie byłoby zuchwałości Władimira Putina, gdyby nie naiwność UE - ocenił europoseł Solidarnej Polski Jacek Kurski.
Według eurodeputowanego PiS Ryszarda Legutki, UE nie posiada ani woli, ani instrumentów i nie ma wspólnej polityki zagranicznej, by reagować na działania Rosji.
Eurodeputowani nawoływali także do nałożenia sankcji na Rosję, czym przywódcy UE zagrozili już w ubiegłym tygodniu na nadzwyczajnym szczycie. Zdaniem niektórych eurodeputowanych, nie jest pewne, czy Unia gotowa będzie do wprowadzenia mocnych sankcji, bo mogą one zaboleć nie tylko Rosję, ale i samą Wspólnotę.
- Jak się nie zamierza używać broni, to nie należy jej wyjmować (...). Putin przejmie się wtedy, kiedy sankcje będą naprawdę - zaznaczył europoseł Polski Razem Paweł Kowal.
Jutro PE ma głosować nad rezolucją w sprawie rosyjskiej interwencji na Krymie. Projekt rezolucji potępia "rosyjski akt agresji, jakim jest inwazja na Krymie, który jest nieodłączną częścią Ukrainy".
W dokumencie podkreślono także, że w przypadku dalszej eskalacji sytuacji na Krymie UE powinna podjąć odpowiednie działania, takie jak restrykcje wizowe czy zamrożenie środków "osób zaangażowanych w podjęcie decyzji o inwazji na Ukrainę".
Zdaniem PE, powinny być podjęte także działania wobec firm rosyjskich, szczególnie z sektora energetycznego. PAP