Dzięki staraniom rodziców, wspartych przez działaczy Związku Polaków na Białorusi, udało się uzyskać zapewnienie, że szkoła w Grodnie przyjmie wszystkich chętnych i zamiast dwóch – jak zapowiadano początkowo – powstaną trzy klasy pierwsze. „Przyjęliśmy w sumie 87 osób. Cieszę się z tego, bo każdy nowy uczeń to jest dla nas powód do radości” – powiedziała Danuta Surmacz, dyrektor szkoły nr 36 w Grodnie, jednej z dwóch państwowych placówek na Białorusi, w których nauczanie odbywa się w języku polskim.
W Wołkowysku, pomimo działań i apeli rodziców i ZPB, nie udało się przekonać lokalnych władz i kuratorium do przyjęcia wszystkich chętnych i do pierwszej klasy poszło w tym roku tylko 18 dzieci. Władze lokalne twierdzą, że szkoła nie ma technicznych możliwości przyjęcia większej liczby nowych uczniów.
„Z informacji przekazanych nam przez ministerstwo edukacji wynika, że zgłoszeń było 31, a więc 13 dzieci nie przyjęto” – powiedziała PAP Andżelika Orechwo, szefowa Rady Naczelnej ZPB, a prywatnie mama pierwszoklasisty i trzecioklasistki.
Według działaczy ZPB „sztuczne ograniczanie” liczby dzieci przyjmowanych do państwowych szkół polskich jest ograniczeniem konstytucyjnych praw mniejszości.
Orechwo przypomniała, że przyjęcie wszystkich chętnych dzieci zapowiadał w lipcu gubernator obwodu grodzieńskiego w rozmowie z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim.
W piątek Zarząd Główny ZPB wystosował apel do prezydenta Alaksandra Łukaszenki, domagając się interwencji i zaprzestania dyskryminacji polskich dzieci.
Na podst. RP, PAP, naszdziennik.pl