Rzecznik ministerstwa zdrowia Wahid Madżro powiedział, że bilans ofiar może jeszcze wzrosnąć.
Propagandowa agencja Amak podała, że do ataku przyznali się dżihadyści z IS.
Do zamachu doszło po kilku tygodniach relatywnego spokoju w Kabulu.
Rzecznik MSW Nadżib Danesz powiedział, że zamachowiec uruchomił ładunek wybuchowy przed wejściem do ośrodka, gdzie urzędnicy wydawali dowody osobiste w ramach procesu rejestrowania wyborców przed październikowymi wyborami parlamentarnymi.
Był to pierwszy atak w Kabulu na ośrodek, w którym od 14 kwietnia przygotowywane są listy wyborcze. Jednak w ciągu ostatniego tygodnia atakowane były inne takie ośrodki w innych częściach kraju.
Do niedzielnego wybuchu doszło w dzielnicy Daszt-e-Barczi na zachodzie Kabulu, zamieszkanej głównie przez Hazarów, członków szyickiej mniejszości etnicznej, która jest często atakowana przez sunnitów w różnych częściach kraju.
na podst. "Nasz Dziennik", RP, PAP