Poinformował o tym tuż po powrocie do stolicy Rosji z Kirowa, gdzie w piątek został warunkowo zwolniony z aresztu.
- Będziemy kandydować i zwyciężymy - oświadczył Nawalny, zwracając się do swoich zwolenników, którzy powitali go na moskiewskim dworcu Jarosławskim.
- Razem stanowimy potężną siłę i cieszę się, zaczęliśmy sobie z tego zdawać sprawę - mówił 37-latek, który do Moskwy dotarł w sobotę rano nocnym pociągiem z żoną Julią.
W czwartek opozycjonista został skazany przez sąd w oddalonym o 900 km od stolicy Kirowie na pięć lat kolonii karnej za spowodowanie strat w państwowej spółce. Jednak w piątek, po 23 godzinach w areszcie, został warunkowo zwolniony w oczekiwaniu na apelację.
Według agencji Reutera warunkowe uwolnienie opozycjonisty ma na celu uspokojenie nastrojów wśród jego stronników. Przeciwko czwartkowemu wyrokowi wieczorem odbywały się liczne demonstracje. W Moskwie i Petersburgu zatrzymywano stronników Nawalnego. Wyrok był krytykowany przez UE i USA.
Na wolność wyszedł też domniemany współpracownik Nawalnego, Piotr Oficerow, który został skazany na cztery lata więzienia. Nawalny i Oficerow zostali objęci zakazem podróży.
W środę, na dzień przed wyrokiem w procesie o spowodowanie szkód w spółce Kirowles, Nawalny został oficjalnie zarejestrowany jako kandydat we wrześniowych wyborach na mera Moskwy. Zmierzy się wówczas ze wspieranym przez Kreml dotychczasowym merem Siergiejem Sobianinem.
Nawalny to adwokat walczący z korupcją, znany bloger i jeden z przywódców protestów z 2011 i 2012 roku przeciwko fałszerstwom przy urnach wyborczych i powrotowi Władimira Putina na Kreml.
PAP