Tym razem był to rekord Guinnessa 12-godzinnej jazdy rowerem górskim. Poprzedni rekord należy do Amerykanina Mike Unklesbay i wynosi 260 km.
Pochodzący z Wileńszczyzny Walerian Romanowski wystartował w południe wspólnie z zawodnikami Mazovii 24 H. Od samego początku bicia rekordu panowały trudne warunki pogodowe. Upał oraz duszność były trudne do zniesienia, zaś silny wiatr skutecznie utrudniał jazdę zawodnikom.
Przy biciu rekordu zabronione jest korzystania z jazdy na wachlarzu (za zawodnikami), więc Walerian Romanowski musiał samodzielnie torować sobie ścieżkę, często tworząc osłonę dla innych zawodników.
Po godzienie 17. rozpętała się wichura, przewracając drzewa na trasie. Wichurze towarzyszyły pioruny dodając animuszu zawodnikom.
Po dotarciu do strefy obsługi zawodników okazało się, że miasteczko namiotowe przestało istnieć. Na miejscu stanowiska zawodnika z Wileńszczyzny została sterta pogniecionych namiotów, zaś namiot do regeneracji odleciał na kilkadziesiąt metrów.
Pomimo wichury czytniki na trasie nadal działały, co było najistotniejsze, gdyż rejestrowały dystans do pobicia rekordu. Organizator przerwał zawody, jednak Romanowski przejeżdżając po zniszczonych namiotach i czytnikach podjął decyzję o kontynuacji bicia rekordu, posiadając na półmetku pokonane 145 km (rekord wynosi 260 km). Zawodnik chciał wykorzystać podmuchy wiatru, który w tym momencie wiał zawsze w plecy. Po odszukaniu kilku batonów energetycznych w stosie zgniecionych namiotów, na swoją odpowiedzialność, z nadzieją, że wichura ustanie, samotnie wyruszył na następną rundę. Niestety ulewa zniweczyła wszystkie starania- deszcz rozmył trasę, która stała się trudno przejezdna, ciężko było w ścianie wody osiągnąć szybkości, które mogły doprowadzić do pobicia rekordu.
Po 2 godzinach organizator wyścigu wznowił zawody, jednak Walerian Romanowski podjął decyzję o rezygnacji z walki, gdyż według wytycznych Guinnessa nie wolno zatrzymać czasu bicia rekordu, w odróżnieniu od czasu w wyścigu Mazovii 24.
***
Bicie rekordu miało na celu promowanie działalności Fundacji DKMS. W czasie bicia rekordu była możliwość zapoznania się, w jaki sposób można zostać potencjalnym dawcą komórek macierzystych i w ten sposób pomóc osobom chorym na białaczkę. Walerian Romanowski od lat jest zarejestrowany w bazie dawców szpiku kostnego jako potencjalny dawca.
Walerian Romanowski pochodzi z polskiej rodziny z Wileńszczyzny. Obecnie mieszka w Busku-Zdroju. Oprócz sportu udziela się również naukowo. Obecnie jest doktorantem w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, kierunek - technologia drewna (specjalizacja - podłogi drewniane).