Już dobrą tradycją się stało, że jak wystawiamy dwa zespoły, to jeden reprezentuje Gimnazjum w Awiżeniach, drugi – Szkołę Sportową Rejonu Wileńskiego w Niemenczynie. Los sprawił, że w kategorii młodszej (młodziczek), siatkarki z Awiżeń reprezentowały szkołę sportową, natomiast w starszej (kadetek) – rodzime gimnazjum. Taki układ stosujemy zawsze, gdyż czujemy się częścią obu placówek, każda nas wspiera, troszczy się o nas, każdą mamy w sercu. Owszem, to jest duże szczęście, duża duma, ale jednocześnie i wielka odpowiedzialność reprezentować dwie szkoły naraz. Zawsze staramy się jak najlepiej reprezentować i szkołę, i gimnazjum, ale czasem któraś wypadnie lepiej, któraś ciut gorzej. Wówczas mamy lekkie poczucie winy. Tym razem obie wypadły jednakowo dobrze, ale o tym po kolei.
Turniej był rozegrany systemem „każdy z każdym” do dwóch wygranych setów. Nasze siatkarki w obu kategoriach były najlepsze, na początku pokonały siatkarki z Ełku, a w kolejnych meczach - siatkarki z Mediolanu, nie tracąc seta. W każdym meczu nasze zawodniczki narzucały warunki gry, aczkolwiek warto zaznaczyć, że wynik trochę może mylić obraz, gdyż trzeba było wspiąć się na wyżyny swych umiejętności, by pokonać jedne i drugie. Walka o miejsce drugie była jeszcze bardziej wyrównana, jeszcze bardziej zacięta i tutaj trochę więcej szczęścia miały gospodynie, sety wyrywały na przewagi, jeden mecz po team breku. Ale jak wiadomo szczęście sprzyja lepszym, więc lepszymi w obu kategoriach okazały się siatkarki UKS Salos Ełk i to one cieszyły się ze srebra. Siatkarki z Włoch były niepodzielone i po ostatnim meczu nie wszystkie potrafiły ukryć łzy. Ale taki jest sport, ktoś musi przegrać, ktoś musi wygrać, w siatkówce remisów nie bywa.
Na uroczystej gali podsumowania wyników negatywne emocje w cudowny sposób opadły i Włoszki bawiły się tak pięknie, że zdać się mogło, że i one zostały zwyciężczyniami. Ale to nic dziwnego, bo na tym turnieju przegramych nie było, bo wszyscy zyskaliśmy. Zyskaliśmy doświadczenia, poznaliśmy nowych ludzi, zawarliśmy nowe przyjaźnie i otrzymaliśmy nagrody. Wszyscy uczestnicy otrzymali pamiątkowe medale oraz koszulki, każdy zespół odpowiedniej wielkości puchar.
Turniej w Ełku rządzi się swoimi prawami. Zawody przebiegają w szczególnej atmosferze. To lekcja siatkówki, przyjaźni i wiary. To turniej, który rozpoczynamy i kończymy modlitwą. Rozgrywki finałowe poprzedza Msza Święta. Podczas Mszy sporo uwagi udzielono uczestnikom turnieju, co więcej mieliśmy możliwość sami dołożyć małą cegiełkę do obrzędu liturgicznego. Nasza najmłodsza zawodniczka Adriana, która przeczytała wszystkim zebranym wiernym urywek Listu do Hebrajczyków.
Warto zaznaczyć, że organizatorzy stworzyli wspaniałe warunki. Piękna sala umożliwiła siatkarkom w pełni zaprezentować wszystkie swoje walory i umiejętności. Mieliśmy piękny hotel w widokowym miejscu. Zadbali również o smaczne posiłki i możliwość się zaprzyjaźnić. Pierwszego dnia w formie zabawy i integracji rozegraliśmy mecze zespołami mieszanymi. Każdy zespół składał się z 2 zawodniczek z Włoch, 2 zawodniczek z Polski i 2 z Litwy. Nasza grupa bardzo się zaprzyjaźniła z dziewczętami z Mediolanu, gdyż mieszkaliśmy w tym samym hotelu drzwi w drzwi.
Podsumowując cały nasz pobyt mogę śmiało twierdzić, że to była piękna przygoda z elementami siatkówki, przyjaźni i wiary.
Żegnając się i dziękując gospodarzom z Ełku zaprosiliśmy do nas na turniej piłki siatkowej, który odbędzie się w końcu października. Jestem przekonany, iż życzliwości nam również nie zabraknie i zrobimy wszystko, by młodzież z Ełku była zadowolona z pobytu na Ziemi Wileńskiej. A więc do rychłego spotkania.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.