Główny organizator zawodów, komandor biegu Edward Dudek po raz kolejny zaprosił biegaczy z Wileńszczyzny na ostatnią imprezę organizowaną przez niego. Ta wiadomość dla mnie była zaskakująca i postanowiłem skorzystać z zaległego urlopu i osobiście podziękować Edwardowi za wieloletnią współpracę Szkoły Sportowej Samorządu Rejonu Wileńskiego z Rodzinnym klubem „Baca”.
Sportowcy rejonu stołecznego wielokrotnie uczestniczyli w międzynarodowych zawodach narciarskich „Bieg Dudka”, „Memoriał Ewy Dudek”, organizowanych w styczniu i marcu. Wiosną biegacze uczestniczyli w „Eko biegu szlakiem Dudka”, oraz w jesiennym „Krosie Beskidzkim”. Edward Dudek osobiście opiekował się naszą młodzieżą, poznaliśmy najciekawsze miejsca Żywiecczyzny, Golgotę Beskidów, starówkę, muzeum i Browar żywiecki. Swoje pierwsze zawody międzynarodowe w biegach narciarskich tu miał biatlonista Karol Dąbrowski, kandydat na Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2018 roku. W jesiennym „Krosie Beskidzkim” uczestniczył Valdas Dopolskas, uczestnik maratonu ostatnich Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.
W ostatniej sobotniej imprezie udział wzięli Vytautas Grazys i Marius Dijokas w X Maratonie Górskim na 42,195 km oraz Marian Kaczanowski w VIII Rajdzie Nordic Walking na dystansie 17 km. Brać udział w zawodach dla mnie było zaszczytem i wyrazem wdzięczności dla Edwarda Dudka i całej jego rodziny. Rozważałem o swoich możliwościach i zdecydowałem, że dziś stać mnie tylko na 17 km Rajdu Nordic Wlking. O 8 godz. rano na stadionie miejskim GKS przy urzędzie gminy Radziechowy Wieprz 60-osobowa grupa wyruszyła na trasę. Pierwsze kilometry prowadziły po miasteczku Radziechowy, trasa przebiegała obok domu Dudka, gdzie można było zregenerować siły napojami energetycznymi, czekoladą, owocami. Pierwszy raz startując w tej dyscyplinie zacząłem ostrożnie, poobcowałem ze sportowcami Słowacji, Jeleniej Góry, Tarnowa i już byliśmy na 7 km obok Domu Ludowego, gdzie była meta rajdu i maratonu. Od tego miejsca zaczęła się długa 3 km wspinaczka w górę do miejscowości Twardorzeczka. Na tym odcinku włączyłem się na całego i już szedłem na 5 pozycji. Następnie po mokrych i śliskich ścieżkach do Radziechowa dogoniłem jeszcze parę zawodników, mocno przyśpieszyłem na drodze krzyżowej, nazywaną „Golgotą Beskidów”, wyprzedziłem jeszcze kilku zawodników i na najwyższym szczycie, gdzie jest Krzyż Jubileuszowy, szedłem drugi. Ostatnie kilometry zejścia ze szczytu 612 m n. p. m. mokrymi, a czasami bardzo zabłoconymi ścieżkami udało się pokonać szybko bez upadku, chociaż miałem w błocie zostawiony but, szczęśliwie wpaść na metę, na drugim miejscu pokonując 17 km za 2 godz. 13 min. 42 sek. Zwyciężył Artur Bilek z Lublińca, pokonując dystans za 2 godz. 07 sek.
O 10 godz. na dystansie 42,195 km startowało prawie 300 zawodników, wśród których także trener lekkiej atletyki Szkoły Sportowej Samorządu Rejonu Wileńskiego Vytautas Grazys i biegacz Wileńszczyzny Marius Dijokas. Po pokonaniu 7 km Marius zajmował 9 pozycję, a Vytautas biegł 57-y. Na 15-tym kilometrze Marius biegł 7-y, a Vytautas podniósł się na 46 miejsce. Od tego miejsca rozpoczął się najtrudniejszy odcinek maratonu na najwyższy szczyt na Skrzyczne na wysokości 1257 km n. p. m. We wspinaniu w górę dobrze sobie radził Vytautas Grazys, który wyprzedził kilkudziesięciu zawodników i na szczyt wbiegł 20-ty. Z powodu bólu w nodze ostatnie kilometry do mety Vytautas biegł wolniej i finiszował 23-ci w kategorii Open i zajął 3 miejsce w kategorii M-IV, pokonując 42,195 km za 3 h 59,41 min. Marius Dijokas w kategorii Open zajął 10 miejsc z wynikiem 3 h 41,29 min. i 7 miejsce w kategorii M-II. Zwyciężył Wojciech Probst z wynikiem 3 h 05,17 min.
Każdy uczestnik zawodów na mecie otrzymał okolicznościowe medale, gorący posiłek, napoje regenerujące, kawę, herbatę, a nawet piwo. Zdobywcy 1-3 miejsca zostali nagrodzeni także pucharami, nagrodami rzeczowymi, a w maratonie na 42,195 km i 1-metrowymi kiełbasami Żywieckiego zakładu mięsnego. Przed i podczas dekoracji grała Kapela Regionalna. Po dekoracji odbyła się biesiada z muzyką i tańcami. Niestety, z ostatniej części imprezy nie mogliśmy skorzystać, bo przez noc wracaliśmy do domu i o 5 godz. rano byliśmy w Wilnie.
W imieniu własnym i uczestników maratonu serdecznie dziękuję Edwardowi Dudkowi za ciepłe przyjęcie i życzę wszelkiej pomyślności.
Marian Kaczanowski