We wszystkich poprzednich turniejach bez wyjątku uczestniczyli siatkarze z Awiżeń. Podczas tych wyjazdów staramy się godzić kilka spraw: rywalizację sportową, poznawanie i wzbogacanie wiedzy o Polsce, pogłębianie wiary oraz rozrywkę i atrakcje. A o to, by nam to się udało, zadbali organizatorzy, którzy, jak co roku, przyszykowali bogaty program rozrywkowo-kulturalny.
W czasie naszego pobytu rozegraliśmy trzy turnieje siatkarskie, z czego jeden był turniejem nocnym zespołów mieszanych. Następny – zespołów parafialnych oraz turniej generalny – „VIII Międzynarodowy Turniej Piłki Siatkarskiej im. St. Zubera”.
Mimo przeciętnego wyniku (na 12 rozegranych meczy tylko siedmiokrotnie byliśmy lepsi, a pięciokrotnie musieliśmy uznać wyższość rywala, w kategorii dziewcząt uplasowaliśmy się na miejscu 4, a w kategorii chłopców musieliśmy zadowolić się zaledwie piątym), to naszego pobytu do nieudanego zaliczyć nie wolno, gdyż w pozostałych elementach plany nadrobiliśmy z nawiązką.
Jadąc do Bielska – Białej mija się Częstochowę i z trasy E-68 jest widoczna wieża klasztoru Jasnogórskiego. Już kilkakrotnie w latach poprzednich planowaliśmy wstąpić do Sanktuarium Matki Bożej w Częstochowie, by się pokłonić Czarnej Madonnie, lecz za każdym razem jakieś „przygody” krzyżowały nasze plany. Tym razem udało nam się, co więcej, uczestniczyliśmy w Apelu Jasnogórskim i w ciszy powierzyliśmy Królowej Polski własne problemy i troski.
W drodze do Bielsko-Białej towarzyszyła nam nasza nauczycielka od religii Brygida Nadtoczy, która przybliżyła nam historię powstania i zakorzenienia kultu maryjnego na ziemiach śląskich. Pani Brygida opowiedziała również o braciach paulinach, którzy dzielnie bronili bram klasztoru podczas szwedzkiego potopu. Późne przybycie do Bielska zostało usprawiedliwione z racji szczytnego celu. Pielgrzymowanie kontynuowaliśmy podczas kolejnych dni. Nieopodal Bielsko-Białej znajduje się najsłynniejsza kalwaria w Polsce – Kalwaria Zebrzydowska. Jest ona ośrodkiem ruchu pielgrzymkowego do sanktuarium pasyjno-maryjnego oo. bernardynów. Uroczy widok kościoła wyłania się na wzgórzu i jest podziwiany przez przybywających w to święte miejsce. Trudno się nie zgodzić ze słowami Św. J. Pawła II, który w taki oto sposób tłumaczył piękno tego miejsca: „Kalwaria ma w sobie coś takiego, że człowieka wciąga. Co się do tego przyczynia? Może i to naturalne piękno krajobrazu, który się stąd roztacza u progu polskich Beskidów...” (Jan Paweł II, 7 czerwca 1979). Powagę miejsca rozbawił szyld reklamowy braci bernardynów, na którym dwaj panowie w brązowych habitach przepasani białymi różańcami sugerowali: „Z brązowym ci do twarzy!”.
Zwieńczeniem naszego pielgrzymowania były Wadowice i Msza Święta w kościele Ofiarowania NMP. Zauważyliśmy w bocznej nawie haftowaną chorągiew z wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej z napisem: „I ta, co w Ostrej świecisz Bramie”.
Program rozrywkowo-kulturalny polegał na zwiedzaniu i rozrywkach. Pierwszym takim miejscem była kopalnia soli w Bochni. Z przewodnikiem w ciągu kilku godzin zwiedzaliśmy tunele kopalni, słuchając legend i faktów z dziejów tego zagłębia. Dowiedzieliśmy się, jaki to był kruszec i w jakich warunkach go wydobywano. Jeden bałwan o wadze 1 tony był wart tyle, co jedna wioska. To zawdzięczając soli Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a pozostawił murowaną. Spacerując wąskimi korytarzami co jakiś czas natrafialiśmy na jakąś niespodziankę multimedialną, to znów na przepiękną kaplicę niby z kryształu, która wyłoniła się z ciemnego labiryntu. Wielką atrakcją było ogromne boisko sportowe, którego pozazdrościłaby nie jedna placówka szkolna. Szczególne nasze zainteresowanie przyciągnął fakt, że tutaj odbywają się liczne imprezy sportowe, m.in. we wrześniu turniej siatkarski. Na zakończenie zwiedzania udaliśmy się jeszcze głębiej, by łodzią (tak, tak, nie przejęzyczyłem się – łodzią) popłynąć rzeczką Solanką i zaczerpnąć w płuca zdrowego, nasyconego leczniczymi solami powietrza.
Następnym punktem zwiedzania, który pogodził w sobie i wysiłek, i atrakcję, była wspinaczka na górę Hrobaczej Łąki. Na szczycie jest postawiony 35 m wysokości krzyż z ponad 10 m rozpiętością ramion, a który z wysokości 828 m jest świetnie widziany nie tylko w całym Bielsku, lecz i daleko, daleko poza jego granicami. Jest dobrze widziany w dzień, a jeszcze lepiej w nocy, kiedy oświecają go 22 białe i 4 czerwone lampy. Na fundamencie wyryto napis po łacinie, który w tłumaczeniu brzmi tak: „Krzyż stoi, chociaż kręci się świat”. Tutaj dowiedzieliśmy się, że jednym z pomysłodawców i członków grupy roboczej ustanowienia krzyża był Ś. P. założyciel P-SKS „Beskidy” Stefan Zuber.
Będąc w Bielsko-Białej ulubionym miejscem naszego pobytu była Wisła, głównie za sprawą Hotelu „Gołębiewski” i znajdującego się w nim parku wodnego „Tropikana”. My, opiekunowie, najbardziej polubiliśmy sauny, grotę śnieżną, jaskinie solne i pokoje wypoczynku, natomiast młodzież najchętniej czas spędzała na zjeżdżalniach, w basenie z falą morską lub basenie sportowym. Każdy na swój sposób zrelaksował się i trudy całego pobytu poszły w niepamięć.
Ostatniego dnia organizatorzy zawieźli nas do Parku Miniatur Inwałd. Park Miniatur – Świat Marzeń – to niezwykłe miejsce, w którym w ciągu kilku godzin przez Australię, Grecję, Włochy, Polskę, Chiny, Francję, Meksyk zwiedziliśmy cały świat. Pędziliśmy za przewodniczką Elą od Wieży Eiffla, na Placu św. Piotra, od posągów Moai do Bramy Brandenburskiej, płynęliśmy gondolą cumującą w kanale wodnym otaczającym Plac św. Marka w Wenecji czy koło Muru Chińskiego, udając sztucznego satelity ziemi. Większość miniatur jest wykonana w skali 1:15, a kompleks wenecki – Plac św. Marka, Bazylika św. Marka, Dzwonnica św. Marka – w skali 1:10. Później za przewodniczką podążyliśmy do krainy smoków, gdzie czyhały na nas potwory z bajek z ziejącym ogniem i kłębami dymu, wydzierającymi się z paszczy. Następnie udaliśmy się do średniowiecznej Warowni, w której dowiedzieliśmy się o torturach, obyczajach i rycerskich pojedynkach. Przymierzaliśmy zbroje rycerskie i chętnie pozowaliśmy do zdjęć. Na terenie Inwałdu jest lunapark i w cenę biletu wchodzi możliwość korzystania z wszystkich obiektów, więc nic dziwnego, że gdy daliśmy czas wolny, dzieci pobiegły w „rozsypkę”. Widzieliśmy co chwilę śmigające grupy w kierunku diabelskiego koła, symulatora lotu, jaskini strachu, kina 5D, toru samochodowego lub karuzeli. Pięć godzin w Inwałdzie minęła jak chwila, a emocje i radość na jakiś czas przepełniły naszą grupę.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy na cmentarz w Hałcnowie, by oddać hołd osobie, od której rozpoczęła się nasza przyjaźń z przyjaciółmi z Bielsko-Białej Ś. P. Stefana Zubera. Znałem go osobiście, więc tym, którzy byli tutaj po raz pierwszy chciałem przybliżyć osobę tak zasłużoną. To był człowiek głębokiej wiary, wielki patriota polski, zakochany w Wilnie i Lwowie, osoba bardzo wielka, a jednocześnie bardzo skromna, która lubiła młodzież z wzajemnością. Opowiadałem o nim dużo i widziałem wzruszenie w oczach naszej młodzieży. Zapaliliśmy znicz, odmówiliśmy Anioł Pański i w milczeniu i ciszy udaliśmy się do aut.
Przez wszystkie dni naszego pobytu towarzyszyła nam i opiekowała się nami od 8 lat pełniąca funkcję prezesa P-SKS” Beskidy” córka Ś. P. Stefana Zubera Renata Zuber, za co jej jesteśmy niezmiernie wdzięczni. Renata otoczyła nas taką samą opieką, jak niegdyś przed laty otaczał jej tatuś. Żegnając się zapraszaliśmy ich do nas do Awiżeń na turniej siatkarski, który odbędzie się podczas ferii jesiennych i również zapewniamy, że nie ograniczymy się wyłącznie do rozgrywek. Jesteśmy świadomi, że dorównać organizacyjnie będzie nam trudno, ale mamy nadzieję, że życzliwości nam też nie zabraknie.
Waldemar Szumski
Trener piłki siatkowej
Szkoły Sportowej Samorządu Rejonu Wileńskiego