Carlos Brebbia jest Argentyńczykiem, który od 19 lat mieszka na Litwie. Odkąd Rajd Dakar odbywa się w Ameryce Południowej, Carlos w styczniu każdego roku jest tam na miejscu. Carlos pracuje w zespole Benediktasa Vanagasa i Sebastiana Rozwadowskiego. Przez kolegów najczęściej nazywany jest „ministrem do spraw wszystkich”. Sam o sobie mówi, że jest od biegania. Ma wiele na głowie: logistyka, kontakty z organizatorami rajdu, załatwianie pilnych spraw. Jak jest potrzeba jest tłumaczem, przewodnikiem, oficerem łącznikowym.
„Moją misją jest to, żeby każdy członek zespołu mógł sprawnie wykonywać swoje obowiązki. Ich potrzeby są często całkowiecie różne. Od prysznica po Internet. Rano mogę szukać hotelu, wieczorem - potrzebnej części do samochodu. Sporo biegam” – mówi z uśmiechem Carlos.
Nadchodząca edycja Dakaru będzie dla Carlosa szóstą. Zna ludzi wśród organizatorów, członków innych załóg. Jeśli jest potrzeba, prosi o pomoc swoich miejscowych przyjaciół, czasami rodziców.
Jak twierdzi Carlos, Argentyńczycy lubią pracować w trybie minimum. Nie wszyscy oczywiście, ale ta cecha jest dosyć powszechna. To mu nie ułatwia pracy. Choć z drugiej strony, taka postawa rodaków pozostawia możliwość do manewrowania, co czasami jest przydatne.
Argentyńczycy kochają sport. Carlos potwierdza powszechną opinię, że w większości krajów Ameryki Południowej piłka nożna jest religią. Jednak jego rodacy, zwłaszcza mężczyźni, lubią różne dyscypliny sportowe. Miłość do sportów motorowych zaszczepił jeden z najlepszych na świecie byłych kierowców F-1, Argentyńczyk Juan Manuel Fangio. Kiedy Rajd Dakar przeniósł się do Ameryki Południowej, miejscowi z radością przyjęli tę wiadomość. Rajd odbywa się w kilku krajach, trasa liczy tysiące kilometrów, więc widowisko dakarowe stało się dostępne dla wszystkich. W dodatku impreza odbywa się w styczniu, kiedy dzieci i większość dorosłych są na wakacjach.
Jak twierdzi Carlos, Rajd Dakar dla miejscowych jest prawdziwym świętem – wzdłuż trasy gromadzą się setki tysięcy widzów. W zapewnieniu ich bezpieczeństwa organizatorom pomaga żandarmeria i wojsko. Jednak nie sposób na każdym odcinku dziewięć tysięcy kilometrów liczącej trasy postawić żołnierza czy ochroniarza. Dlatego najbardziej nieokiełznani kibice, którzy chcą być jak najbliżej trasy, robić selfie badź pomóc zawodnikom w potrzebie, zawsze znajdują jakąś lukę. Organizatorzy starają się edukować miejscowych, przygotowują specjalne strefy dla kibiców. Nieodpowiedzialnych zachowań jest coraz mniej.
„Ekipa Benediktasa i Sebastiana na Dakarze bez wątpienia jest rozpoznawalna. Firmowy czarny kolor i wyróżniająca się stylistyka pojazdów z Pogonią przyciąga uwagę. Pragnę jak najwięcej wnieść w końcowy rezutat naszego zespołu. Jestem maksymalnie zaangażowany i będę biegać, ile będzie trzeba“ – mówi Carlos Brebbia.
Litewsko-polska załoga wspólnie na Dakarze startuje po raz drugi. Dla Vanagasa to piąty Dakar z rzędu, ma on za sobą cztery finisze. Dla Rozwadowskiego, będzie to drugi start w rajdzie. W ubiegłym roku ekipa „General Financing team Pitlane” w klasyfikacji generalnej zajęła 26 pozycję. Rok wcześniej Vanagas zajął pierwsze miejsce w kategorii zespołów prywatnych i 24 w klasyfikacji generalnej. To najlepszy wynik litewski w historii występów na Dakarze.
Materiały prasowe
http://l24.lt/pl/sport/item/166848-litewsko-polskiej-ekipie-na-dakarze-pomaga-argentynczyk#sigProGalleria77f781d2cb