To nie był wielki mecz. W pierwszej połowie wręcz słaby, by nie rzec – nudny. Na boisku niewiele się działo, jedni i drudzy jakby obawiali się otworzyć, odważniej zaatakować. Nieco korzystniejsze wrażenie sprawiali niespodziewanie Walijczycy, którzy bardziej się starali, choć nie przekładało się to na stwarzane sytuacje i strzały. Tych pierwszych nie było. Strzały można było policzyć na palcach. Raz po indywidualnej akcji mocno uderzył Gareth Bale, lecz wprost w Ruia Patricio. Tuż przed przerwą jeden jedyny raz obrońcom urwał się Ronaldo, ale głową przerzucił piłkę ponad poprzeczką. W pierwszych 45 minutach CR7 był niewidoczny. Znakomicie pilnował go James Collins, a i sam Portugalczyk sprawiał wrażenie, jakby formę zostawił gdzieś daleko od Francji.
Wystarczyło jednak kilka minut drugiej połowy, by mecz został rozstrzygnięty. W 50 minucie, po centrze z rzutu rożnego, Ronaldo wyskoczył jak z katapulty i bardzo ładnym strzałem głową zdobył prowadzenie dla swojego zespołu. Podłamali Walijczycy nie zdążyli nawet się otrząsnąć, gdy przegrywali już 0:2. Ponownie w roli prawie głównej wystąpił CR7, który nieudanie uderzył z 16 m, ale piłkę dotknął Nani, całkowicie myląc bramkarza rywali.
Wynik 2:0 oznaczał, iż Portugalia znalazła się niemal w finale – i faktycznie, znalazła. Do końca meczu nic się bowiem nie zmieniło. Wyspiarze ambitnie próbowali, jednak nie mieli dziś wystarczającej siły ognia. Portugalczycy bronili się dobrze, zbudowali przed własnym polem karnym szczelny mur, którego nie potrafił nawet skruszyć Bale. A Ronaldo z kolegami raz na jakiś czas wyprowadzali groźne kontry, które powinny przynieść kolejne gole. Świetne szanse zmarnowali m.in. Danilo i Ronaldo, ale nie zmieniło to faktu, iż Portugalia wygrała i awansowała do wielkiego finału.
A sam Cristiano miał jeszcze jeden powód do dumy. Dzisiejszy gol był jego dziewiątym zdobytym na mistrzostwach Europy. Wyrównał w ten sposób rekord Francuza Michela Platiniego.
Portugalia - Walia 2:0 (0:0). Bramki: Cristiano Ronaldo (50-głową), Nani (53). Żółte kartki: Bruno Alves, Cristiano Ronaldo - Joe Allen, James Chester, Gareth Bale. Sędzia: Jonas Eriksson (Szwecja). Widzów 56 000.
Portugalia: Rui Patricio - Cedric, Bruno Alves, Jose Fonte, Raphael Guerreiro - Joao Mario, Danilo, Renato Sanches (74. Andre Gomes), Adrien Silva (79. Joao Moutinho) - Nani (86. Ricardo Quaresma), Cristiano Ronaldo.
Walia: Wayne Hennessey - Chris Gunter, James Chester, James Collins (66. Jonathan Williams), Ashley Williams, Neil Taylor - Joe Allen, Joe Ledley (58. Sam Vokes), Andy King - Hal Robson-Kanu (63. Simon Church), Gareth Bale.
Piotr Skrobisz
Komentarze
ech
Na pewno Portugalia swoją grą w turnieju nie zasłużyła na finał.
może też trochę zabrakło piłkarskiej jakości, kilku piłkarzy jednak zawiodło.
jednak jest nadzieja, że ta drużyna da nam jesczze trochę radości. eliminacje do mundialu startują już niebawem.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.