Europejscy działacze nie zamierzali jednak składać broni. Marzyła się im bowiem organizacja, skupiająca federacje krajowe Starego Kontynentu, która strzegłaby interesów na forum FIFA, organizowała rozgrywki jak klubowe tak też na szczeblu drużyn narodowych. Propagatorem tej idei był w szczególności Henri Delaunay… prawa ręka Rimeta. Prezydent FIFA nie dopuścił jednak w trakcie swojego panowania do powstania UEFA. Wystarczyło jednak, by 21 czerwca 1954 roku zakończył wieloletnią prezydenturę, a zaledwie dzień później odbył się kongres założycielski tworu pod nazwą Union of European Football Associations.
Co ciekawe, nie wszyscy działacze UEFA zgodni byli co do tego, że należy przeprowadzać kontynentalne mistrzostwa. Wpływ na to miała także z pewnością śmierć w roku 1955 Henriego Delaunay’a, który już w roku 1927 przedstawił projekt rozgrywek o europejski prymat narodowych jedenastek. Prace nad formułą imprezy, choć opornie, to jednak postępowały. Dzieło ojca kontynuował Pierre Delaunay, obejmując trzy miesiące po jego śmierci stanowisko sekretarza generalnego UEFA. Wydawało się jednak, że projekt przeprowadzenia kontynentalnych mistrzostw całkowicie upadnie, gdyż jeszcze w czerwcu 1956 roku zaledwie 14 na 31 członków opowiadało się za tą inicjatywą.
Mecze międzypaństwowe w Europie nie cieszyły się wówczas specjalną popularnością. Zespoły zmagały się w spotkaniach bez stawki (wyjątek stanowiły eliminacje do piłkarskich mistrzostw świata), a widzowie gromadzili się liczniej na trybunach podczas prawdziwego hitu – nowo utworzonych zmagań o klubowy Puchar Europy i Puchar Miast Targowych, przekształcony w roku 1971 w Puchar UEFA. Właśnie te rozgrywki, za których ojca uznaje się francuskiego żurnalistę Gabriela Hanota, zaprzątały głowy działaczy UEFA.
Ostateczną decyzję, dotyczącą piłkarskich mistrzostw Europy podjęto dopiero 5 czerwca 1958 roku, a rywalizacja miała nosić nazwę Pucharu Europy Narodów. Trzeba przyznać, że jej początki rodziły się w wielkich bólach. Chętnych udziału wypadło usilnie poszukiwać, gdyż sami nie byli skłonni się zgłaszać. Lista nieobecnych w pierwszej edycji rozgrywek wyraźnie się wydłużyła, gdyż zabrakło mistrzów świata 1954 roku – Republiki Federalnych Niemiec oraz uczestników finałowej puli MŚ-1958 – Anglii, Walii, Szkocji, Irlandii Płn. i Szwecji, a ponadto – Belgii, Holandii, Włoch, Szwajcarii, Albanii, Finlandii, Islandii i Luksemburga.
I PUCHAR EUROPY NARODÓW
(Francja, 6-10 lipca 1960)
Tym niemniej znalazło się 17 chętnych przystąpienia do eliminacji z obowiązującym systemem pucharowym, czyli dwumeczem, z którego pokonany odpadał z dalszej rywalizacji. Regulamin zakładał, że gdy na placu boju pozostanie czwórka, rozegra ona finały w kraju jednego z uczestników, a tym wedle wstępnych ustaleń miała być Francja. Władze futbolowe tego kraju miały też ufundować puchar dla zwycięzcy, a gdy gros projektów zostało odrzuconych przez UEFA, Pierre Delaunay postanowił odwiedzić paryskiego artystę-złotnika Maurice’a Chobillona. Ten zaproponował wierną kopię greckiej amfory, do której na frontonowej stronie dodano reprodukcję płaskorzeźby pochodzącej z IV wieku p.n.e., a przedstawiającej chłopca z piłką. Tak postrzegane trofeum zyskało akceptację UEFA i stało się odtąd oficjalnym pucharem dla najlepszej narodowej jedenastki, wyłanianej w czteroletnim cyklu rozgrywek.
Do przewidzianych na 6-10 lipca 1960 roku finałów awansowały Francja, Czechosłowacja, Jugosławia i dosyć szczęśliwie Rosja, której przyznano walkower w pojedynku z renomowaną Hiszpanią, po tym, gdy reżimowy generał Francisco Franco zabronił swej drużynie udać się do postrzeganej przezeń za zarazę komunistycznej Moskwy. Podopieczni Gawriiła Kaczlina pewnie ograli w półfinale Czechosłowację – 3:0 i do decydującej o pierwszej lokacie potyczki stanęli z Jugosławią – sensacyjnym pogromcą gospodarzy – 5:4. W obecności zaledwie 18 tys. widzów „sborna” dowiodła swej wyższości, wygrywając – 2:1, choć zmuszona została do dogrywki, a bramkę na wagę zwycięstwa w 113 minucie spotkania strzałem głową zdobył Wiktor Poniedielnik.
II PUCHAR EUROPY NARODÓW
(Hiszpania, 17-21 czerwca 1964)
Skokowy wzrost liczby uczestników eliminacji do II rozgrywek o prymat na Starym Kontynencie aż do 29 bardziej niż dobitnie dowodzi, że zyskały one wyraźnie na popularności. Wśród debiutantów znaleźli się też wielcy nieobecni poprzedniej edycji rozgrywek – Włosi i Anglicy, którym nie udało się jednak przebić do turnieju finałowego, rozgrywanego jak i poprzednio z udziałem czterech drużyn. Gwiazdą eliminacji został bramkarz ZSRR Lew Jaszyn, któremu „France Football” przyznał Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza roku 1963.
W granych w Madrycie i Barcelonie półfinałach Hiszpania zwyciężyła Węgry – 2:1, a ZSRR – Danię – 3:0. Finał na Estadio Bernabeu zgromadził ponad 100 tys. widzów, a wśród nich również generała Franco. Po porywającym pojedynku górą okazali się gospodarze turnieju, wygrywając – 2:1.
I MISTRZOSTWA EUROPY
(Włochy, 5-10 czerwca 1968)
Trzeci turniej o europejski prymat sypnął zmianami pod kątem organizacyjnym. Rozgrywki przestały się zwać Pucharem Narodów, a po prostu mistrzostwami Europy. Przełom nastąpił też w eliminacjach. W związku z bardzo dużym zainteresowaniem (chęć udziału wyraziło aż 31 drużyn) pierwsza runda kwalifikacyjna została przeprowadzona w systemie grupowym. Mecze rozgrywano w ośmiu grupach systemem „każdy z każdym”. Do dalszych rozgrywek przeszli tylko najlepsi z każdej z grup. Po czym walka o trofeum toczyła się w systemie pucharowym, a wygrani zdobyli cztery przepustki finałowe.
Przypadły one Jugosławii, Anglii, Włochom i piłkarzom radzieckim. O ile w półfinale Jugosłowianie dowiedli prymatu nad Anglią bezpośrednio w grze – 1:0, o tyle gospodarze dostąpili tego zaszczytu dopiero po rzucie przez arbitra monety, czyli drogą losowania, gdyż 90 minut pojedynku i dogrywka nie pozwoliły żadnemu z rywali strzelić gola. Podobnie zacięty przebieg nosiła walka o „złoto”. Ponieważ pierwszy z pojedynków Włochy – Jugosławia zakończył się po dogrywce remisem – 1:1, zarządzono jego powtórzenie. Tym razem Włosi byli lepsi – 2:0, a strzelcami goli zostali Luigi Riva i Pietro Anastasi.
II MISTRZOSTWA EUROPY
(Belgia, 14-18 czerwca 1972)
Z grona ówczesnych 33 członków UEFA udział w eliminacjach zgłosiły wszystkie z wyjątkiem Islandii. Kwalifikacje, podobnie jak przed czterema laty, rozegrano w ośmiu grupach po cztery drużyny w każdej. Szlagierem okazała się ponowna potyczka ZSRR – Hiszpania w grupie IV, gdzie wystąpiły ponadto Irlandia Płn. i Cypr. Po wygranej – 2:1 na własnym boisku i bezbramkowym remisie w Sewilli (dzięki rewelacyjnym paradom bramkarza Jewgienija Rudakowa), radziecka jedenastka wygrała rywalizację w grupie i po raz czwarty z rzędu znalazła się w ciasnym gronie ubiegających się o najwyższy stopień podium.
Ten przypadł rewelacyjnym Niemcom, którzy w półfinale wygrali z Belgami – 2:1, a w finale co się zwie do jednej bramki, gdyż – 3:0 pokonali reprezentantów ZSRR. Niemcom przypadł też tytuł króla strzelców turnieju finałowego. A to za sprawą Gerharda Muellera, który aż czterokrotnie zmuszał do kapitulacji bramkarzy rywali.
III MISTRZOSTWA EUROPY
(Jugosławia, 16-20 czerwca 1976)
Na starcie eliminacji stanęły 32 ekipy (tym razem zabrakło Albanii). Niczym huragan przeszły przez nie drużyny RFN, Jugosławii, Czechosłowacji i Holandii, a poza nimi prawo do udziału w ćwierćfinałach zapewniły: Walia, Hiszpania, ZSRR i Belgia. W bezpośrednich dwumeczach lepsi okazali się Czesi, Niemcy, Holendrzy i Jugosłowianie, zyskując prawo utworzenia finałowego kwartetu.
Odbywający się na stadionach w Zagrzebiu i Belgradzie turniej przeszedł do historii jako jeden z najbardziej dramatycznych, gdyż wszystkie cztery pojedynki – półfinały, mecz o trzecie miejsce i finał – trwały po 120 (!) minut, a ten ostatni wieńczyły nawet rzuty karne. Prawo udziału w decydującym spotkaniu zapewniły sobie Czechosłowacja (wygrana w półfinale z Holandią – 3:1) oraz Niemcy po wymęczonym zwycięstwie nad Jugosławią – 4:2. Ponieważ podstawowy wynik gry i dogrywka pomiędzy nimi nie wskazały na zwycięzcę, zarządzono strzelanie pomeczowych jedenastek. W tej wojnie nerwów sukces sprzyjał drużynie czechosłowackiej – 5:3, a zwycięstwo, ośmieszając świetnego golkipera Seppa Maiera strzałem w środek bramki, przypieczętował pomocnik Antonin Panenka.
Tytuł „króla strzelców” przypadł Niemcowi Dieterowi Muellerowi, który popisał się hat-trickiem w pojedynku z Jugosławią, a w sumie zdobył 4 gole.
IV MISTRZOSTWA EUROPY
(Włochy, 11-22 czerwca 1980)
UEFA po raz drugi powierzyła organizację decydujących batalii Włochom, czyniąc korekty regulaminowe, dotyczące jak eliminacji tak też fazy finałowej. Z tych pierwszych został zwolniony gospodarz finałów, których liczbę uczestników podwojono z czterech do ośmiu. Natomiast 31 drużyn rywalizowało we wstępnej części turnieju w 7 grupach, a ich zwycięzcy automatycznie zyskiwali przepustki finałowe.
Te przypadły Niemcom, Czechom, Holendrom, Grekom, Anglikom, Hiszpanom i Belgom, a ostatnim finalistą bez gier eliminacyjnych stali się Włosi. Podzieleni na dwie grupy musieli oni w każdym z trzech meczów dawać z siebie wszystko, gdyż jedynie zwycięzcy dostępowali zaszczytu zagrania o „złoto”. Ten przypadł piłkarzom RFN i Belgii. Podopieczni Juppa Derwalla skopiowali sukces sprzed ośmiu lat, wygrywając – 2:1, a strzelcem obu goli okazał się przypominający wzrostem bardziej koszykarza niż piłkarza Horst Hrubesch. Ciekawostką jest, że był to ostatni prymat drużyny RFN, gdyż kolejny tytuł mistrzowski zdobędzie już reprezentacja zjednoczonych Niemiec.
V MISTRZOSTWA EUROPY
(Francja, 12-27 czerwca 1984)
O ile w kwalifikacjach utrzymano obowiązujące cztery lata wcześniej zasady, o tyle w turnieju finałowym zdecydowano rozgrywać półfinały z udziałem zdobywców pierwszych i drugich lokat w każdej z czterozespołowych grup, a dwa dodatkowe pojedynki miały spotęgować emocje towarzyszące zmaganiom najlepszych drużyn Starego Kontynentu. Wycofano także rozgrywane dotąd z turnieju na turniej spotkania o trzecie miejsce.
Do eliminacji zgłosiły się 33 kraje, czyli w komplecie wszyscy ówcześni członkowie UEFA. Awans do finałów wywalczyły: Belgia, Portugalia, Jugosławia, Dania, Rumunia, RFN i Hiszpania. Natomiast Francuzi – jako gospodarze – taką przepustką zostali premiowani bez gier.
Prowadzeni do walki przez Michela Platiniego „trójkolorowi” pokonali kolejno w grupie Danię – 1:0, Belgię – 5:0 i Jugosławię – 3:2, a w półfinale – Portugalię – 3:2 i awansowali go finału, gdzie ich rywalem była Hiszpania. Gospodarze raz jeszcze dowiedli swej wyższości, strzelając dwa gole, a nie tracąc żadnego. Wspomniany Michel Platini miał powody do satysfakcji szczególnej, gdyż został strzelcem aż 9 goli i do dzisiaj przewodzi liście najskuteczniejszych piłkarzy fazy finałowej.
VI MISTRZOSTWA EUROPY
(RFN, 10-25 czerwca 1988)
Kolejny turniej nie przyniósł żadnych zmian, jeśli chodzi o regulamin zawodów. Ponownie zgłosiły się 33 federacje. Eliminacjom towarzyszyła nuda, a ich największą niespodzianką jest pozostanie poza finałową „burtą” obrońców tytułu – Francuzów. Obok zwolnionych z gry Niemców doborowy oktet utworzyły: Hiszpania, Włochy, ZSRR, Anglia, Holandia, Dania i Irlandia.
Głównego faworyta na zwycięzcę upatrywano w drużynie gospodarzy, startującej pod wodzą Franza Beckenbauera, a sztab trenerski wspierali spece tej miary, co: Jurgen Klinsmann, Jurgen Kohler, Thomas Berthold i Rudi Voeller. Stało się jednak inaczej. Szyki gospodarzom pokrzyżowali w półfinale Holendrzy, wygrywając – 2:1. Oni zresztą, jako prekursorzy tzw. futbolu totalnego, święcili końcowy sukces, pewnie pokonując w finale ZSRR – 2:0, a na futbolowym firmamencie zajaśniały gwiazdy tej wielkości co: Marco van Basten (zdobywca 5 goli i „król strzelców”), Frank Rijkaard czy Ruud Gullit.
VII MISTRZOSTWA EUROPY
(Szwecja, 10-26 czerwca 1992)
Na tym turnieju głębokie piętno odcisnęła polityka: przestał istnieć Związek Radziecki, upadek muru berlińskiego doprowadził do połączenia Niemiec, a wojna w Jugosławii z powodu sankcji ONZ przekreśliła możliwość występu tego kraju w finałach ME, choć piłkarze wywalczyli to prawo w eliminacjach. Ich miejsce dosłownie w ostatniej chwili zajęli Duńczycy. Jak się później okazało, było to wydarzenie kluczowe dla wyniku mistrzostw.
Ściągnięci przez Richarda Moellera Nielsena z urlopów podopieczni stali się sprawcami kto wie czy nie największej z dotychczasowych sensacji. Znalazłszy się wraz ze Szwecją, Francją, Anglią w jednej grupie (drugą tworzyły: Holandia, Szkocja, Niemcy i w miejsce ZSRR Wspólnota Niepodległych Państw), rozkręcali się z meczu na mecz, awansując do półfinału, gdzie w rzutach karnych zmusili do kapitulacji faworyzowaną Holandię – 5:4. W finale Duńczycy raz jeszcze postarali się o meganiespodziankę, a wygrana z Niemcami – 2:0 spowodowała, że będący murem za swymi pupilami fani futbolu w tym kraju mogli znaleźć się w siódmym niebie, ze szczególnym namaszczeniem wymieniając nazwiska Petera Schmeichela, Henrika Larsena i Michaela Laudrupa.
VIII MISTRZOSTWA EUROPY
(Anglia, 8-30 czerwca 1996)
Po wielkich zmianach na politycznej mapie Europy (m. in. rozpad ZSRR, Jugosławii i Czechosłowacji) powstało wiele nowych państw, a 13 z nich wyraziło chęć członkostwa w UEFA. Ponieważ do turnieju zgłosiło się aż 48 reprezentacji, zaistniała pilna potrzeba zmian w regulaminie. Ten fakt przesądził o podwojeniu dotychczasowej liczby uczestników turnieju finałowego (z 8 do 16, podzielonych na 4 grupy po 4 drużyny w każdej). Zmieniono także system punktacji: premiując mecze wygrane 3 punktami, a zremisowane – 1 punktem. Po awansie dwóch drużyn z każdej z grup dalej (w ćwierćfinale) obowiązywał system pucharowy. Nowością było też wprowadzenie „złotego gola” w dogrywce, a jeśli takowy nie padł, obowiązywać miały rzuty karne.
Nie brakło głosów, że mający w swej kolekcji mistrzostwo świata Anglicy winni wreszcie sięgnąć po tytuł najlepszej jedenastki Starego Kontynentu, w czym pomocne miały być własne ściany. A jednak tak się nie stało, choć gospodarze dość szczęśliwie (gdyż w rzutach karnych) pokonali Hiszpanię – 4:2, awansując do półfinału, gdzie trafili na Niemców. Tym razem reprezentanci mglistego Albionu minęli się ze szczęściem, ulegając (takoż w pomeczowych rzutach karnych) – 5:6.
Nic więc dziwnego, że w wielkim finale sympatie Anglików były po stronie Czechów, którzy w drugim z półfinałów wypadli w rzutach karnych lepiej od Francuzów – 6:5. A ci, choć mężnie stawiali czoła, musieli uznać wyższość Oliviera Bierhoffa i spółki. O zwycięstwie Niemców zadecydował właśnie jego strzał w czwartej minucie dogrywki, a „złoty gol”, dający prowadzenie na – 2:1, spowodował przerwanie meczu, pogrążając w rozpaczy rywali znad Wełtawy.
IX MISTRZOSTWA EUROPY
(Belgia i Holandia,
10 czerwca – 2 lipca 2000)
Rekordowa obsada w eliminacjach, do których zgłosiło się aż 49 drużyn i rozegranie po raz pierwszy turnieju finałowego w dwóch krajach naraz – to wyróżniki tych batalii o futbolowy prymat na Starym Kontynencie. Zespoły zostały podzielone na 9 grup, z których automatyczny awans zapewniało zajęcie pierwszego miejsca i najlepszy bilans spośród drużyn z drugich pozycji. Zdobywcy pozostałych drugich lokat w grupach mieli stoczyć baraże o cztery przepustki na boiska Belgii i Holandii, które jako gospodarze zostały zwolnione z przebijania się przez eliminacje.
Zaliczani do wyraźnych faworytów Francuzi potwierdzili swą klasę, a choć w fazie grupowej ulegli Holendrom – 2:3, w ćwierćfinale ograli Hiszpanów, w półfinale – Portugalczyków, a w finale – Włochów (za każdym razem po – 2:1). Sukces Francuzów nabierał wagi tym większej, że zostali pierwszą drużyną w historii, która po zdobyciu mistrzostwa świata w dwuletnim odstępie czasowym wygrała także mistrzostwa Starego Kontynentu.
Turniej finałowy został okraszony gradem 85 goli, co daje rekordową średnią – 2,74 w meczu.
X MISTRZOSTWA EUROPY
(Portugalia, 12 czerwca – 4 lipca 2004)
UEFA nie poczyniła w regulaminie prawie żadnych zmian, jeśli nie liczyć tej dotyczącej „złotego gola”, który został zamieniony na „gola srebrnego”. Ten dawał bowiem jeszcze szanse drużynie, która straciła bramkę w I połowie dogrywki, odrobienia strat, aczkolwiek tylko do jej zakończenia.
Do eliminacji zgłosiło się 51 federacji, w tym – gospodarze, mający zapewniony udział w turnieju bez gry. Zespoły podzielono na 10 grup po 5 w każdej. Zasady awansu były przejrzyste – bezpośrednio kwalifikowali się ich zwycięzcy, a drużyny z drugich miejsc walczyły o prawo gry w barażach.
Portugalskie mistrzostwa do dziś śnią się zapewne po nocach reprezentantom futbolowych potęg. Przyjechali na EURO-2004 po sławę i zwycięstwa, a wrócili z niczym, sponiewierani przed średniaków, z których wcześniej stroili sobie żarty. Niemcy, Włochy, Hiszpania, Anglia, Francja – żaden z tych krajów nie znalazł się w najlepszej czwórce turnieju.
Sprawcami największej sensacji zostali natomiast prowadzeni przez niemieckiego szkoleniowca Otto Rehhagela Grecy, preferujący mało widowiskowy, gdyż defensywny styl gry. W finale, strzelając jedynego gola (57 minuta, Angelos Charisteas), pogrążyli w rozpaczy grających piękny dla oczu futbol Portugalczyków. O mierze tej sensacji niech świadczy fakt, że bukmacherzy przed początkiem turnieju oceniali ich szanse na zwycięstwo jako 100:1.
XI MISTRZOSTWA EUROPY
(Austria i Szwajcaria, 7-29 czerwca 2008)
50 reprezentacji szukało szansy zdobycia 14 przepustek do turnieju finałowego, gdyż dwie pozostałe zarezerwowano dla Austrii i Szwajcarii. Niestety, po raz pierwszy w historii rozrywek żaden z gospodarzy nie zakwalifikował się do fazy pucharowej.
Tym razem wśród renomowanych europejskich firm futbolowych wielką furorę zrobili występujący po raz trzeci w finałach Turcy. Ich marsz w kierunku podium po dramatycznym spotkaniu zatrzymali dopiero w półfinale Niemcy po zwycięstwie – 3:2. Rewelacyjnie spisywała się również narodowa jedenastka Holandii, prowadzona przez Marco van Bastena. „Pomarańczowi” zanotowali m. in. cenne zwycięstwa nad Włochami – 3:0 oraz Francją – 4:1. Niestety, zostali dotkliwie upokorzeni w ćwierćfinale przez Rosjan, trenowanych notabene przez rodaka Guusa Hiddinka, ulegając – 1:3.
Zdecydowanie najlepiej wypadli natomiast Hiszpanie, pokonując kolejno: Rosję – 4:1, Szwecję – 2:1, Grecję – 2:1, w ćwierćfinale – Włochy w rzutach karnych – 4:2 (po bezbramkowym remisie), w półfinale – jeszcze raz Rosję – 3:0, a w finale – Niemcy – 1:0 po golu na wagę „złota” Fernando Torresa. Wyraźnie hołdujący ofensywnemu stylowi gry podopieczni Luisa Aragonesa powrócili na tron po 44 latach przerwy i usadowili się wyraźnie na dłużej, gdyż po czterech latach ponowili sukces. Ciekawostką jest, że wręczono im ufundowane przez UEFA nowe trofeum, które zastąpiło obowiązującego od 1960 roku poprzednika.
W roli debiutanta turnieju finałowego wystąpiła Polska. Niestety, wypadła żenująco słabo. Porażki z Niemcami – 0:2 oraz z Chorwacją – 0:1 i remis z Austrią – 1:1 uplasowały ją na ostatniej pozycji w grupie „A”, nakazując rychły powrót do domu.
XII MISTRZOSTWA EUROPY
(Ukraina i Polska, 8 czerwca – 1 lipca 2012)
Jak i w poprzednim turnieju finałowym, by poznać mistrza, zagrano 31 spotkań. Wystąpiło w nich 14 drużyn narodowych, wyłonionych w eliminacjach z udziałem 51 jedenastek, oraz dwaj gospodarze turnieju. W Polsce arenami zmagań były: Warszawa, Gdańsk, Wrocław i Poznań, a na Ukrainie: Lwów, Kijów, Charków i Donieck. Mecz otwarcia odbył się w Warszawie, natomiast wielki finał – w Kijowie.
Po raz drugi z rzędu drużyny organizatorów turnieju finałowego przepadły już w pierwszej fazie gier. Polska znów sprawiła swym fanom wielki zawód, gdyż po remisach z Grecją i Rosją (po – 1:1) oraz porażce z Czechami – 0:1 zajęła ostatnie miejsce w grupie „A” i pożegnała się z rozgrywkami.
Klasą dla siebie byli natomiast obrońcy tytułu – Hiszpanie, którzy w żadnym ze spotkań nie zaznali goryczy porażki. Po remisie z Włochami – 1:1, ograli Irlandię – 4:0 i Chorwację – 1:0, by z pierwszego miejsca awansować do ćwierćfinału, gdzie zmusili do kapitulacji Francuzów – 2:0. Po trudnej przeprawie w półfinale z sąsiadami z Półwyspu Iberyjskiego – Portugalczykami (na zwycięzcę po bezbramkowym remisie wskazały dopiero rzuty karne, wygrane – 4:2) w finale, prezentując wspaniałe widowisko, rozgromili wręcz Włochów – 4:0. Dla Hiszpanów był to trzeci tytuł mistrzowski (poprzednie – w latach 1964 i 2008), a ponadto dokonali sztuki, jaka dotąd nie przytrafiła się nikomu – dwa razy z rzędu zdeptali najwyższy stopień podium.
XIII MISTRZOSTWA EUROPY
(Francja, 10 czerwca – 10 lipca 2016)
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami UEFA po raz kolejny poczyniła regulaminowe korekty, dotyczące liczby uczestników turnieju finałowego, zwiększając ją wręcz skokowo: z 16 do 24, co wyraźnie zagęszcza finałowy terminarz gier. O ile wcześniej, by wyłonić zwycięzcę, wystarczyło bowiem 31 spotkań, o tyle teraz wypadnie takowych rozegrać aż 51.
W odbytych w latach 2014-2015 eliminacjach wzięły udział 53 drużyny, podzielone na 9 grup. Do turnieju finałowego oprócz zwolnionej z występów Francji (tradycyjny ukłon w stronę gospodarza!) awansowały bezpośrednio po dwa najlepsze zespoły z każdej z grup oraz mający najokazalszy dorobek punktowy zdobywca III lokaty. Pozostałe osiem zespołów, sklasyfikowanych na trzecich pozycjach, zagrały natomiast w barażach.
W grupie „A” najlepiej wypadły Czechy i Islandia, w grupie „B” – Belgia i Walia, w grupie „C” – Hiszpania i Słowacja, w grupie „D” – Niemcy i Polska, w grupie „E” – Anglia i Szwajcaria, w grupie „F” – Irlandia Płn. i Rumunia, w grupie „G” – Austria i Rosja, w grupie „H” – Włochy i Chorwacja, w grupie „I” – Portugalia i Albania. Przepustkę z trzeciego miejsca grupie „A” wywalczyła Turcja, a z grona „barażowców” liczbę finalistów uzupełniły Ukraina, Szwecja, Irlandia i Węgry, po pokonaniu w dwumeczach odpowiednio: Słowenii, Danii, Bośni i Hercegowiny oraz Norwegii.
W fazie grupowej uczestnicy decydujących potyczek zostali podzieleni na 6 grup. W grupie „A” w drodze losowania znalazły się: Francja, Rumunia, Albania i Szwajcaria, w grupie „B” – Anglia, Rosja, Słowacja, Walia, w grupie „C” – Niemcy, Ukraina, Polska, Irlandia Płn., w grupie „D” – Chorwacja, Czechy, Hiszpania, Turcja, w grupie „E” – Belgia, Irlandia, Szwecja, Włochy, w grupie „F” – Austria, Islandia, Portugalia, Węgry.
Regulamin zakłada, że po rozegraniu wszystkich meczów fazy grupowej do 1/8 finału awansują dwie drużyny, mające w grupach najlepszy dorobek punktowy, oraz cztery drużyny, które zdobyły trzecie miejsca i uzyskały najwięcej punktów. Dalej „sito” będzie się zagęszczać kolejno do ćwierćfinałów, półfinałów i wreszcie spotkania finałowego, jakie, rozegrane 10 lipca na stadionie Saint-Denis w Paryżu, wyłoni mistrza. Piętnastego z kolei, jeśli zsumować dwie pierwotne edycje Pucharu Europy Narodów i późniejsze mistrzostwa Europy.
Nie trzeba mówić, że lista pretendentów do „złota” jest długa, gdyż na placu boju (z wyjątkiem Holendrów) pozostali wszyscy, kto od lat tworzy europejski futbolowy „świecznik”. W eliminacjach szczególnie imponująco wypadli nie mogący dotąd pochwalić się „złotem” Anglicy, którzy wygrali wszystkie 10 spotkań. Bez porażek ten etap rozgrywek zaliczyli też Austriacy i Włosi. Jeśli do tego dorzucić obecność aktualnych mistrzów świata – Niemców, obrońców tytułu sprzed czterech lat – Hiszpanów, gospodarzy – Francuzów, Belgów, Czechów i Portugalczyków, wypada naprawdę wróżyć na dwoje, kto sięgnie po najokazalsze laury.
Na zdecydowanie lepszy występ niż te w roku 2008 i 2012 liczą też kibice futbolu w Polsce. Emocje podsyca fakt, że pod wodzą Adama Nawałki reprezentacja biało- czerwonych wypadła dość dobrze w eliminacjach, zmuszając w domu do kapitulacji nawet mistrzów świata Niemców – 2:0, a na 10 spotkań 6 wygrała, 3 zremisowała i tylko w jednym (rewanż z Niemcami) uległa – 1:3.
Worek z bramkami w sposób szczególnie imponujący pomagał rozwiązywać Robert Lewandowski, który zapisał na swe konto aż 13 celnych trafień, co pozwoliło mu zostać „królem strzelców” eliminacji. Swe wspaniałe snajperskie zdolności potwierdził on też w ostatnim sezonie w barwach monachijskiego „Bayernu”, stanowiąc postrach bramkarzy rywali w spotkaniach tej drużyny jak w rozgrywkach Bundesligi, przypieczętowanych czwartym z kolei tytułem mistrzowskim, tak też w Lidze Mistrzów.
Wiadomo, że w pojedynkę na boisku, nawet mając tak wybornie ustawiony „celownik”, niewiele się wskóra. Jeśli jednak ten rewelacyjnie poczynający napastnik otrzyma solidne wsparcie kolegów, mogą być powody do radości. Na początek w pojedynkach grupowych: 12 czerwca z Irlandią Płn., 16 czerwca z Niemcami i 21 czerwca z Ukrainą. A potem oby dalej i dalej…
Henryk Mażul