Uczestnicy KDM nie mieli czasu na nudę, gdyż na przedsięwzięcie złożyła się zarówno Msza św. w przepięknej oprawie muzycznej, adoracja Najświętszego Sakramentu połączona z modlitwą o uzdrowienie, wspólne uwielbienie, interesujące katechezy i Warsztaty Nowego Serca, ale również – jazda konno i na rowerach, spływ kajakowy, „zawody" sumo i flash-mob. Bogate w wydarzenia szumskie spotkania są wzorowane na Światowych Dniach Młodzieży, zainicjowanych w 1985 roku przez św. Jana Pawła II.
Tematem przewodnim tegorocznego spotkania był pokój. O. Robert Twardokus, franciszkanin, koordynujący Katolickie Dni Młodzieży od strony duchowej, tłumaczył, że należy odróżniać pokój, który daje Chrystus od tego, który daje świat.
– Pokój, który daje człowiek, jest przemijający, nietrwały. Uzyskujemy go poprzez czyjąś akceptację, zauważenie, sukces, władzę, pieniądze – tłumaczył kapłan, dodając, że pragnienie np. akceptacji – to coś ludzkiego i potrzebnego, ale istnieje niebezpieczeństwo, że tylko w tym będziemy pokładać nadzieję i stanie się to priorytetem w naszym życiu.
– Chodzi o to, by nie budować na opinii innych ludzi, ale bez względu na to, co o mnie myślą inni, jak na mnie patrzą – ja wiem, co mam w sercu i kto jest dla mnie najważniejszy – mówił zakonnik.
O. Twardokus na co dzień pracuje w Gdańsku. Pomysłodawcą tego, by franciszkanie zaangażowali się w organizowanie KDM w Szumsku, był współbrat, br. Czesław Krzyżanowski, pochodzący właśnie z szumskiej parafii, a pracujący obecnie w Lemborku. Spytany o wrażenia z przedsięwzięcia, o. Robert wyznał, że cieszy się z zasłuchania młodzieży podczas katechez, ale najbardziej jest zaskoczony organizacją.
– Tak naprawdę KDM organizuje sama młodzież i jestem pełen podziwu dla tych, którzy się tego podejmują – wyznał kapłan.
Młodzi – dla młodych
Na pytanie, dlaczego angażuje się w organizowanie KDM, 21-letnia Wiktoria Owczarowa z Wilna opowiada, że ma pragnienie coś dać z siebie młodzieży, pokazać jej inny świat, świat z Bogiem.
Wiktoria należy do wspólnoty młodzieżowej przy parafii śś. Piotra i Pawła w Wilnie. Najpierw przyjeżdżała na KDM jako uczestniczka, później główny organizator, Antoni Ciunowicz (pochodzi z Kowalczuk, i chociaż obecnie mieszka w Polsce, od lat organizuje szumskie spotkania), zaproponował współpracę. Pomysłodawcą zaś dni młodzieży był ks. Wojciech Górlicki, były proboszcz parafii. Pierwsze lata przedsięwzięcie miało zasięg bardziej lokalny, z czasem zaczęli przyjeżdżać młodzi z całej Wileńszczyzny, a nawet z zagranicy (w tym roku przybyli uczestnicy z Białorusi, również goście z Polski – 5-osobowa grupa, odpowiedzialna za organizowanie w 2016 roku Światowych Dni Młodzieży w Krakowie). Grono organizatorów i wolontariuszy na KDM stanowią młodzi ludzie w wieku 20-30 lat z różnych środowisk: harcerskiego, oazy, schól parafialnych, po prostu skupieni przy parafiach. Średnia wieku uczestników spotkania – 16-18 lat, ale w KDM mogą uczestniczyć już 14-latki.
Jak mówi Wiktoria, każdego roku dni młodzieży są inne, nie tylko ze względu na temat. Czasem uczestnicy bardziej się angażują w przeżywanie treści duchowych, czasem są bardziej obojętni – idą częściej na lody lub spacer niż na katechezę. Ale, według organizatorki, nawet w takim przypadku przedsięwzięcie ma sens.
– To też zależy od wieku, osoby młodsze nie zawsze chyba uświadamiają sobie, czego tak naprawdę chcą i doceniają, co mają. Ale coś z tych spotkań w ich sercach na pewno pozostanie.
Ks. Andrzej Byliński, wikary z kościoła śś. Piotra i Pawła w Wilnie, posługujący na KDM spowiedzią, opowiada, że spora część młodzieżowej grupki z jego parafii bierze udział w przedsięwzięciu, posługuje w taki czy inny sposób. Ksiądz chętnie służył im radą, ale bezpośrednio w organizowaniu nie brał udziału.
– Jeżeli młodzież może coś zrobić sama, to musi robić sama – mówi kapłan, dodając, że dla niego osobiście takie spotkania – to okazja do poznawania młodych ludzi, którzy bardzo się różnią od poprzednich pokoleń.
Biskup przybył autobusem
Na jubileuszowe Katolickie Dni Młodzieży przybył wileński biskup pomocniczy Arunas Poniškaitis. Hierarcha przyjechał kursowym autobusem.
– To było takie święto, że biskup przyjechał. I nikt nie wiedział, jak się trzeba przy nim zachowywać – śmieje się, wspominając sobotnią wizytę Wiktoria. – A biskup cieszył się, że mógł tu być. Każdy mógł do niego podejść, porozmawiać po polsku. Młodzież przyjęła go jak swego.
Biskup odprawił Mszę św., później razem z młodymi uczestnikami spotkań zjadł kolację.
Uczestnicy o KDM
W niedzielne przedpołudnie, w przerwie między zajęciami, na schodach kościoła przysiadły nastolatki. Przyjechały z Wilna. Nie należą do żadnego duszpasterstwa młodzieżowego, ale chętnie przyjeżdżają do Szumska na Katolickie Dni Młodzieży. Dowiedziały się o nich, będąc w harcerstwie.
– Jestem tu już po raz 2. Są tu też moje przyjaciółki, poznałam wielu nowych ludzi. Wszyscy są bardzo koleżeńscy wobec rówieśników. I jest bardzo dużo rozrywki dla młodzieży – opowiada Ewa (16 lat), dodając, że na KDM chce się powracać.
Spytana o największe wrażenia, Agata (17 lat) odpowiada, że czeka jeszcze na koncert, ale również bardzo podobała się adoracja i wspólny śpiew w kościele, który poprowadziła grupa DNA z Lemborka.
– Na ogół to wszystko się podobało – mówi Agnieszka (16 lat).
– Najbardziej to chyba adoracja, kiedy paliliśmy kartki z wypisanymi negatywnymi nastawieniami wewnętrznymi i imionami osób, którym trudno przebaczyć.
Radek (14 lat) z Wilna przeżywa w pełni KDM po raz pierwszy, ale mieszkał kiedyś w Szumsku i od 2006 roku razem z mamą przybywali na koncert, wieńczący przedsięwzięcie. Podoba mu się tu wszystko.
– Podobają się ludzie, zajęcia, fajne myśli, a najbardziej – sektory zajęć: jazda po Szumsku na rowerach i też sumo, bo było śmiesznie – dzielił się spostrzeżeniami chłopak.
Radek przyjechał razem ze znajomymi. Nie jest pewien, czy wybierze się na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa, ale na pewno przyjedzie w następnym roku na KDM do Szumska.
– Dziękuję organizatorom, że byli tacy wyrozumiali, mądrzy i pełni nowych idei – dodał młody uczestnik.
Ręce w górę dla Chrystusa!
Występ księdza Jakuba Bartczaka z Wrocławia, wykonującego utwory o wierze w stylu rap, był gwóździem koncertu, podsumowującego przedsięwzięcie. Jeżeli na koncercie były osoby, które jeszcze nie czytały Pisma Świętego, to po takiej reklamie niewątpliwie przeczytają je od deski do deski. Zebrani podśpiewywali kapłanowi i tańczyli w takt rapu. Widzów nie przepędził nawet zapadający nad Szumskiem zmierzch.
Alina Stacewicz
"Rota"