– W dzisiejszych czasach jest trochę trudniej pełnić rolę ojca – tłumaczył ideę warsztatów Wojciech Czeronko, trener.
– Kiedyś było tak, jak w znanej piosence: „W poniedziałek rano kosił ojciec siano, kosił ojciec, kosił ja, kosiliśmy obydwa". Dziecko, dorastający chłopak, uczył się przy ojcu pewnych zachowań. Dzisiaj nasze dorastające dzieci wchodzą w zupełnie inny świat, będą pracować w zawodach, których, z powodu rozwoju technologii, nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
Jak zaznaczył trener, są rzeczy uniwersalne w relacjach, które warto sobie przypomnieć, co też robią uczestnicy warsztatów: bycie dostępnym dla dziecka, zaangażowanie ojca, nie tylko dawanie czasu, ale też obecność emocjonalna, także przewodzenie w obszarze duchowym. Warto też uświadomić sobie pewne bariery, które przeszkadzają w byciu dobrym ojcem.
Trener warsztatów przyznaje, że obecny kryzys ojcostwa jest związany z ogólnym kryzysem męskości: w Europie Zachodniej zaczyna się rezygnować z określenia „kobieta" czy „mężczyzna", rozmywa się ich role.
– Nie jest tak, że mężczyzna może w 100 procentach zastąpić w rodzinie swoją żonę i robić wszystko identycznie – tłumaczy Czeronko.
– Do dobrego rozwoju dziecko potrzebuje obojga rodziców: mamy i taty, którzy będą osobami kochającymi, wspierającymi, obecnymi w jego życiu, ale ojciec i matka robią to każdy na swój sposób: żeński i męski. Przy całym szacunku dla wysiłku kobiet, pewnych rzeczy dziecku może dostarczyć tylko ojciec.
Potrzeba adrenaliny
Prowadzący warsztaty tłumaczył, że ojciec może pomóc synowi w odpowiedzialnym podejmowaniu wyzwań:
– Badania naukowe, które mamy zgromadzone, pokazują, że dorastający chłopcy, jak ryba wody, potrzebują adrenaliny. Muszą się trochę pozmagać, pobić – nie po to, żeby zabić, ale żeby zobaczyć, kto jest mocniejszy, sprytniejszy. Jeżeli np. przy mamie dziecko będzie wchodziło na drzewo, to ona, żeby zapewnić dziecku bezpieczeństwo powie: „zejdź". Natomiast tata, który w mądry sposób realizuje swoje ojcostwo, uwzględniając bezpieczeństwo, może dziecku podpowiedzieć, której gałęzi się przytrzymać, żeby wejść wyżej.
Według trenera, jeżeli ojciec wychowanie syna całkowicie zostawia mamie i dorastający chłopak nie ma w nim wsparcia w obszarze wytyczania granic – co bezpieczne, a co nie, co można popróbować, a co nie – to syn będzie szukał adrenaliny w grupie rówieśniczej, która czasem może podjąć rzeczy o wiele bardziej niebezpieczne, nawet na granicy prawa.
Tato & córka
Obecności taty potrzebuje nie tylko dorastający syn. Ale z dorastającymi córkami, jak mówi Wojciech Czeronko, często ojcowie mają kłopot.
– Kiedy córka dorasta, staje się kobietą, wielu ojców odsuwa się, sądząc, że lepiej, by teraz mama się nią zajęła. A przecież wspieranie córki również leży w obszarze odpowiedzialności ojca: przytulenie, dobry dotyk jest ważny i potrzebny przez całe życie. Ona intuicyjnie poszukuje dorosłego mężczyzny, który okaże jej akceptację, miłość, dobre słowo. Jeżeli tego nie dostaje od ojca – często rzuca się w pierwsze lepsze ramiona, które jej taką namiastkę miłości, akceptacji okażą. Upraszczając problem, stąd też m.in. wczesne ciąże.
Tato−plan działania
Trener wyjaśnił, że uświadamiane podczas zajęć zagrożenia i bariery w realizowaniu ojcostwa uczestnicy przekładają na konkretny plan działania: co zrobić, by być bardziej obecnym, zaangażowanym, bardziej opiekuńczym w stosunku do swoich dzieci. Każdy ojciec wychodzi z warsztatów ze swoim indywidualnym tato-planem.
– Tak jak biznesplan jest potrzebny, żeby firma się dobrze rozwijała, by ją prowadzić w dobrym kierunku, tak potrzebny jest plan dla ojca: jakie rzeczy powinienem podjąć (codziennie, raz w tygodniu, może niektóre raz na miesiąc), by być lepszym tatą – tłumaczy pan Czeronko.
– A może są rzeczy, które powinienem przestać robić, może reaguję zbyt emocjonalnie i powinienem zadbać o sposób komunikowania się, język. Być może też są rzeczy, które robię całkiem nieźle i powinienem je kontynuować, nie zapominać o nich, również je wpisuję w tato-plan.
Ponieważ nie można dać dziecku tego, czego się samemu nie posiada, uczestnicy warsztatów są zachęcani do rozwoju w obszarze duchowym, emocjonalnym, również fizycznym. Inicjatywa Tato.Net wydała też serię broszurek „Przygoda bycia ojcem", skierowanych do ojców dzieci w różnym wieku: i niemowlaków (ojcem jest się od chwili poczęcia dziecka i już wtedy, gdy mama nosi je pod sercem, tato powinien wiedzieć pewne rzeczy o ojcostwie), i nastolatków (Wojciech Czeronko nadmienił, że podczas dorastania ojciec dostaje od dziecka wiele gorzkich pigułek, ale warto pamiętać, że jest to etap przejściowy).
Kariera rzutująca na wszystko
Na pytanie, czy bycie ojcem może być fascynującą rzeczą dla mężczyzny i czyżby nie było atrakcyjniejszych zajęć, Czeronko odpowiada, że, owszem, zapewne są.
– Ale na warsztatach wychodzimy z komunikatem, że ojcostwo może i powinno być ważną, jeżeli nie najważniejszą, karierą mężczyzny. Dobrze jest, jeżeli realizuję karierę zawodową czy rozwijam jakąś pasję, ale jeśli ustawię ojcostwo na wyższej pozycji, to będzie to miało wpływ na pozostałe obszary działalności. Wielu uczestników warsztatów to potwierdza, że od kiedy więcej czasu i energii inwestują w relacje z dziećmi, lepiej też funkcjonują w innych obszarach.
Oczywiście, zaznacza trener, najwyższym priorytetem powinna być relacja z żoną, również – żeby trzymać „wspólny wychowawczy front".
Ojcowie o sobie i warsztatach
Wojciech Czeronko jest prezesem Fundacji Cyryla i Metodego, w Inicjatywie Tato.Net uczestniczy od jej początków – już 10 lat. Prywatnie jest ojcem trojga dzieci.
W warsztatach zaś wzięli udział zarówno ojcowie „początkujący", dopiero oczekujący urodzin malucha, jak i wielodzietni, np. ojciec ośmiorga dzieci.
Swymi wrażeniami z warsztatów z „Tygodnikiem" podzielił się Jarosław, ojciec czworga dzieci:
– Bardzo mi się spodobało, że podczas warsztatów była taka swobodna dyskusja, każdy mógł powiedzieć własne zdanie. Wszyscy otworzyli się i szczerze mówili o sobie, swoich oczekiwaniach, dzielili się doświadczeniem, co jest najważniejsze.
Według niego, ważna też była informacja o relacjach z własnym ojcem, a także przemianach kulturowych.
– Kiedyś ojciec pracował, matka zajmowała się dziećmi. Dziś są inne realia, które należy uwzględnić. I w domu, i w kuchni ojciec może mieć taką samą inicjatywę, jak matka.
Czesław Naniewicz, ojciec dwojga dzieci, który był lokalnym organizatorem i jednocześnie uczestnikiem warsztatów, mówi, że pomysł na nie wziął się z zainteresowania tematyką męskości. Informację o Inicjatywie Tato.Net znalazł w Internecie. Zaciekawił się nią, potem koledze, mającemu problemy z dorastającą córką, zafundował wyjazd na warsztaty „Tata & córka". Kolega wrócił bardzo zadowolony. Samemu ciągle nie wypadało wyjechać na zajęcia, i gdy padła propozycja zorganizowania warsztatów w Wilnie, chętnie się zgodził.
– Dużo pożytecznych wiadomości i doświadczeń innych osób usłyszałem podczas zajęć – mówił Czesław.
– Cieszę się, że u nas, na Wileńszczyźnie, są ojcowie, którzy chcą coś robić w tej dziedzinie, chcą dalej się spotykać. Mamy w planach kontynuowanie takich spotkań, założenie tato-klubu.
Alina Stacewicz
"Rota"