Założyli rodzinę pół wieku temu, 9 czerwca. Zarejestrowali małżeństwo w Solecznikach, a ślub kościelny wzięli w Wilnie – w Ostrej Bramie.
Po oficjalnej ceremonii uroczystościach orszak weselny udał się do studia fotograficznego, a potem w domu czekała ich wielka uroczystość, w której wzięło udział aż 100 gości! I świętowano przez trzy dni!
Wczoraj życzenia Jubilatom złożył wicemer rejonu solecznickiego Waldemar Śliżewski, zastępca kierownika Wydziału Pomocy Społecznej i Ochrony Zdrowia Halina Rogoża, starosta Gminy Kamionka Teresa Paszkiewicz i specjalistka starostwa Walentyna Pietrowskaja.
Zgodnie z weselną tradycją, gości przywitano muzyką! Przyjaciółka rodziny zagrała na skrzypcach. W muzycznej atmosferze pani Mirosława wspominała, jak muzycy grali w dniu ślubu, jak żartowali i bawili gości. Opowiedziała też o tym, że suknię ślubną kupiła na targowisku w Wilnie, zaś jej przyszły mąż szył garnitur u krawca. A obrączki kupili za „talony”, wydawane wówczas nowożeńcom.
Jubilaci znają się od dzieciństwa, bo mieszkali w sąsiednich wsiach i uczęszczali do tej samej szkoły podstawowej, która wtedy działała w domu rodziców pana Jana, w tym samym miejscu, w którym mieszkają do dziś. Po ukończeniu szkoły podstawowej ich drogi się rozeszły, pani Mirosława kontynuowała naukę we wsi Podmerecz, a pan Jan w Kamionce.
Ale kilka lat później znów się spotkali, na zabawie tanecznej. I pewnego razu podczas tańca Jan Klim zapytał Mirosławę, która wpadła mu w oko, czy wyjdzie za niego za mąż. Dla Mirosławy ważne było, aby rodzice udzielili zgody, więc przyszły pan młody musiał poprosić rodziców o jej rękę. Tak i zrobił. Po powrocie do domu opowiedział ojcu o swoich planach założenia rodziny, a ojciec, słysząc imię wybranki syna, powiedział tylko jedno słowo – „zuch!”. Wzięli ślub, z błogosławieni przez rodziców, bo to było ważne dla obojga. Jubilaci do dziś mówią, że rodzice nauczyli ich szacunku do drugiego człowieka i żyć godnie. Tego samego Klimowie nauczyli swoje dzieci – córkę Łucję i syna Tadeusza.
Po weselu młodzi zamieszkali w Wilnie. Najpierw wynajmowali mieszkania, później otrzymali mieszkanie w Fabianiszkach. Pani Mirosława przez 38 lat pracowała w administracji samorządu miasta Wilna, jej mąż był kierowcą. Jednak w każdy weekend razem z dziećmi spieszyli do rodziców, w rodzinne strony, na wieś Baciukielnie i wieś Duksy. Kosili trawę, uprawiali ogród, zajmowali się przydomowym gospodarstwem – wszystko robili razem. Jak i dzisiaj.
– On kosi trawę, ja za nim z grabiami – tak pani Mirosława opowiada o ich wspólnym życiu i wspomina, że wrócili do Baciukielni, kiedy rodzice już odeszli, a syn zasugerował, żeby nie ograniczać się do czterech ścian i balkonu.
Postanowili więc przenieść się na wieś. Mirosława i Jan Klimowie wrócili w ojczyste strony. Trzymali krowę, kozę, owce, kury – tak jak kiedyś ich rodzice. I dziś pokazują swoje gospodarstwo, w którym hodowane są owce i kury, zadbany dom i wiekowy sad, w którym wiele lat temu ojciec pana Jana posadził nawet 100 jabłoni. Do dziś zachowało się 40.
– Czas minął jak dzień. Ale oboje dobrze wiemy, że mamy bogactwo – nasze dzieci. Dziś świętujemy nasze złote gody, a oto w dniu św. Jana nasza wnuczka wyjdzie za mąż – mówi pani Mirosława.
Starosta Kamionki Teresa Paszkiewicz powiedziała, że Mirosława i Jan Klimowie to rodzina, która jest warta podziwu. Zawsze razem, zawsze uśmiechnięci i zawsze czynni, dbający o dom i jego otoczenie.
Jubilatom życzymy pomyślności, zdrowia i wsparcia najbliższych, radosnych chwil i kolejnych okazji do spotkań.
Na podst. salcininkai.lt
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
- Title Title
http://l24.lt/pl/spoleczenstwo/item/390736-zlote-gody#sigProGalleriaa997329bd7
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.