Znamienne jest to, że na Litwie, w którym to kraju nie wypracowano jeszcze tradycji protestowania obywateli, akcje protestacyjne stały się niemal codziennością. Dzisiaj przy gmachu Rządu RL pikietowali przedstawiciele hoteli i restauracji, dla których władza konserwatystów i liberałów nie zamierza przedłużać ulgowej 9-procentowej stawki VAT.
Uczestnicy wiecu nieśli plakaty z napisami „Nie prosimy o zasiłki, tylko o możliwość kontynuowania pracy”, „Pani premier, gdzie w przyszłym roku będzie się pani stołować?”, „Na Litwie trwa zabijanie biznesu!”.
Przedsiębiorcy zaprezentowali podczas wiecu infografiki, z których wynika, że jeśli Litwa powróci do standardowej 21-procentowej stawki VAT, będzie niechlubnym wyjątkiem w Europie z jedną z najwyższych stawek dla sektorów hotelarstwa i restauratorstwa.
Prezes Litewskiego Zrzeszenia Hoteli i Restauracji Evalda Šiškauskienė podkreśliła, że jeśli władze co najmniej na rok nie przedłużą obowiązywania ulgowej 9-procentowej stawki VAT dla sektora hotelarstwa i restauratorstwa, spółki działające w tych branżach zaczną upadać jedna po drugiej. Prezes prognozuje, że w branżach tych zbankrutuje około połowy spółek.
W ub. tygodniu niepopularna minister finansów Gintarė Skaistė oznajmiła, że resort nie planuje dokonać prolongaty obowiązywania ulgowej 9-procentowej stawki VAT dla sektora hotelarstwa i restauratorstwa, bowiem, jak oświadczyła, ulga ta została wprowadzona jako tymczasowy środek walki ze skutkami pandemii koronawirusa.
Dzisiaj i premier Ingrida Šimonytė, i minister Skaistė oświadczyły, że ulgi dla tych branż będą obowiązywały jedynie do końca tego roku.