Obie wychowały się w domu pełnym ciepła, miłości i rodzinnej solidarności. Danuta, Anna i Henryk to rodzeństwo o wielu uzdolnieniach, każde z nich rozwinęło swoje talenty najlepiej jak potrafiło. Danuta przez wiele lat pracowała jako nauczycielka fizyki w turgielskiej szkole. Wychowała dwóch wspaniałych synów. Równocześnie przez całe życie wspierała swoją niepełnosprawną siostrę, a po jej śmierci stała się „strażniczką” rodzinnej pamięci. Od 2008 roku robiła to oficjalnie, pracując w muzeum poświęconym twórczości Anny Krepsztul.
W Galerii stworzyła wspaniałą atmosferę. Danuta była jej sercem. Pięknie opowiadała o swojej siostrze i rodzinie. Malowała słowem. Współpracowała przy wydaniu albumu z obrazami Anny. Była opiekunką twórczości siostry.
Podejmowała próby samodzielnej twórczości literackiej. Wydała kilka małych zbiorków poezji. Jeden z nich zatytułowała „Rozsiewaj miłość”, a wydała go Książnica Podlaska w Białymstoku we współpracy z Podlaskim Oddziałem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Tytuł nie był przypadkowy, ściśle łączył się z naturą i charakterem poetki.
W tym miejscu nie sposób pominąć jej pracy przy współorganizacji letnich warsztatów artystycznych dla dzieci. Raz w roku w taboryskiej Galerii spotykali się młodzi ludzie. Tam malowali, haftowali, śpiewali, tańczyli i uczestniczyli w zajęciach teatralnych. Pani Danusia, jak dobry duch, wszystkich witała, częstowała herbatą i słodkościami. Uczyła i cierpliwie słuchała dziecięcych opowieści. Równie ciepło traktowała młodych adeptów sztuki z Litwy i Polski. Troszczyła się o dzieci zdrowe i niepełnosprawne. Plenery i warsztaty wprowadzały ruch, a przyjezdni ze „Wspólnoty Polskiej”, Stowarzyszenia AKTYWNI oraz Galerii im. Ślędzińskich w Białymstoku chłonęli twórczą atmosferę wśród malarstwa Anny Krepsztul pod troskliwą opieką Danuty. Ona na koniec wszystkich żegnała mówiąc „szczęśliwie”.
W ostatniej rozmowie, kiedy rozdzieliła nas pandemia, żałowała, że nie ma gości w Galerii. Siedziała samotnie wśród rodzinnych pamiątek i spisywała wspomnienia. Listy, dokumenty, zdjęcia zostały po tej niezwykłej rodzinie – rodzicach i ich dzieciach: Henryku, Annie i Danucie. Co będzie dalej, kto podejmie kontynuację opieki nad pracami Anny? Może ukochane wnuki Danuty, a może przyjaciele rodziny…
Anna Żeszko-Majewska,
wiceprezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”