Odpowiednie rozporządzenie 27 kwietnia wydała Lucyna Kotłowska, dyrektor Administracji Samorządu Rejonu Wileńskiego.
Usługa ta dla dorosłych osób z niepełnosprawnością będzie świadczona w niemenczyńskim centrum wówczas, gdy ich rodzice, rodzice adoptowani lub opiekunowie zwrócą się z podaniem i zaświadczeniem wydanym przez pracodawcę, że z powodu konieczności pełnienia odpowiednich funkcji, wykonywania obowiązków w miejscu pracy, nie mogą zapewnić im potrzebnego nadzoru w domu. Zainteresowani podania mogą składać na ręce organizatorów pracy społecznej w lokalnych starostwach rejonu wileńskiego. Namiary do wszystkich starostw można uzyskać pod adresem: www.vrsa.lt w rubryce „Struktūra ir kontaktai”.
W przypadku powstania dodatkowych pytań drogą mailową można też się zwrócić do Eleny Kačanovskienė, zastępcy kierownika Wydziału Opieki Społecznej administracji samorządu rejonu wileńskiego, pisząc pod adresem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. lub dzwoniąc pod nr tel. (8 5) 275 0036.
Według Jadwigi Ingielewicz, dyrektor Centrum Dziennego Pobytu Osób Niepełnosprawnych w Niemenczynie, na razie placówka nie otrzymała żadnego zgłoszenia w sprawie zaopiekowania się osobą niepełnosprawną w ramach powyższego rozporządzenia.
– Przez cały okres kwarantanny utrzymujemy stały kontakt telefoniczny z naszymi podopiecznymi. Niektórzy z nudów już poprosili o materiały do wykonywania robótek ręcznych, więc dowoziliśmy kartki do wyszywania. Organizujemy zdalne zajęcia, nasi bywalcy często dzwonią do siebie, rozmawiają, organizują nawet telefoniczne konferencje, ale widać, że bardzo brakuje im tego żywego kontaktu – powiedziała pani Ingielewicz. W opinii kierowniczki niemenczyńskiej placówki, niepełnosprawni uczęszczający do centrum są bardzo doświadczeni przez życie, cierpliwi, bo zanim zaczęli się aktywnie udzielać w działalności centrum, wielu z nich przeżywało swoistą izolację. Jednak, jak stwierdziła, kwarantanna im też dała się już we znaki, gdyż tęsknią za sobą.
Troska i bezpieczeństwo
– Od chwili ogłoszenia kwarantanny pracownicy naszego centrum świadczyli pomoc przy robieniu i dostarczaniu zakupów osobom, które przebywały w samoizolacji w pomieszczeniach wyznaczonych przez samorząd rejonu wileńskiego. Była to dodatkowa funkcja naszej placówki społecznej. Każdego dnia kontaktowałam się z tymi osobami, aby wyjaśnić, czy czegoś nie potrzebują. Czasami trzeba było załatwić jakieś bieżące sprawy, dostarczyć leki. Najczęściej jednak ta pomoc ograniczała się do konsultacji, zwykłej rozmowy, ponieważ ludzie, którzy znaleźli się w nietypowej sytuacji najbardziej potrzebowali poczucia bezpieczeństwa. Także w tamtym momencie naszym najważniejszym zadaniem była pomoc w opanowaniu paniki i strachu – powiedziała w rozmowie z „Tygodnikiem” Jadwiga Ingielewicz. Według kierowniczki placówki niemenczyńskiej, do której w normalnym trybie uczęszcza ponad 40 osób z całego rejonu wileńskiego, zapewnienie opieki dla osób niepełnosprawnych podczas kwarantanny w sytuacji ekstremalnej to spore wyzwanie, ponieważ wiąże się ze spełnieniem dosyć rygorystycznych wymogów. Dotyczą one przede wszystkim takiego zorganizowania pobytu podopiecznych w pomieszczeniach centrum, aby było ono maksymalnie bezpieczne.
Pomoc z „Banku Żywności”
Oprócz zapewnienia osobom dotkniętym różnego rodzaju niepełnosprawnością fizyczną i psychiczną opieki oraz możliwości wspaniałego i treściwego spędzania czasu, Centrum Dziennego Pobytu Osób Niepełnosprawnych w Niemenczynie od września ubiegłego roku rodzinom swych podopiecznych świadczy jeszcze jedną ważną usługę. Na mocy umowy z organizacją pozarządową „Bank Żywności” („Maisto bankas”) dla najbardziej potrzebujących dostarcza żywność, która jest wycofywana ze sprzedaży z powodu upływającego terminu przydatności.
– Dla nas to jest dodatkowa praca. Produkty żywnościowe przeznaczone do rozdania za darmo raz w tygodniu zabieramy ze sklepu IKI (w Rzeszy) i jeszcze raz dokonujemy ich selekcji. Nienadające się do spożycia produkty od razu utylizujemy. Ale przeważnie są to jakościowe produkty: owoce, warzywa, mięso, wyroby mleczarskie. Gdy pracowaliśmy w zwykłym porządku, część tych produktów wykorzystywaliśmy na zajęciach w kuchni, część owoców zjadało się na miejscu, a pozostałe pracownicy rozdzielali i rozwozili do najbardziej potrzebujących wsparcia rodzin podopiecznych naszego centrum. Osoby, które otrzymują takie produkty są poinformowane, jakie jest ich pochodzenie i dokonują dodatkowego odbioru pod kontem przydatności – opowiada Jadwiga Ingielewicz. Jak stwierdza, w okresie kwarantanny akcja rozwożenia produktów nie została przerwana, chociaż liczba chętnych ich przyjęcia nieznacznie się zmniejszyła z wiadomego powodu. Osoby zamieszkałe w oddalonych wsiach, zwłaszcza te starsze, chcą zminimalizować kontakt z zewnętrznym światem.
Przyjąć z wdzięcznością
Obecnie żywność jest dostarczana dla 15 rodzin.
– Znamy te rodziny, wiemy, jaką mają kondycję finansową i cieszymy się, że nasz wysiłek nie jest nadaremny – zaznacza pani Ingielewicz. – Teraz, w okresie kwarantanny, zaproponowaliśmy produkty nawet takim rodzinom, które w tych niełatwych czasach mają się dobrze. Jeśli są to osoby starsze, to szczególnie są z takiej możliwości zadowolone, gdyż po prostu mogą zaoszczędzić na wychodzeniu z domu na zakupy. Zdarzało się już nieraz, że w niektórych rodzinach na zakupy wyprawiano osobę niepełnosprawną, ponieważ była z całego grona najmłodsza i miała najmniejsze ryzyko zachorowania na koronawirus – tłumaczy dyrektor CDPON w Niemenczynie.
– Kiedy pierwszy raz rozwoziliśmy produkty, akurat tak się trafiło, że w kartonach było dużo bananów. Bardzo mnie wzruszyły słowa pewnej mamy naszego podopiecznego. Podziękowała za te owoce i opowiedziała, że jej syn zachował kilka owoców, a potem zapytał: „Mamo, zjadłabyś teraz banana?”. Matka zaczęła się tłumaczyć, że do wypłaty jeszcze daleko i nie stać jej na zakup tych owoców. Wówczas z radością syn oznajmił: „To ja ciebie poczęstuję!” – opowiada Jadwiga Ingielewicz. Jak mówi, reakcja poszczególnych osób na dowolną pomoc – czy to w postaci artykułów żywnościowych, czy w postaci ubrań – nie jest jednakowa. Zdarza się, że osoba otrzymująca w darze dobrej jakości ubrania w obecności darczyńcy wyrzuca je do kosza na śmieci. Aczkolwiek takie przypadki raczej należą do rzadkości. Na szczęście większość ludzi z wdzięcznością przyjmuje oferowaną pomoc, potrafi nie tylko cieszyć się z dostarczanych produktów, umiejętnie je zagospodarowywać do ostatniego okruszka, a nawet podzielić z innymi.
Irena Mikulewicz
„Tygodnik Wileńszczyzny”