O nowym ośrodku, planach z nim związanych i samym pomyśle pracy z rodziną opowiada s. Anna Mroczek (na zdjęciu) sprawująca obecnie funkcję ekonomki zgromadzenia. Przybyła z Polski do Wilna równo 25 lat temu na zaproszenie lokalnej społeczności, która wystosowała do przełożonych list z prośbą o przysłanie kogoś do pomocy. Pracy w katechezie na Wileńszczyźnie poświęciła 14 lat.
Jakie wrażenie zrobiły pierwsze lata pracy w szkole „Kraszewskiego” w Nowej Wilejce?
Katecheza była i jest absolutnym fundamentem naszego zaangażowania apostolskiego. Pierwsze, co mnie zaskoczyło, to fakt, że poprzez katechizację dzieci i młodzieży szkolnej docieraliśmy do ich rodziców i całych rodzin. Dzieci przekazywały to, o czym się dowiedziały na lekcji religii w rodzinnym domu. W okresie komunizmu rodzice nie mieli możliwości uczestniczenia w systematycznej katechezie i to właśnie dzieci przekazywały im prawdy wiary Kościoła katolickiego poznane podczas lekcji. Taka informacja po wielekroć do mnie przychodziła od rodziców, wśród których wielu niejako na nowo odnalazło swoje miejsce w Kościele.
Katecheza zarówno w szkole, jak i przy parafii dała nam różne możliwości i sprowokowała nas do tego, żebyśmy rozpoczęły działalność na różnych płaszczyznach apostolskich. Owocem tego były grupy duszpasterskie dla dzieci i młodzieży, które powstały wedle ich zainteresowań. Np. grupa misyjna „Boże Promyczki”, wspólnota modlitewna „Misja św.Tereski”, w której dzieci, młodzież i dorośli modlili się za kapłanów, „Młode Orły” czy też grupa teatralna „Betania”. W nich wzrastali pierwsi wolontariusze, którzy potem angażowali się w pomoc bardziej potrzebującym. Na adorację do kaplicy systematycznie przychodziły osoby starsze. Dzisiaj katecheza w „Kraszewskim” spoczywa na barkach s. Rity Gvazdaitytė.
Dokładnie 20 lat temu Zgromadzenie Sióstr od Aniołów otworzyło placówkę zakonną w Nowej Wilejce. Siostry zamieszkały w pomieszczeniach, niegdyś należących do parafii św. Kazimierza, zaś w czasach sowieckich zagospodarowanych na szpital i przychodnię. To umożliwiło siostrom szerszą działalność na rzecz lokalnej wspólnoty wiernych…
Okazało się, że potrzeby lokalnego społeczeństwa były o wiele większe. Gdy miałyśmy już swoją bazę w Nowej Wilejce przy kościele św. Kazimierza, znalazły nas okoliczne dzieci. Przyszły do nas ze szkoły-internatu, z pobliskich domów. Nie zawsze pochodziły z rodzin aspołecznych, niektóre były po prostu z uboższych rodzin, których nie stać było na to, aby załatwić dzieciom wakacje, zajęcia pozalekcyjne czy też dać pieniądze na szkolny obiad. Gdy przychodziły do naszego domu, zawsze coś im dawałyśmy: głodnym – coś do zjedzenia, zapomnianym – czas, aby wysłuchać i doradzić. Pamiętam wydarzenie, kiedy na dworze było 30 stopni poniżej zera, dzieci zjadły kanapki z dżemem i ze zmęczenia posnęły na stołach. Wtedy s. Małgorzata Bulowska, która przybyła z Polski w 2004 roku, powiedziała: „To za mało dać im jeść, powinnyśmy dać coś więcej”. Tak powstała idea zorganizowani świetlicy środowiskowej.
Pierwsza świetlica „Dom, który czeka” powstała nieopodal domu zakonnego w Nowej Wilejce. Z czasem siostry podjęły się pracy w podobnych placówkach w Rudominie i Rukojniach, które powołane zostały przez samorząd rejonu wileńskiego. Placówki są pod pieczą dyrektor s. Marii Semenaitė.
Jak się okazało, pracy w świetlicy nie dało się ograniczyć wyłącznie do pomocy dla dzieci. Trzeba było wyjść z pomocą do ich rodzin?
Dzieci, przybywające do nas, przychodziły „ze swoim światem”. Opowiadały o różnych problemach, dotykających ich rodziny. Zdarzało się też, że czasem dzwoniły późnym wieczorem z prośbą, by zabrać je z domu, w którym nie było bezpiecznie. Zrozumiałyśmy, że Nowa Wilejka wciąż nas prowokuje do tego, żeby dawać z siebie jeszcze więcej. Nie ograniczyć się tylko i wyłącznie do tego, czym się zajmujemy dotychczas. Początkowo myślałyśmy, by założyć pogotowie dziecięce. Dla tego celu były już nawet przygotowane plany rekonstrukcji dawnej plebanii. Ten pomysł jednak nie dostał szansy na realizację. Pojawił się więc inny – lepszy. Stwierdziłyśmy, że pomocą należy otoczyć całą rodzinę. W taki sposób powstała idea Centrum Kształcenia Rodziny.
Jak będzie wyglądać praca ośrodka?
Kiedy mamy trudną sytuację w rodzinie, często dziecko jest izolowane od środowiska, zaś rodzice czasowo lub na stałe są ograniczani w swoich prawach. To jest ostateczność… Żeby nie dopuścić do takich sytuacji, należałoby otoczyć opieką rodzinę na każdym etapie jej rozwoju. Chodzi o to, aby ani na chwilę nie zabierać dzieci od rodziców, ale wspierać całą rodzinę. Dzieci szkolne otrzymują wsparcie w świetlicach, ale opieką należałoby też otoczyć również ich młodsze rodzeństwo. Dlatego też Centrum Kształcenia Rodziny jest przystosowane do przyjęcia dwóch grup przedszkolnych. Chcemy zaszczepiać wartości chrześcijańskie w dzieciach od najmłodszych lat, jak tylko jest to możliwe.
W jakim języku ma być prowadzona placówka?
To zależy od tego, jakie zapotrzebowanie byłoby w społeczeństwie. Nie chciałybyśmy się ograniczyć do jakiejkolwiek grupy językowej i dzielić ludzi według narodowości. Jesteśmy otwarte na wszystkich, aczkolwiek spodziewamy się, że przyjdą przede wszystkim okoliczni mieszkańcy, czyli Polacy, którzy w tej dzielnicy stanowią wyraźną większość.
Pion przedszkolny – to tylko część projektu. Co jeszcze przewidywane jest w Centrum Kształcenia Rodziny?
Żeby rozwój dzieci był jak najbardziej integralny, w ośrodku znajdą zatrudnienie tacy specjaliści jak: logopeda, psycholog i pedagog społeczny. Rodziców zaś będziemy zapraszać na spotkania z mediatorem rodzinnym, psychoterapeutą, prawnikiem, jeżeli takich konsultacji będą potrzebować. W weekendy natomiast zaprosimy chętnych na warsztaty, szkolenia, rekolekcje. Wszystko po to, aby umocnić rodziny duchowo, ale także pogłębić świadomość wzniosłego powołania każdego człowieka do bycia obrazem Boga.
Już wkrótce ośrodek będzie zarejestrowany, natomiast jego poświęcenie i oficjalne otwarcie jest zaplanowane na połowę października. Ile czasu trwały przygotowania i kto udzielił wsparcia na budowę?
Rekonstrukcję rozpoczęłyśmy ponad dwa lata temu, dzięki Senatowi Rzeczypospolitej Polskiej, który pierwszy udzielił nam mandatu zaufania do tworzenia takiej placówki. Za nim poszły następne fundacje z Polski i Niemiec. Szukałyśmy wsparcia również w parafiach w Polsce, Szwajcarii, USA, Anglii, również, w mniejszym stopniu – w niektórych parafiach Wilna. Niestety, ciągle brakuje finansów, a czasu coraz mniej na dokończenie projektu. Stąd paląca prośba: kto jeszcze chciałby zdążyć z pomocą, a mógłby zaangażować się w powstawanie Centrum, będziemy bardzo wdzięczne!
Rozmawiała
Teresa Worobiej
Fot. autorka i archiwum
„Tygodnik Wileńszczyzny”
***
Wszystkie osoby, które chciałyby pomóc i zaangażować się w powstawanie Centrum proszone są o wsparcie.
Dane do przelewu na Litwie:
LT 68 7044 0600 0472 8497
właściciel konta: Angelu Seseru Kongragacijos Vilniaus Namai
w tytule: „CKR”
Dane banku w Polsce:
Zgromadzenie Sióstr od Aniołów
PLN – 07 1240 1109 1111 0000 0702 5198
Euro – 82 1240 1109 1978 0000 0702 5215
$ – 69 1240 1109 1787 0000 0702 5202
Kod BIC/SWIFT: PKOPPLPW
Tytuł przelewu „CKR”
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.