Ponad 20 osób walczyło dziś o tytuł Mistrza Polskiej Otrografii w konkursie, zorganizowanym przez Związek Polaków na Litwie.
Poniżej zamieszczamy cały tekst dyktanda. I jak by Wam poszło?
Rozterki singla
Trzydziestokilkuletni mężczyzna, trzymając w ręce fastfoodowe danie, siedział zamyślony na placu Łukiskim, od niechcenia spoglądał spode łba na nowo wybudowane wieżowce i rozmyślał o bezpowrotnie zaprzepaszczonych szansach matrymonialnych.
Swoją pierwszą miłość poznał w ósmej klasie, uczęszczając do grupy juniorów w sekcji lekkoatletyki. Oboje woleli skoki w dal niż skoki wzwyż, przekładali bieg sprinterski nad maraton. Następnie ich hobby się zmieniło, zaczęli wspólnie chodzić do galerii na bezpłatne wernisaże wileńskich artystów plastyków i marzyć o studiach współczesnego designu za granicą. Pamięta to dżdżyste popołudnie i rzewne pożegnanie przed wyjazdem Aurelii do Holandii. Zdążył ją tam nie raz i nie dwa odwiedzić, a przy okazji obejrzeć autentyczne płótna Rembrandta i van Gogha. Uczucie wszakże nie wytrzymało próby odległości. Nie dość, że zaczęła nadsyłać zdjęcia w towarzystwie czarnookiego Włocha, to jeszcze przeprowadziła się do niego.
Eugeniusz dotychczas był nieżonaty, kiedyś niezmiernie cenił tę kawalerską wolność, jednakże ostatnio przeżywał nie najlepszy okres w swoim życiu i z coraz większą niechęcią wracał do nieprzytulnego mieszkania. Niejednokrotnie już się zastanawiał, gdzie by znaleźć kandydatkę na żonę. Doszedł do wniosku, że najlepiej zapytać o to wszystkowiedzącego kolegę, lecz ów był nieco zaskoczony niecodziennym pytaniem i zaczął mówić mu coś nie do rzeczy. Zatem sam postanowił, że uda się albo nad morze Marmara, albo nad Morze Śródziemne, a tam zapewne nie brak jasnowłosych kobiet, bo takie na ogół były w jego guście. Niemal w okamgnieniu przygotował się do podróży na od dawna wymarzoną Majorkę. Już w samolocie czekała go przyjemna niespodzianka, obok usiadła urocza dwudziestoparolatka, z czego niezmiernie się ucieszył. Jego radość trwała jednakże nazbyt krótko, gdyż ni stąd, ni zowąd pojawił się czteroipółletni chłopczyk i zawołał donośnie: „Mamo, nareszcie cię znalazłem!”. Kilkugodzinny lot bez międzylądowań nie był uciążliwy, a Eugeniusz oczyma wyobraźni widział już siebie spacerującego po złocistożółtej plaży z superatrakcyjną dziewczyną.
Marzenia omal nie stały się rzeczywistością. Grając w ping-ponga, poznał piękną pół Polkę, pół Czeszkę mieszkającą w województwie jeleniogórskim. Naprawdę nie sposób było się oprzeć jej urodzie – długie blond włosy, fitnessowa sylwetka, hollywoodzki uśmiech. Zbliżyło ich wspólne zamiłowanie do muzyki jazzowej. Nasz bohater zadurzył się w niej nie na żarty i o mało się nie oświadczył w przededniu jej odjazdu podczas romantycznego spaceru wzdłuż wybrzeża, gdyby nieopatrznie mu nie rzekła, że za półtora miesiąca wychodzi za mąż.
Czyżby niespełnione marzenia Eugeniusza nie miały się w ogóle zrealizować?
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.